Russell Crowe, tona akcji i czysta frajda. HBO Max pokaże wam jeden z najdziwniejszych filmów roku

Połowa października 2023 za nami. Na HBO Max wpada kolejna obfita porcja filmów i seriali, wśród których każda i każdy znajdzie coś dla siebie. A jednak - mimo różnorodności - można odnieść wrażenie, że tym razem zadowoleni będą przede wszystkim miłośnicy horrorów. Sprawdzamy najnowsze premiery i piszemy, co warto obejrzeć w serwisie Warnera.

Michał Jarecki

AUTOR

15.10.2023

11:01

hbo max październik co obejrzeć filmy seriale egzorcysta papieża premiera nowości

REKLAMA

dyskusja

Druga połowa października na HBO Max zapowiada się... upiornie. I dobrze, bowiem jesień i okolice Halloween to ten czas w roku, w którym horrory smakują najbardziej krwiście. Zadowoleni będą również miłośnicy seriali - zwłaszcza, że lada dzień w serwisie odbędzie się premiera 7. sezonu uwielbianych "Ricka i Morty'ego". Poza tym zobaczymy nowe odcinki produkcji "Nasza bandera znaczy śmierć" (sezon 2.), "Doom Patrol" (sezon 4.), "Billions" (sezon 7.), czy "Pozłacany wiek" (sezon 2.).

Jeśli chodzi o wspomniane horrory - będzie w czym przebierać. Oferta HBO Max zostanie wzbogacona m.in. o trylogię "Hostel" i kultową "Teksańską masakrę piłą mechaniczną". A już teraz wpadnie do niej pewna świeżutka perełka z Russelem Crowe, którą miłośnicy straszaków i superbohaterskich (sic!) konwencji z pewnością docenią.

Czytaj więcej o HBO Max na łamach Spider's Web:

REKLAMA

Egzorcysta papieża w HBO Max

"Egzorcysta papieża" debiutował w kinach pół roku temu i okazał się... miłym zaskoczeniem, choć jeśli ktoś oczekiwał po tym filmie pełnokrwistego, mocnego kina grozy, to z pewnością czuł się rozczarowany. Jeśli jednak cenicie sobie w kinie bezkompromisową, pozbawioną kompleksów rozrywkę, seans przypadnie wam do gustu.

"Egzorcysta" to przede wszystkim akcyjniak, opowieść o Avengerze w sutannie, watykańskie superhero ze wspaniale się bawiącym Crowem. Esencja b-klasowej zabawy, sprawnie zrealizowana i niepozwalająca widzowi na odrobinę znużenia.

Mamy tu natomiast miszmasz, kicz, przegięcie i efekciarstwo; worldbuilding godny solidnego fantasy, który korzysta z chrześcijańskiej (czy może bardziej: kościelnej) mitologii. A w końcu - choć można też powiedzieć, że przede wszystkim - mamy i jego, Gabriela, prawdziwego herosa. To zabawny gość, który widział już wiele, ale wciąż jest gotów skopać kilka demonicznych tyłków. Bawi ciętym językiem, zaskakuje pogodą ducha. To przerysowana, komiksowa postać, a zarazem najmocniejszy komponent filmu.

Obraz do tradycji kina opętania podchodzi z przymrużeniem oka. Nie jest to ten poziom autoironii, który zwróciłby atmosferę w stronę komedii - to raczej próba uczynienia z ogranej tematyki pola dla czegoś odświeżającego. W tym wypadku postawiono na blockbusterową wręcz akcję. Jasne, "Egzorcysta papieża" z pewnością nie należy do najmądrzejszych filmów. Dużo tu pretekstowości i niekonsekwencji; dość męcząca staje się tradycja duchowych metod walki, które zawodzą, a potem nagle zaczynają działać. Obraz ma też problemy z dramaturgią, ale ostatnie dwadzieścia minut potrafi to wynagrodzić. Gwarantuję, że mamy tu do czynienia z głupawą, ale w pewnym sensie nietuzinkową rozrywką. W dobie nużąco wtórnych filmów o opętaniu to naprawdę miła odmiana.