REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

"Bałam się nakręcić 2. sezon" - Kaley Cuoco szczerze opowiada o serialu "Stewardesa"

Za nami już 2. sezon "Stewardesy", popularnego serialu HBO Max. Jego największa gwiazda, wcielająca się w tytułową bohaterkę Kaley Cuoco szczerze opowiada o tym, jak wyglądało kręcenie, jakie były jej obawy i co sprawiło jej największy problem.

27.05.2022
18:57
Stewardesa hbo max
REKLAMA

"Stewardesa" to opowieść to szalony thriller opowiadający o pracownicy jednej z linii lotniczych, której pewnej nocy zdarza się coś, co odmieni jej życie i to odmieni nie do poznania. Produkcja pełna jest czarnego humoru, a jej najmocniejszym punktem jest rola Kaley Cuoco.

REKLAMA

Kaley Cuoco - opowiada o serialu "Stewardesa"

Pytanie: Pierwszy sezon serialu odniósł ogromny sukces. Czy podejrzewałaś, że będzie cieszyć się aż tak dużą popularnością?

Kaley Cuoco: Nie, nawet nie przyszło mi to do głowy. I ciągle nie mogę w to uwierzyć. Na początku chyba chciałam zamknąć za sobą ten rozdział i po prostu pójść dalej! Bałam się nakręcić sezon drugi, bo nie byłam pewna, czy uda się nam zrobić coś jeszcze lepszego. Ale w końcu zdecydowaliśmy się na drugą część, która moim zdaniem jest nie tylko lepsza, ale ma też większy rozmach niż poprzednia. Poza tym zrobiliśmy coś jeszcze - mamy nie jedną, ale kilka głównych bohaterek. Kiedy zobaczyłam po przerwie dobrze znanych bohaterów i poznałam nowe osoby dramatu, miałam wrażenie, że wracam na łono rodziny. To była znowu… ostra jazda!

Czy denerwowałaś się przed rozpoczęciem zdjęć do sezonu drugiego?

Tak, i to bardzo. Ciągle zastanawiałam się, jak poprawić coś, co jest już dobre? Nieustannie stawiałam sobie nowe wyzwania i głowiłam się, jak rozegrać różne kwestie? A potem, kiedy dowiedziałam się, że zagram rolę pięciu Cassie, stwierdziłam "OK"! Wiedziałam, że muszę zapiąć pasy i zastanowić się, co zrobić, żeby każde jej alter ego było nie tylko wyjątkowe, ale też interesujące, żeby widzowie nie mieli wrażenia, że śledzą pięć wariacji na temat losów tej samej bohaterki. Bardzo dużo o tym myślałam i kosztowało mnie to sporo emocji. Wraz z moimi bohaterkami przeżywałam kolejne wzloty i upadki. To było szalone doświadczenie.

W przeciwieństwie do sezonu pierwszego, druga część nie jest ekranizacją powieści. Jak powstawały pomysły na kolejne etapy życiowej podróży Cassie?

Wiedzieliśmy na pewno, że nasza bohaterka będzie dużo podróżować i postanowiliśmy wysłać ją do Islandii i Berlina, co było moim zdaniem szalonym pomysłem, ale koniec końców to właśnie stamtąd mamy najlepsze wspomnienia! Krajobrazy były tak piękne, że przez chwilę bałam się, że widzowie uznają, że są nieprawdziwe. Pałac wyobraźni (w którym w pierwszym sezonie spotkaliśmy zabitego Alexa) odgrywał w serialu ważną rolę i chcieliśmy wprowadzić analogiczny motyw w drugiej części, ale przede wszystkim musieliśmy zastanawiać się jak to zrobić?
Ponieważ nie chcieliśmy powielać tych samych zabiegów, musieliśmy wymyślić nie tylko wiarygodny powód, dla którego Cassie mogłaby znów tam trafić, ale także kogo mogłaby tam spotkać. Potem uświadomiliśmy sobie, że powinna spotkać samą siebie i wszystkie swoje wersje – te, uosabiające najbardziej znienawidzone przez nią cechy oraz zalety, które chciałaby podkreślić. Kiedy dowiedziałam się, że końcowo zostanie nakręcona właśnie ta wersja, zaczęłam zastanawiać się JAK to zrobimy. (śmiech).

Jak wspominasz zdjęcia?

