REKLAMA

Dokument o najbogatszym pedofilu XXI wieku. Jeffrey Epstein był dobrym znajomym Donalda Trumpa i Billa Clintona

Ostatnie lata upłynęły tysiącom kobiet z całego świata pod znakiem narodzin ruchu #metoo. Nareszcie po dekadach atakowania ofiar i wspierania wpływowych przestępców seksualnych ich ofiary doczekały się większego zaufania ze strony służb. Wcześniejsze nastawienie prokuratur i sądów dobrze pokazuje dokument „Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty”.

jeffrey epstein netflix
REKLAMA
REKLAMA

Przez wiele lat Jeffrey Epstein był stosunkowo dobrze znaną, ale zarazem bardzo tajemniczą postacią świata globalnych finansów. Opiekował się majątkami różnych milionerów, dzięki czemu sam dorobił się olbrzymiej fortuny i nawiązał znajomości z najpotężniejszymi politykami Stanów Zjednoczonych. Wśród jego dobrych znajomych byli m.in. Donald Trump i Bill Clinton, a towarzystwie Epsteina przy różnych okazjach obracali się również Harvey Weinstein, Woody Allen, Kevin Spacey, należący do brytyjskiej rodziny królewskiej książę Andrzej i wiele innych postaci znanych z pierwszych stron gazet.

Na podstawie dostępnych na dzisiaj informacji nie sposób stwierdzić, które z tych osób wiedziały o mrocznej stronie działalności Epsteina. Tylko książę Andrzej został wprost oskarżony o uprawianie seksu z nieletnią podsuniętą mu przez multimilionera, ale z powodu jego statusu sprawa nie została pociągnięta przez brytyjski system sprawiedliwości. Szokujące jest jednak, że wiele z wymienionych postaci utrzymywała kontakty z Epsteinem już po odbyciu przez niego wyroku odsiadki za namawianie do prostytucji. Jak to możliwe? Szokujące szczegóły tej sprawy i całej działalności mężczyzny zostają w doskonały sposób przedstawione w dostępnym od niedawna na Netfliksie serialu dokumentalnym

„Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty” na szczęście poświęca znaczną część swojej uwagi ofiarom filantropa, ich emocjom i nastawieniu do całej sprawy.

Sam tytuł dokumentu wprowadza zresztą nieco mylne wrażenie. Temat finansowej działalności Epsteina pojawia się oczywiście w trakcie tego czteroodcinkowego serialu (również tutaj mężczyzna wielokrotnie łamał prawo i uchodziło mu to na sucho), ale zdecydowanie jako wątek poboczny. Od samego początku na pierwszy plan wychodzą sprawy molestowania seksualnego nieletnich dziewczyn, zmuszania ich do stosunków seksualnych, gwałty, handel kobietami i namawianie ich do prostytucji.

Pierwsze doniesienia na ten temat zaczęły się pojawiać już w latach 90., ale wówczas nikt nie zdawał sobie jeszcze sprawy z olbrzymiej skali kryminalnej działalności Jeffreya Epsteina. Sprawa dwóch sióstr molestowanych i gwałconych przez nowojorczyka i jego ówczesną dziewczynę, Ghislaine Maxwell nie odbiła się zresztą wówczas szerokim echem (kobieta zaprzecza wszystkim oskarżeniom). FBI nie podjęło dochodzenia, a przygotowujące artykuł o Epsteinie Vanity Fair wycięło przed publikacją wszystkie fragmenty dotyczące jego kontaktów z nieletnimi.

Druga fala oskarżeń pod jego adresem pojawiła się w 2005 i 2006 roku, co spowodowało rozpoczęcie przez policję w Palm Beach szeroko zakrojonego dochodzenia na temat Epsteina. Funkcjonariusze systematycznie odkrywali kolejne ofiary i zrozumieli, że zbudował on olbrzymią siatkę młodych dziewczyn, które zmuszał do kontaktów seksualnych. Dziewczyny, które odmawiały, też wplątywano w przestępczą działalność, bo Jeffrey Epstein płacił im za przyprowadzanie kolejnych koleżanek.

Wszystko to zostaje pokazane z olbrzymią dbałością o detale w dokumencie „Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty”.

Na kimś, kto niezbyt dobrze orientował się w sprawie, liczba rozmówców i zebranych materiałów archiwalnych musi zrobić olbrzymie wrażenie. Netflix kilka lat temu zaczął się specjalizować w takim stylu robienia dokumentów i obecnie można już mówić o prawdziwym mistrzostwie ze strony serwisu. Wszystko jest tu przygotowane na ostatni guzik, a cała sprawa zostaje zarysowana z dużym szacunkiem dla cierpienia ofiar Epsteina. To jak najbardziej się chwali twórcom „Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty”.

Sama historia obfituje też w niesamowite zwroty akcji i niezwykle emocjonalne momenty. Trudno powstrzymać szok, gdy stajemy się mimowolnymi świadkami kolejnych sytuacji, gdzie oskarżony o poważne przestępstwa milioner okazuje się całkowicie bezkarny. Nie chcę zdradzać zbyt wiele osobom, które mają seans dokumentu przed sobą, ale istnieją powody, dlaczego Epstein dopiero w 2019 roku stanął przed realnym zagrożeniem utraty wolności. Dość powiedzieć, że jego wcześniejsza „odsiadka” została skrócona z 18 do 13 miesięcy, a przez sześć dni w tygodniu skazany otrzymywał możliwość wyjścia z zakładu karnego i to na 12 godzin.

Podobnych przykładów nadużywania władzy i wpływów jest w serialu więcej. Co nie znaczy, że to dzieło pozbawione wad.

REKLAMA

Na podstawie wszystkich czterech odcinków można odnieść wrażenie, że dokument Netfliksa miał być początkowo dłuższy. Prace nad serią rozpoczęły się jeszcze przed samobójczą śmiercią Jeffreya Epsteina. Twórcy nawet nagrywali i montowali dokument w wielkim sekrecie i pod fałszywym tytułem, żeby tylko nie zwrócić na sprawę jego uwagi. Samobójstwo przebywającego w areszcie mężczyzny miało jednak olbrzymie konsekwencje dla wielu osób. Jego ofiary pozbawiło satysfakcji wysłuchania wyroku skazującego, zwolenników teorii spiskowych pobudziło do stworzenia mema „Epstein się nie zabił”, a autorów serialu de facto pozbawiło dalszej części materiału.

Dlatego „Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty” kończy się w sposób nagły i mocno niesatysfakcjonujący. Ponadto, wbrew temu co sugeruje zwiastun, dzieło nie koncentruje się wcale na próbach doprowadzenia przed oblicze wymiaru sprawiedliwości wspólników Epsteina. Wraz z jego śmiercią akcja dokumentu de facto się kończy. I choć trudno nie doceniać, co premiera produkcji oznacza dla jego ofiar, to z pewnością można było to pociągnąć dalej. I tego dalszego ciągu zdecydowanie tutaj zabrakło.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA