Doping to największe przekleństwo sportowych rozgrywek. Specjaliści twierdzą, że wykrycie go bywa niemożliwe. O nieuczciwych praktykach w sporcie opowiada Ikar, najnowszy dokument od Netfliksa.
OCENA
Ikar to opowieść o sportowym dopingu, która zaczyna się wyjątkowo niewinnie. Bryan Fogel, dokumentalista, amator kolarstwa, chce sprawdzić, czy doping działa. Do tej pory nie udawało mu się zajmować zbyt wysokich miejsc w amatorskich wyścigach.
Postanawia spróbować wzmocnić swoje ciało za pomocą dopingu. Chce sprawdzić, czy uda mu się pobić swój rekord. I ma zamiar nie dać się przyłapać.
Oczywiście wszystko odbywa się pod okiem kamery i lekarzy, którzy monitorują jego stan zdrowia. Eksperyment wymaga jednak spotkania się ze specjalistą od dopingu.
Tu na scenę wchodzi Grigorij Rodczenkow, dyrektor rosyjskiej instytucji, która zajmuje się zwalczaniem dopingu.
Pomaga bohaterowi zaznajomić się z najnowszymi specyfikami. Pod jego okiem Fogel przez kilka tygodni szprycuje się lekami, które mają wzmocnić organizm i ostatecznie pomóc mu przeprowadzić eksperyment. Między bohaterami pojawia się więź, która przypomina przyjaźń. Na chwilę zapominamy, że dyrektor rosyjskiej instytucji antydopingowej... pomaga aplikować niedozwolone substancje bohaterowi dokumentu.
I tu zaczyna dziać się prawdziwa magia zarezerwowana tylko dla wybitnych filmów dokumentalnych.
W trakcie eksperymentu wybucha afera związana z występem rosyjskich sportowców w Rio de Janeiro. Niemiecka stacja telewizyjna twierdzi, że większość rosyjskich sportowców stosuje doping. Całej reprezentacji grozi wykluczenie. Grigorij Rodczenkow boi się o swoje życie. To od niego zależała niewykrywalność podawanych sportowcom specyfików.
Rodczenkow ucieka z Rosji z pomocą Fogela i tu zaczyna się prawdziwy temat Ikara.
Rodczenkow opowiada o wszystkich przewinieniach, które popełnił. Mówi o dopingu, który wśród rosyjskich sportowców był na porządku dziennym. Zaczyna rozpętywać się prawdziwa burza. Świat sportu sypie się w drobny mak, a władze Kremla próbują zatuszować całą sprawę.
Ogląda się to wspaniale.
Ikar z intymnej opowieści o przyjmowaniu dopingu, zmienia się w film, który bierze na barki globalny problem.
Wierzcie mi, że napięcie, które pojawia się między bohaterami, jest zupełnie wyjątkowe. A opowieści snute przez sympatycznego, jowialnego człowieka, który odpowiada za oszustwa dopingowe, budują niewyobrażalny kontrast. Obok tej historii nie da się przejść obojętnie. Mimo że dokument opowiada o ciemnych stronach sportu, to właśnie ludzkie historie sprawiają, że nie jesteśmy w stanie oderwać oczu od ekranu.
Historia Grigorija Rodczenkowa, który poświęcił swoje życie "ulepszaniu" sportowców, niestety nie jest pozbawiona wad i nieścisłości. W amerykańskiej mentalności bardzo dobrze sprzedają się historie o złej Rosji, która tylko czeka, aby wyrolować świat wolnego Zachodu. Tę naiwność widać najmocniej, gdy dokumentalista niemalże zamiennie używa nazw KGB i FSB. Są to oczywiście bardzo podobne służby i często padają argumenty, że pierestrojka doprowadziła jedynie do zmiany nazwy. Niestety takie podejście do sprawy w poważnym dokumencie, kładzie drobny cień na jego wiarygodność.
Podobny problem mam z Rodczenkowem. To on w pewnym momencie staje się pełnoprawnym bohaterem filmu. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że Rodczenkow delikatnie koloryzuje. Poczuł on na swoich plecach nadchodzącą katastrofę i trochę na siłę starał się być tym, kogo dokument i opinia publiczna potrzebują.
Film trzyma w napięciu. Bohaterowie boją się o swoje życie, bo nad całą aferą wisi złowrogi cień Kremla.
Lekko szpiegowskiej poetyce dokumentu sprzyja sposób nakręcenia obrazu. Montaż i ujęcia doskonale współgrają z tym, o czym dowiadujemy się z ekranu. Prezentacja danych i terminów naukowych jest bardzo przystępna, a komputerowe animacje nie są może najwyższych lotów, ale w zupełności wystarczają, aby nie zgubić się w tych złożonych procesach.
Ikar to przełomowy film dokumentalny. Prosta historia o dopingu zmienia się w rozważania o etyce sportu. Czasem popada w zbytnie uproszczenia i skróty myślowe, ale wiedza, którą nam serwuje i tak jest niewyobrażalna. Obraz definitywnie warty polecenia.