Tak, tak, ten John Williams, kompozytor chyba najbardziej kultowego motywu filmowego wszech czasów wyjawił w wywiadzie, że nigdy nie widział żadnej części gwiezdnej sagi. Co więcej, sam twierdzi, że jego kompozycje stworzone na potrzeby Star Wars (m.in. Marsz Imperialny oraz motyw przewodni) nie należą do wielkich dokonań i są łatwo zapominalne.
Przyznam, że o ile argument braku czas przekonuje mnie najbardziej, to jestem tym faktem lekko zaskoczony.
W końcu muzyka do "Gwiezdnych wojen" uczyniła z Williamsa żywą legendę, dała mu sławę i pieniądze (choć oczywiście nie ona jedyna, jako, że ma on na koncie z tuzin kultowych soundtracków do największych przebojów w historii kina). Mimo wszystko wypadałoby chyba wiedzieć jak wygląda film, do którego muzykę się komponuje. Sam opis fabuły i fragmenty chyba nie do końca wystarczą, nawet biorąc pod uwagę, że "Gwiezdne wojny" nie należą do specjalnie rozbudowanych i oryginalnych fabularnie produkcji. No i poza tym, ja sam byłbym zwyczajnie ciekaw o co tyle hałasu z tymi "Gwiezdnymi wojnami", które są takim globalnym fenomenem. No cóż, ale mówię to z mojej własnej perspektywy, niestety nie jestem Johnem Williamsem, także trudno mi się nawet wczuć w jego pozycję.
Z drugiej strony tego typu wyznania nadają zawsze nowy wymiar pewnym sprawom; pozwalają spojrzeć na nie z innej perspektywy i z dystansem. Tabuny fanów Star Wars rozpływają się nad muzyką do serii, która przyprawia ich o gęsią skórkę, a tymczasem sam kompozytor stwierdza, że są to dość przeciętne kawałki, które po prostu stały się popularne ze względu na to, że filmy stały się takimi przebojami.