Wszyscy, którzy protestowali przeciwko 13 Reasons Why, powinni żądać usunięcia Heathers z HBO
Heathers to nowy serial teen drama, który udowadnia, że ten gatunek naprawdę ma się źle. Jeśli mieliście jakieś pretensje do Trzynastu powodów od Netfliksa, to tej produkcji nawet nie włączajcie.
OCENA
Seriale młodzieżowe przeżywają ostatnimi czasy - można by powiedzieć - drugą młodość. Są nie tylko prostą rozrywką, ale chcą też być głosem w dyskusji o problemach młodych ludzi, z którymi ci borykają się na co dzień oraz przyczynkiem do szerszych rozmów o kwestiach społecznych, światopoglądowych, politycznych. W ten trend chce z jednej strony wpisać się nowy serial Heathers, który od wczoraj możecie oglądać w HBO GO. Robi to jednak niezwykle nieudolnie i to nie tylko ze względu na swoją fabularną miałkość.
Jeśli gdzieś wam już o uszy obił się tytuł Heathers, to jest szansa, że wcale nie chodzi o wspomniany serial, a o film z Winoną Ryder i Christianem Slaterem w rolach głównych. Ten debiutował w 1988 roku i dziś można go uznać za jeden z kultowych młodzieżowych filmów obok takich tytułów jak np. Szesnaście świeczek. Z tym że Heathers bliżej do Prawdziwego romansu niż opowieści o zwykłych nastoletnich miłostkach, bo jest zdecydowanie bardziej od nich niegrzeczny. Bardziej niepoprawny.
Niepoprawny ma być też serial Heathers, będący rebootem wspomnianej produkcji.
Zacznijmy od tego, że ta produkcja jest na wskroś pełna sprzeczności. Heathers próbuje ugrać coś na sentymencie za minionymi latami. Flirtuje z oryginałem, przenosząc nas poniekąd do początku lat 80. W produkcji pojawiła się np. Shannen Doherty, czyli jedna z Heather w filmie. Mamy motyw z pożarem, mamy rzucane hasełka z pierwowzoru, a więc "Fuck me gently with a chainsaw". Tylko że to na razie tyle, jeśli chodzi o ducha przeszłości, któremu nawiedzenie średnio się udało. Nowa Veronica Sawyer, nowy J.D., nawet nie stali obok swoich pierwowzorów.
Poza tym serial Heathers chce być bardzo współczesny, jak to tylko możliwe. Jego twórcy w niewybredny sposób naśmiewają się z nowych czasów i tego, jak wszystko się zmieniło przez kilkadziesiąt lat.
A zatem grubi mogą być popularni i szczęśliwi, bycie nerdem jest na topie, a cheerlederki to frajerki. Wszystko toczy się w mediach społecznościowych, bez których dzisiejsza młodzież nie może żyć. Instagram, lajki mają niebagatelne znaczenie - niepowodzenie na tym polu może zabić, a sukces dać niewyobrażalną władzę. Kwestie kulturowe, światopoglądowe, trendy takie jak fat-shaming czy body-positive są szalenie istotne, bo ważne mieć coś do powiedzenia w kwestiach społecznych, politycznych (nawet dzisiaj w Polsce każdy jest przecież specjalistą od wszystkiego). Nastąpił przewrót - ordynarni członkowie drużyny futbolowej są tępieni za swoje rasistowskie żarty, a ich upublicznienie grozi wykluczeniem. To już nie są ci chłopcy, na widok których dziewczyny mdleją. Stereotypy zostały zniesione, by... popaść w nowe.
Mamy więc sytuację, w której z jednej strony Heathers ośmiesza współczesne mechanizmy, a z drugiej strony próbuje pokazać słabość tych dawnych. Niestety ta satyra, ten żart, bo Heathers ma być serialem komediowym, są totalnie nieudane. Problemy samobójstwa, prześladowań, braku porozumienia międzypokoleniowego zostały tutaj tak spłaszczone i wypaczone przez nieśmieszne żarty (nie ma, powiadam, nie ma nic gorszego niż nieśmieszny żart), że tego po prostu nie da się oglądać. Nie jest to ani zabawne, ani wiarygodne, a postaci są nieautentyczne, przerysowanie jest wręcz namacalnie bolesne.
Kpina, ironia, satyra to trudna sztuka i ta się twórcom Heathers nie udała.
Krytyka poprawności politycznej jest cudownym materiałem na naprawdę dowcipny scenariusz. Poczułam się jednak zaniepokojona i zniesmaczona, kiedy na ekranie jedna z głównych bohaterek próbowała popełnić samobójstwo, a potem ruszyła na rolkach z krwawiącymi nadgarstkami, by na końcu przyjechać do domu i być ironicznie pochwalona przez rodziców, że w końcu się nie spóźniła i jest przed wyznaczoną przez nich godziną. Dodam, że to był już jakiś setny żart na temat rodziców, którzy nie umieją wychowywać swoich dzieci, bo są zajęci, tak jak i ich pociechy zresztą, gapieniem się w ekran.
Heathers jest łopatologiczny. Głupi. Wtórny. Nie ma na siebie ostatecznie pomysłu, bo powiela te same dowcipy.
I jeśli jakikolwiek serial miałby być szkodliwy, a uwierzcie, że daleka jestem od rzucania takich oskarżeń, bo te, które spotkały 13 Reasons Why, wydają mi się niesprawiedliwe, to właśnie może być Heathers. Ironizuje, ale nie daje nic w zamian. Wyśmiewa, ale nieudolnie. Jest płytki i irytujący jak jego bohaterowie. Zresztą to, co działo się wokół tego serialu od strony samej emisji, też jest kuriozalne.
Premiera serialu została przesunięta na początku tego roku ze względu na tragedię, do jakiej doszło na Florydzie. Paramount Network uznało, że by oddać szacunek ofiarom strzelaniny - powtórzę, że serial jest niepoprawny i niektórzy bohaterowie są pro-gun - emisję przesunięto. A potem - co za absurd - tego samego argumentu użyto, by jednak nie kontynuować serialu. No - tym razem bez ironii - wielkie dzięki. Tylko szkoda, że ktoś o tym pomyślał dopiero po tym, jak 1. sezon w ogóle powstał. Jeśli tak twórcy Heathers chcą dyskutować to faktycznie lepiej, żeby milczeli.