Lider antyszczepionkowców Ivan Komarenko wyrzucony z Facebooka. Mówi, że nie wróci, a ja na to: „I bardzo dobrze, trzymam kciuki”
Celebryci to nie są eksperci od pandemii koronawirusa. Chciałoby się wierzyć, że większość Polaków to rozumie. Ale nie oznacza to, że głos popularnych osób na temat COVID-19 nie odbija się szerokim echem i może mieć bardzo pozytywne lub negatywne skutki. Czasem też dla samych celebrytów, o czym przekonał się Ivan Komarenko.
Muzyk znany większości Polaków z hitu Jej czarne oczy należy do najbardziej aktywnych publicznie celebryckich koronasceptyków. Wielokrotnie w przeszłości podkreślał swoje wątpliwości co do prawdziwości pandemii i był też widziany na marszu antyszczepionkowców, gdzie robił sobie nawet fotki z policjantami. Nagrał też nieświadomie niezwykle zabawną piosenkę Kity i mity poświęconą pandemii. Nastawienia Ivana Komerenki nie zmienił nawet fakt, że jego własna matka zachorowała na COVID-19, dlatego 1 kwietnia udał się do Rosji pomóc jej po chorobie.
Wielu internautów (mniej lub bardziej) delikatnie sugerowało celebrycie, że w jego zachowaniu nie brakuje hipokryzji, ale najwidoczniej go to nie przekonało, by coś zmienić. Co też nie było dla nikogo jakimś wielkim zaskoczeniem. Zwolennicy teorii spiskowych nie od dzisiaj są w stanie pogodzić we własnym umyśle dwa całkowicie sprzeczne fakty i jeszcze czuć się z tym wyjątkowo sprytnie. Niestety, nasz szczwany miłośnik czarnych oczu natrafił właśnie na wroga, którego niełatwo pokonać w pojedynkę.
Facebook od jakiegoś czasu walczy z koronasceptykami, za co właśnie zapłacił Ivan Komarenko.
Co dokładnie się wydarzyło? Ostatniej nocy z Facebooka zniknęły jego prywatny profil i oficjalny fanpage, o czym wokalista poinformował na swoim profilu na Instagramie. Jednocześnie Komarenko zaznaczył, że tak naprawdę wcale nie przejął się tą stratą (i dlatego napisał o niej publicznie?). Kupił sobie jedzenie, otworzył butelkę wina i skupił na oglądaniu widoku z balkonu. Cały wpis kończy się zaś deklaracją sugerującą, że na Facebooku celebryty już nie zobaczymy:
Na Facebook raczej już nie wrócę. Ten portal społecznościowy poza covidową propagandą, cenzurą, banowaniem, kasowaniem i usuwaniem filmów już nic nie ma do zaoferowania. I wam też odradzam. Jak wszystko w życiu Facebook też przeminie. To jest tylko kwestia czasu
– podkreślił Ivan Komarenko.
Nikt Komarenki chyba nie poinformował, że Facebook nabył Instagrama w 2012 roku, więc de facto nadal znajduje się w sidłach tej przebrzydłej korporacji. Albo może o tym wie, ale ponownie woli ignorować oczywiste fakty dla lepszego samopoczucia. Któż to zgadnie? W przypadku osoby, która chce Rosjanom opowiadać o naszej smutnej egzystencji w Polsce i Unii Europejskiej wszystko jest tak naprawdę możliwe.
Zgodnie z zasadą, by oddawać cesarzowi co ceserskie, trzeba jednak Ivana Komarenkę za coś pochwalić. Bo jego decyzja, by już na Facebooka nie wracać jest czymś pozytywnym dla nas wszystkich. Im mniej antyszczepionkowców otwarcie głoszących sprzeczne z nauką herezje, tym lepiej dla reszty internetowej społeczności. Inna sprawa, że na miejsca Ivana Komarenki z pewnością pojawi się co najmniej kilku chętnych celebrytów pragnących wpisać się w trend koronasceptycyzmu. Ale to już temat na osobną dyskusję.
- Czytaj także: Facebook walczy z antyszczepionkowcami, ale potrafi też się czasem wycofać. Tak jak w przypadku wpisów sugerujących, że wirus COVID-19 powstał w laboratorium. Skąd ta nagła zmiana nastawienia?
* Zdjęcie główne pochodzi z serwisu YouTube.