To było bardzo trudne zadanie, które wymagało starannych przygotowań i ogromnego nakładu pracy wielu ludzi. Było to przedsięwzięcie nieporównywalne z niczym innym. Nasz zespół spotkał się nawet z ekipą produkcyjną serialu „Orphan Black”, w którym wykorzystano podobny zabieg. Bardzo nam pomogli, bo było to naprawdę skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne. Nigdy wcześniej nie robiłam niczego takiego. Można powiedzieć, że partnerowałam samej sobie. Wchodziłam na plan jako jedna wersja Cassie, żeby nakręcić sceny, w których dane alter ego występuje, a potem przebierałam się, by stać się kolejną Cassie. Kiedy oglądałam później nakręcone sceny, miałam wrażenie, że faktycznie partneruję samej sobie, bo grana przeze mnie bohaterka zawsze musiała w odpowiednim czasie znaleźć się w konkretnym miejscu, co wydawało mi się bardzo dziwne. Jestem aktorką, która skupia się na tym, co jest tu i teraz. Nie myślę o tym, co będę robić za chwilę, ale tym razem nie miałam wyjścia.

Było wiele dni zdjęciowych, kiedy wcielałam się na planie w pięć wersji Cassie. Mieliśmy na planie kilka dublerek. Część z nich zastępowała mnie w scenach i musiała uczyć się moich kwestii. Pracowały też ze mną poza planem i bardzo mi pomogły. Były naprawdę niesamowite. To było ogromne wyzwanie dla nas wszystkich.

Stewardesa hbo max class="wp-image-1968184"
Stewardesa - HBO Max

Jak opisałabyś pięć różnych wersji Cassie?

Jest normalna Cassie, Cassie w złotej sukience, Cassie w czarnym swetrze, idealna Cassie z przyszłości i nihilistyczna Cassie. Często śmialiśmy się, że idealna Cassie z przyszłości jest najbardziej pokręcona, pomimo, że jest na pozór super pozbierana i perfekcyjna. Czuliśmy przez skórę, że ta właśnie wersja Cassie ma najwięcej problemów z samą sobą! Muszę przyznać, że nie tęskniłam za Cassie w złotej sukience [z pierwszego sezonu]. Bardzo chciałam, żeby po prostu zniknęła. W nowych odcinkach zobaczymy wiele rozmów prowadzonych przez normalną Cassie i Cassie w złotej sukience, bo będzie dochodzić między nimi do częstych konfrontacji.

Na początku sezonu drugiego poznajemy „normalną Cassie”. Co możesz nam o niej opowiedzieć?

Robi wszystko na pokaz. Rozpoczyna nowe życie i chce zacząć wszystko od nowa. Przeprowadza się do Los Angeles, jest trzeźwa i zdrowo się odżywia. Dorabia sobie na boku jako informatorka CIA, co bardzo jej się podoba, bo brakuje jej zakrapianych alkoholem imprez, na które zaczyna teraz chodzić, żeby zbierać informacje i nawiązywać kontakty. To część jej życia, która zapewnia jej dreszczyk emocji. Bardzo szybko uświadamiamy sobie, że Cassie ciągle kłamie i oszukuje samą siebie, wmawiając sobie, że czuje się świetnie.

A jak czuje się naprawdę?

Beznadziejnie. Nie czuje się dobrze! Trzeźwość to podróż, która w każdym przypadku wygląda inaczej. Każdy inaczej walczy i zrywa z nałogiem. W inny sposób stawia czoła swoim demonom, a Cassie prześladuje wiele upiorów z przeszłości. Pod koniec poprzedniego sezonu nasza bohaterka wybiera się na pierwsze spotkanie AA [Anonimowych Alkoholików]. Jest trzeźwa przez kilka dni i zaczyna wierzyć, że zerwanie z nałogiem będzie łatwe. A potem robi wszystko, czego nie należy robić w pierwszym roku terapii w AA - przeprowadza się, wchodzi w nowy związek i zmienia pracę. I to w ciągu zaledwie sześciu miesięcy!

Cassie jest kompletnie niepozbieraną osobą, która ciągle podejmuje złe decyzje, a pomimo to trzymamy za nią kciuki. Dlaczego?

