REKLAMA

To będzie hit HBO. „Hydraulicy z Białego Domu” to serial o jednej z największych afer w USA

„Hydraulicy z Białego Domu” to nowy serial, który zabiera widzów do lat 70 XX wieku i pokazuje zakulisowe działania amerykańskiego prezydenta, które swój finał znalazły w aferze Watergate. W rolach głównych Woody Harrelson i Justin Theroux.

hydraulicy z bialego domu
REKLAMA

Jest coś niepokojąco urokliwego w portretowaniu lat 60. i 70. w telewizyjnych serialach. Ich twórcy, choć nie jest to pewnie ich nadrzędnym celem, uwypuklają te elementy tamtejszej rzeczywistości, które najbardziej kontrastują ze współczesnością.

„Mad Men” na przykład, a więc jeden z najwybitniejszych seriali ostatnich lat, od tego zaczyna. Pokazuje nierówności rasowa i płciowe, portretuje swojego bohatera jako człowieka zaburzonego, jednocześnie nie pozwalając mu skorzystać z pomocy, czy to leków, czy to terapii.

REKLAMA

To napięcie między dawnym i współczesnym jest oczywiście bardzo płodne, ale też często zasłania to, co jest najważniejsze, czyli próbę zrozumienia ludzi żyjących w danym okresie. Bez taryfy ulgowej, ale również wyższości ludzi, którzy dzisiaj już więcej wiedzą i rozumieją, jakie błędy popełnili nasi przodkowie.

Hydraulicy z Białego Domu i lekcja demokracji.

Nowa produkcja HBO zabiera nas do czasów wojny w Wietnamie i rozkwitu ruchów sprzeciwu wobec niej. To czas wysokiej temperatury w Stanach Zjednoczonych, bliskiej wrzenia ze względu na zimnowojenne napięcia. „Hydraulicy z Białego Domu” pokazują nam ten świat z perspektywy pracowników siedziby prezydenta, jego administracji, która w dziwny sposób łączy ze sobą działania kampanijne i te powiązane z bezpieczeństwem państwa.

Gabinet głowy państwa zatrudnia dwóch fachowców. E. Howard Hunt (Woody Harrelson) i G. Gordon Liddy (Justin Theroux) mają przeszłość w FBI i CIA. Obaj najlepszy czas dla swoich karier mają już za sobą. Bez dwóch zdań są jednak zdeterminowani, głodni pieniędzy i sukcesu, a przy okazji nie mają większych etycznych zahamowań. Bez oporów przyjmują zadania wywiadowcze (a więc szukanie haków, tworzenie materiałów kompromitujących czy nawet podsłuchiwanie przeciwników politycznych), choć w gruncie rzeczy nie o obronę kraju tu chodzi. To wszystko polityczna rozgrywka, która odbywa się pod płaszczykiem troski o dobro państwa.

Hydraulicy z Białego Domu - opinia

Serial HBO Max jest bardzo dobry.

REKLAMA

Szykujcie się na naprawdę dobrą zabawę. Produkcja HBO Max to naprawdę świetnie napisany, przyzwoicie nakręcony i doskonale zagrany serial. Główni aktorzy kapitalnie czują się w swoich rolach i wzajemnie się uzupełniają. Harrelsonowi i Theroux udało się stworzyć zgrany duet, który miewa wzloty i upadki, bohaterowie przyciągają się wzajemnie, a jednocześnie od czasu do czasu widać ślady niezrozumienia, niechęci, a nawet obrzydzenia. Świetnie się na nich patrzy.

Jednocześnie bardzo ciekawie i dość dokładnie pokazano sposoby na zdobywanie politycznego wpływu u schyłku władzy Richarda Nixona. Świetnie pokazano tutaj, jak wielki wpływ na decyzje bohaterów, jak i sam proces prześladowania przeciwników politycznych, miały ówczesne nastroje społeczne. Zimnowojenny strach przed rosyjskimi wpływami, przed zdradą służył uzasadnianiu nielegalnych decyzji lub tych na granicy prawa.

„Hydraulicy z Białego Domu” decydują się jednak wszystkie te tematy budować w pobliżu komediowej, lekko kumpelskiej stylistyki. Choć mini-serial zajmuje się sprawami poważnymi, dość często pływa w absurdzie i brodzi w żartach sytuacyjnych. To w oczywisty sposób odbiera powagę działaniom tytułowych Hydraulików i zbliża ich bardziej do „The Nice Guys” niż poważnej opowieści o łamaniu podstawowych demokratycznych reguł. Ta strategia pozwala serialowi unikać banalnego moralizmu i naciąganych paraleli do współczesnej polityki. Wydaje mi się to jednak troch wtórne i przede wszystkim nie do końca uzasadnione, choć bez dwóch zdań to właśnie dzięki temu serial ogląda się świetnie.

Pierwszy epizod „Hydraulików z Białego Domu” już 2 maja w HBO Max.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA