Jest coś, co łączy dziesiątki legendarnych płyt takich wykonawców jak Ozzy Osbourne, Bon Jovi, Pink, Kelly Clarcson i innych, a o czym nie miałeś pojęcia. To muzycy sesyjni, o których świat nie pamięta. Teraz, dzięki dokumentowi Hired Gun, wyjdą z ukrycia.
Jest grupa kilkunastu-kilkudziesięciu muzyków, których każdy z nas prawdopodobnie słyszał, ale żaden z nas nie potrafi wymienić z nazwiska. Każdy z nas zna Pink. A ilu zna Justina Derrico? Każdy słyszał super-hity Jona Bon Jovi. Ale czy ktokolwiek (poza miłośnikami kanału Fretted Americana na YouTubie) słyszał o Philu X?
Któż nie kojarzy Michaela Jacksona? A czy ktoś wie, kto wygrywał elektryzujący riff do „Beat it”? No właśnie.
A to owym „bezimiennym” gitarzystom, klawiszowcom, instrumentalistom i kompozytorom zawdzięczamy niezliczoną ilość muzycznych megahitów. Oni jednak pozostają w cieniu. Nieznani i – przez większość – zapomniani i niedoceniani. Aż do teraz.
"Hired Gun" to należny hołd szarym eminencjom rock’n’rolla.
Magazyn Billboard ujawnił pierwszy zwiastun dokumentu „Hired Gun” (w amerykańskim slangu: zabójca na zlecenie. Tutaj raczej „muzyk do wynajęcia”).
Dokument opowiada o kulisach wielkich przebojów muzyki rockowej i pop-rockowej, po raz pierwszy w historii stawiając na pierwszym planie nie wokalistów, z którymi kojarzymy te przeboje, lecz muzyków sesyjnych i producentów, którzy nadali piosenkom kształt i tchnęli w nie duszę.
Za produkcję filmu odpowiada Jason Hook, gitarzysta zespołu Five Finger Death Punch, a na ekranie zobaczymy nie tylko nieznanych większości ludzi muzyków, lecz także niektóre z legend, którym towarzyszyli – jak np. Roba Zombie czy Alice’a Coopera.
Film miał już swoją (cichą, jak jego bohaterowie) premierę - do tej pory pokazywany był jednak wyłącznie na festiwalach i zamkniętych imprezach. Teraz trafia do ogólnej publiki. A dzięki pierwszym recenzjom wiadomo, iż „Hired Gun” jest unikatową szansą na poznanie muzycznego świata, z którego istnienia zdają sobie sprawę tylko nieliczni. Wyciągnięciem na światło dzienne nieznanej dotąd historii rock’n’rolla, pisanej nie przez legendarne twarze, lecz pozostających w cieniu arcy-rzemieślników i artystów.
Przyznaję, siedzę jak na szpilkach w oczekiwaniu na premierę tego dokumentu.
Choć należę do tej garstki, dla której wpływ muzyków sesyjnych na legendarne krążki jest oczywisty, nie mogę się doczekać, by usłyszeć wszystkie niesamowite historie i spojrzeć na największe hity muzyki współczesnej z zupełnie nowej perspektywy.
„Hired gun” trafi do kin w Stanach Zjednoczonych 29 czerwca i niestety na razie nie wiadomo, czy kiedykolwiek zobaczymy go legalnie w Europie.
Trzymam jednak mocno kciuki i liczę na to, że i tym razem technologia przybędzie z pomocą, a dokument o szarych eminencjach rock’n’rolla wyląduje na jednej z platform VOD, by każdy z nas mógł obejrzeć go w domowym zaciszu i dowiedzieć się, komu – tak naprawdę – zawdzięczamy kształt rockowych hiciorów.