Jen i Judy wracają w 2. sezonie, żeby pokazać nam, która z nich ma gorzej. Oceniamy „Już nie żyjesz” od Netfliksa
„Już nie żyjesz” flirtuje z dramatem, czarną komedią i farsą. 2. sezon serialu wylądował na Netfliksie. I dobrze sprawdzi się jako wieczorna odskocznia od naszych problemów. Wydaje się, że główne bohaterki za punkt honoru objęły sobie dowiedzenie, która z nich ma gorzej. A my z zapałem możemy śledzić ich desperackie uniki, mające pomóc im utrzymać się na powierzchni.
OCENA
Produkcja Netfliksa z Christiną Applegate („Świat według Bundych”) i Lindą Cardellini („Green Book”) nie jest serialem wyjątkowym, który jakoś bardzo zwraca na siebie uwagę. To dość zwyczajny miks dramatu, czarnej komedii i farsy, który przesadnie nie wybija się w żadnym z tych gatunków. „Fargo” Noah Hawleya dużo lepiej bawi się formą i zapewnia większą dawkę emocji. Ale właśnie ci z was, którzy czerpali dużą przyjemność z seansu tej produkcji (a także z przedwcześnie skasowanego innego tytułu Netfliksa, „Santa Clarita Diet”), odnajdą frajdę podczas oglądania „Już nie żyjesz”. Kolejne sytuacje i pojawiające się postaci sprawiają, że atmosfera się zagęszcza. Robi się coraz ciaśniej, że aż trudno złapać oddech, a Jen i Judy, dwie główne bohaterki, muszą lawirować pomiędzy kłamstwami i tajemnicami, nierzadko z narażeniem życia.
„Już nie żyjesz” dobrze bawi się suspensem i zwrotami akcji.
Kiedy już myślimy, że sprawa wyjdzie na jaw, że nie ma szans na ratunek, kobietom udaje się uciec od prawdy. I na odwrót – gdy jesteśmy przekonani, że można odetchnąć z ulgą, nagle wydarza się coś, co zwiastuje rychły koniec sielanki. Czasem twórcy sięgają po rozwiązania rodem z telenoweli, ale wiem, że puszczają do nas oko. Dzięki temu udaje im się uczynić tę historię jeszcze bardziej zwariowaną, zapewnić nam dynamiczną akcję i to, co Netflix lubi najbardziej, czyli jazdę bez trzymanki. Czasem niebezpieczną, ale w gruncie rzeczy dającą dużo rozrywki.
2. sezon „Już nie żyjesz” rozpoczyna się zaraz po tragicznym finale „jedynki”.
Początkowo nie jesteśmy pewni, co dokładnie wydarzyło się w ostatnim odcinku poprzedniej serii. W miarę kolejnych epizodów dowiadujemy się, co kobiety postanowiły z tym fantem zrobić. Odcinki 2. sezonu to opowieść o zbrodni i karze, a także o poczuciu winy, które zżera nas od środka. Tym razem mroczne momenty mają zarówno Jen jak i Judy, które boją się tego, co przyniesie kolejny dzień i podskakują na każdy dźwięk telefonu.
Można powiedzieć, też że w pewnym momencie role w serialu się odwracają.
W „jedynce” to Judy próbowała przypodobać się Jen. Początkowo miało to być tylko odkupienie swojej winy i uspokojenie sumienia, ale z czasem przerodziło się w to coś więcej – znajomość, a może nawet przyjaźń. Teraz sytuacja jest odwrotna. Być może nie do tego stopnia, żeby Jen zmieniła się w kochającego ludzi skowronka, ale relacja między nimi – z uwagi na wydarzenia feralnej nocy i pojawienie się nowej postaci – nieco się zmienia.
Choć niektórych ta sinusoida wydarzeń – a więc raz jest dobrze, raz źle, a potem znowu źle i tak w kółko – może zmęczyć, ja lubię taką grę z widzem. Nawet jeśli nie jest specjalnie wyszukana, spełnia swoją rolę – odcinki mijają ekspresowo, a my, wciągnięci w tę popapraną historię, chcemy jeszcze więcej. Jeszcze więcej sekretów, jeszcze więc zbrodni i zdrad.
Dzięki „Już nie żyjesz” zapomnicie choć na chwilę o własnych przykrościach. Judy i Jen biją was na głowę. Gwarantuję. I, choć zabrzmi to nieco cynicznie, dobrze się to ogląda.