Rozbierane sceny to w Grze o tron żadna niespodzianka. Niektóre jednak wywołują spore poruszenie wśród widzów, jak choćby ta z udziałem Daenerys i Jona. Jak się okazuje, podczas jej kręcenia dużo frajdy mieli także sami aktorzy.
Łóżkowe sceny to jeden ze znaków rozpoznawczych tego serialu. Część z nich ma niebagatelny wpływ na rozwój fabuły. Należą do nich choćby scena Jaimego i Cersei z 1. odcinka serialu czy noc poślubna Ramsaya i Sansy. W ostatnim sezonie oglądaliśmy natomiast zbliżenie Jona i Daenerys.
Na tę scenę część widzów czekała już od jakiegoś czasu. Z pewnością odbije się ona na wątkach bohaterów w finałowej odsłonie hitu HBO, choć na razie możemy tylko przypuszczać, czy tę dwójkę czeka jakakolwiek wspólna przyszłość. I jeśli niektórzy fani serialu mogli być zachwyceni tym fragmentem, to aktorzy nie do końca.
Dla Haringtona i Clarke nagrywanie tej sceny było przede wszystkim powodem do żartów.
Aktorzy nie potrafili podejść do tego na poważnie, cały czas wydając z siebie dziwaczne dźwięki i strojąc miny. Wszystko przez to, że odtwórcy ról Daenerys i Jona to dobrzy przyjaciele. Choć dwójka nie dzieliła ze sobą żadnych scen aż do 7. serii Gry o tron, to Kit i Emilia zaprzyjaźnili się podczas wspólnego promowania wcześniejszych sezonów. Ponadto Clarke utrzymuje bliskie relacje z Rose Leslie, narzeczoną Haringtona, która w serialu wcielała się w Ygritte. Niezły trójkąt.
Nagrywanie łóżkowej sceny Daenerys i Jona skomentował także odtwórca roli byłego Lorda Dowódcy Nocnej Straży.
W rozmowie z Vanity Fair Harington przyznał:
Obecnie nagrywany jest finałowy sezon Gry o tron, który zobaczymy w 2019 r. Kto wie, może Harington i Clarke znów mieli powody do śmiechu, a w ostatnich odcinkach zobaczymy kolejną miłosną scenę dwójki bohaterów.