Netflix adaptował klaustrofobiczną powieść. Wyszedł z tego jeden z lepszych thrillerów serwisu
"Ukochane dziecko" to kolejna z serii udanych adaptacji powieści, które w ostatnich czasach zaproponował swoim subskrybentom Netflix. Niemiecki miniserial skutecznie niepokoi, umiejętnie buduje napięcie i potrafi wywieść czytelnika w pole - a to zaledwie część jego walorów.
OCENA
"Ukochane dziecko" Netfliksa to adaptacja wydanej w 2019 roku powieści autorstwa Romy Hausmann. Połączenie kryminału, thrillera i historii rodzinnej zaskarbiło sobie sympatię czytelników - literacki debiut pisarki odniósł komercyjny i artystyczny sukces. Szturmujący szczyt listy TOP 10 serwisu miniserial zgrabnie przetworzył to, co w oryginale najważniejsze.
Lenie udaje się uciec. Wiemy, że wraz z dwojgiem dzieci była przetrzymywana w zamknięciu przez mężczyznę, którego pociechy nazywały "tatą". Krótka sekwencja na początku serialu nie pozostawia wątpliwości, że "tata" nie tolerował najmniejszych przejawów niesubordynacji. Później widzimy, jak odziana jedynie w nocną koszulę bohaterka biegnie przez las. Wreszcie dociera do drogi - nadjeżdżający samochód wydaje się szansą na ocalenie. Niestety, kierowca nie zauważa Leny i dochodzi do wypadku. Gdy kobieta trafia do szpitala, zajmująca się sprawą ekipa próbuje dowiedzieć się, co się stało, składając do kupy informacje udzielane im przez towarzyszącą Lenie dziewczynkę. Wkrótce na jaw wychodzi prawda o skali horroru, jaki przeżyła, więziona przez człowieka kontrolującego każdy jej ruch. To były długie lata wegetacji przebiegającej wedle ściśle określonych reguł.
Ukochane dziecko: recenzja miniserialu Netfliksa
Niemiecki thriller Netfliksa rozpoczyna się zatem - nieco przekornie - ocaleniem. Gdy rodzice zaginionej od 13 lat Leny przybywają do szpitala, starają się poznać prawdę, co zmusza kobietę do odtworzenia całego koszmaru. Co spotkało Lenę Beck i dwójkę dzieci: Hannah oraz Jonathana?
Liczący sześć odcinków tytuł frustruje i angażuje zarazem - widz, wraz z serialową policją, stopniowo rekonstruuje całe lata ponurych wydarzeń i cierpień. Reżyserka i scenarzystka Isabel Kleefeld w swej adaptacji podzieliła historię tak, by przedstawić ją z perspektywy każdego z uczestników. Urywki przeszłości początkowo wcale nie ułatwiają zadania, wręcz drażnią fragmentarycznością (jak łatwo się domyślić, przez długi czas nie mamy pojęcia, kim tak naprawdę jest osoba, która nie tylko uwięziła Lenę na te wszystkie lata, ale także zmusiła ją do urodzenia dwójki dzieci). A jednak ten rodzaj rozdrażnienia potęguje zainteresowanie, intryguje, zachęca do śledzenia opowieści. Twórczyni umiejętnie narzuca odbiorcom perspektywę osób biorących udział w całej akcji i próbujących zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło.
Czytajcie więcej o udanych serialach Netfliksa:
Istotnymi poszlakami i zarazem świadectwem traumy są piętna, jakie niewola odcisnęła na bohaterach. I tak na przykład przedwcześnie dojrzała Hannah odruchowo unosi dłonie, by pokazać je wchodzącej do pomieszczenia dorosłej osobie; wydaje się też nieco zobojętniała na pewne makabryczne incydenty, które były dla niej normą, chlebem powszednim. Produkcja sprawnie portretuje postacie zniszczone, nie stawiając w centrum uwagi sprawcy, a skupiając się raczej na badaniu psychicznych urazów i skutków dramatycznych przeżyć.
Ogrom szczegółów i tropów początkowo wywodzi w pole; pytania szybko się mnożą i nietrudno dojść do wniosku, że odpowiedzi wcale nie będą tak oczywiste, jak z początku się wydaje. Co ważne, "Ukochane dziecko" lubi zaskakiwać, ale każdy z twistów ma sens i solidny fabularny fundament. Niełatwo opowiedzieć podartą w ten sposób historię tak, by nie zniechęcić - tym razem jednak się udało, bo przejmujemy się losami bohaterów (na temat których nieustannie snujemy domysły) i dostrzegamy fakt, że ktoś rzeczywiście przemyślał tę fabułę. Scenarzyści nie poszli na łatwiznę.
Jest niepokojąco, intensywnie, momentami bardzo klaustrofobicznie, a całościowo: zajmująco i emocjonująco. To wzorowy thriller, niewątpliwie jeden z lepszych w tym stylu dostępnych na Netfliksie.