Myślę, że Cassie wzbudza sympatię widzów, bo znamy jej traumy wyniesione z domu rodzinnego i historię dzieciństwa. Jest bardzo okaleczoną przez życie osobą. Ciągle zmaga się ze swoimi demonami i choć przez wiele lat udawała przed światem, że tak nie jest, to teraz nadszedł moment, żeby stawić im czoło. Głównym motywem drugiego sezonu jest wybaczanie sobie i samoakceptacja. To właśnie dlatego Cassie spotyka swoje różne alter ego, które uosabiają znienawidzone przez nią cechy. Cechy, które składają się na jej prawdziwą osobowość. Każdy z nas czegoś w sobie nie lubi, chciałby być inny i dlatego pracujemy nad sobą, żeby się zmieniać, ale są pewne cechy, które definiują nas i naszą osobowość. Cassie próbuje ukrywać wszystkie swoje wady i pokazywać się światu tylko z dobrej strony, co nie jest do końca realistycznym podejściem.

Czy Cassie irytuje cię tak samo, jak większość z nas?


Tak, zdecydowanie gra mi na nerwach! Jest jedyną z tych osób, którą każdy z nas zna - osobą o ogromnym potencjale, która z jakiś tylko sobie znanych powodów nie jest w stanie się pozbierać. Tak właśnie jest z Cassie. Podobnie widzą ją jej przyjaciele. Gdyby tylko się trochę ogarnęła, jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej.

Jak duży wpływ na losy Cassie miałaś jako producentka?

Wszystkie decyzje były wspólnie podejmowane, bo mamy niesamowity zespół. Ja mam duży wpływ na to, jak pokazywana jest Cassie, jak ma wyglądać i jakie wrażenie powinna robić w wybranych momentach. Było wiele scen, co do których się wahałam, bo nie wiedziałam, jak chcę je przedstawić na ekranie - czy w konwencji komediowej czy mrocznej, albo smutnej. W takich przypadkach wspólnie omawialiśmy i wybieraliśmy najlepszy scenariusz.

Mogliśmy tak zmontować serial, żeby był utrzymany w komediowej tonacji albo pójść w zupełnie inną stronę i zrobić z niego najmroczniejszy z mrocznych dramatów. Mogliśmy pójść w bardzo różne strony i różnie rozegrać pewne wątki - to jest właśnie atutem naszego serialu i był to efekt, jaki chcieliśmy osiągnąć.

Stewardesa hbo max class="wp-image-1968187"
Stewardesa - HBO Max

W nowym sezonie w roli matki Cassie zobaczymy Sharon Stone. Jak udało się wam ją zaangażować i jak układała się wasza współpraca?

To było niesamowite doświadczenie. Nawet nie śmiałam marzyć, że wystąpi w naszym serialu, bo nie wierzyłam, że byłaby skłonna przyjąć naszą ofertę. Słyszałam od kilku osób, że bardzo podobała jej się nasza produkcja i że chciałaby zagrać rolę mojej mamy. Kiedy się o tym dowiedziałam, wprost odjęło mi mowę, a potem zaczęliśmy robić wszystko, żeby jak najszybciej podpisać z nią umowę.

A potem mijały kolejne miesiące i nic się nie działo, a ja zaczęłam tracić nadzieję, że Sharon Stone wystąpi w naszym serialu. Kiedy prawie się poddałam, Sharon zaczęła do mnie dzwonić i wysyłać mi wiadomości, żeby omówić sceny, w których miała wystąpić. Dostawałam SMS-y od Sharon Stone - to brzmi naprawdę niedorzecznie. Sharon dobrze wie, czym jest choroba alkoholowa, bo wyniosła takie doświadczenia z rodzinnego domu, dzięki czemu doskonale weszła w swoją rolę. Była naprawdę niesamowita. Praca z nią, jako aktorką, jest czystą przyjemnością, a na dodatek jest przemiłą, ciepłą, bardzo zabawną i obdarzoną sarkastycznym poczuciem humoru osobą. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy.

REKLAMA

Oglądając serial, miałam wrażenie, że bardzo dobrze bawiliście się na planie? Co najbardziej zapadło ci w pamięć?

To, z czego chyba jestem zadowolona najbardziej, to pierwsza scena pierwszego odcinka, w której występuje mój ukochany pies Dumpy! To ta mała chihuahua, która ziewa wprost do kamery. Jestem z niego bardzo dumna. Praca z nim na planie była czystą przyjemnością, a najśmieszniejsze jest to, że jego imię zostało wymienione w napisach końcowych. Bardzo upierałam się przy tym, że jego imię musi pojawić się w napisach. Na początku nikt nie chciał się na to zgodzić, ale koniec końców jego rola została doceniona. (śmiech).

Wywiad przygotowany we współpracy z HBO.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA