"Jesteś Bogiem" to wspaniała sentymentalna podróż w czasy ponurych lat 90'. Film ma rzeczy, co pamiętam z dzieciństwa - blokowiska, klatki schodowe i trzepaki - a wszystko to z raczkującą kulturą hip-hopową w tle. Taka była wtedy Polska.
Wbrew temu, co przyjęło się mówić w mediach, to nie tylko historia dla fanów Paktofoniki. W zasadzie ci ostatni, akurat całkiem dobrze ją już zapewne znają - albo z faktów, które na przełomie XX i XXI wieku pojawiały się w raczkującym jeszcze polskim internecie, albo z książki, na której bazuje sam film.
Bohaterami jest trójka chłopaków mieszkających w samym centrum Śląska. Rahim i Fokus nie śmią nawet marzyć o karierze hip-hopowej, przesłuchując z walkmana kasety polskich i zachodnich zespołów, przez większość czasu borykając się z typowymi problemami nastolatków, głównie szkołą. Pewnego dnia na ich drodze staje jednak Magik, raper uznany w środowisku, stanowiący o sile innej uznanej formacji o nazwie Kaliber 44.
Magik jest GOŚCIEM, to widać nawet w tym filmie. Twórcy chcieli chyba przedstawić chłopaka z bloku, więc nie do końca wiadomo czy ostateczny efekt był zamierzonym działaniem reżysera i odtwórcy jego roli, czy też takie wrażenie tworzy scenariusz, który poniekąd pisało też życie. Wokół artysty unosi się atmosfera geniuszu i skrajnego indywidualizmu. Magik w "Jesteś Bogiem" to zwykły chłopak, który musi zapłacić rachunki i pomóc w utrzymaniu syna, ale zarazem mentor, wyrocznia, lider i człowiek, który zdaje się mieć plan. No i artysta. Jest w "Jesteś Bogiem" taka scena, gdy Magik wpada w trans muzyczny ucząc rapować Rahima na klatce schodowej. Ciarki na plecach.
Jednocześnie w tle fabuły rozwija się wątek problemów psychicznych lidera Paktofoniki, choć nakreślony o tyle delikatnie, że scenariusz nie odważył się jednoznacznie odpowiedzieć czy mogły być one przyczyną samobójstwa.
Najbardziej podoba mi się wiernie odwzorowanie realiów ówczesnego rynku muzycznego. Nie było talent show, zresztą - zastanówcie się - gdzie tam Idolowi czy X-Factor do sceny hip-hopowej. Popularność zdobywało się od koncertu do koncertu, gdzie z każdym kolejnym rozchodziła się lokalna fama. Chłopaki grali ogony na festynach, a nagrodą bywała wata cukrowa.
Film pokazuje też postaci z obecnego świata hip-hopu, choć postaci te wyraźnie zaznaczają, że wizerunek tam ukazany jest przekłamany. Twórcy zaś bronią się tym, że fabuła była jedynie inspirowana prawdziwym życiem. W pewnym momencie film przejmuje Gustaw, nowy wydawca Paktofoniki. Jego relacja z chłopakami z zespołu, a w szczególności z Magikiem, jest bardzo ciekawym wątkiem w tym filmie. Miło było też zobaczyć wreszcie Arkadiusza Jakubika w jakiejś innej roli, niż klasycznego degenerata w Smarzowskiego wizji świata.
Lubię ten film za detale, za walkmany, za włamywanie się do szkoły z ciężkimi komputerami, za Gustawa jeżdżącego rozpadającym się samochodem. Nie wiem czy sam film jest produkcją hołdującą geniuszowi na miarę takiego choćby "Amadeusza", ale w niewątpliwie ciekawy sposób opowiada o Paktofonice, hip-hopie, Polsce i o ludziach. Rodzime kino w 2012 zawłaszczyło sobie "Pokłosie" będące najlepszą polską produkcją ostatnich lat, ale "Jesteś Bogiem", grające już w niższej o klasę lidze dalej jest jedną z ciekawszych produkcji nowego kina znad Wisły.
"Jesteś Bogiem" to historia zespołu, historia jakich wiele. Każdy zespół jakoś zaczynał i podejrzewam, że za wieloma kryją się nawet ciekawsze perypetie. Produkcję warto jednak obejrzeć ze względu na ciekawie wykreowaną rolę Magika, który jest kimś więcej niż chłopakiem ze schodowej klatki. Koniecznie trzeba zobaczyć ją również, jeśli pamięcią sięgamy do końcówki lat 90.