REKLAMA

Kompania Braci

Na książkowym poletku hurtowo pojawiają się coraz to nowe pozycje, mówiące o II wojnie światowej. Podejmowana jest niemal każda tematyka - od najważniejszych bitew, na uposażeniu i broni kończąc. Jednak rzadko kiedy tragedia tamtego wieku przedstawiona jest z perspektywy czynnego uczestnika ówczesnych batalii. Kompania braci jest pod tym względem chlubnym wyjątkiem.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Wertując kalendarium wydarzeń, największego konfliktu zbrojnego w dziejach ludzkości, nie sposób ominąć najważniejsze postaci rangi Churchilla bądź Eisenhowera. Retrospekcje w formie filmów dokumentalnych czy to książek, w znaczny sposób przybliżają "klimat" i ogólne pojęcie tamtych lat. Można powiedzieć, że jest to wiedza teoretyczna, jak i samo podejście do sprawy. Daty, liczby, miejsca, decyzje - w tle przewijają się nazwiska głównych dowódców i podkomendnych - liczne uogólnienia. Co oczywiste, tylko takie rozwiązanie jest odpowiednie, jeżeli ma się na celu ukazanie całości przedsięwzięć podejmowanych w czasie II wojny światowej. Dzieło Ambrose'a przedstawia (oparte na faktach) losy Kompanii E, 506 Pułku 101 Dywizji Powietrzno - Desantowej USA, zwanej również "Easy Company". Tym razem to wojna staje się tłem, natomiast główna uwaga skupiona jest na poszczególnych członkach kompanii, ich troskach, problemach i chlebie powszednim wojennej zawieruchy.

REKLAMA

Swoistym wprowadzeniem, zarówno dla żołnierzy jak i czytelnika jest pierwszy rozdział, który przedstawia trudności obozowego życia w Camp Toccoa. Obóz treningowy był przedsionkiem prawdziwego frontu, dlatego tutaj też nikogo nie oszczędzano na wszelakich ćwiczeniach sprawnościowych i przygotowawczych, szykujących do właściwej walki. Tutaj również poznajemy głównych bohaterów m.in. porucznika Richarda Wintersa (przyszłego dowódcy kompanii) oraz innych żołnierzy. Pokrótce dowiadujemy się o historii każdego z nich - poznajemy ludzi, których naznaczył wspólny cel, a zostali powołani do tego bez względu na stan czy wykształcenie. Ów jednakowy cel i determinacja w jego realizacji, wspólne "męczarnie" powodują zacementowanie więzi pomiędzy kompanami. Niewątpliwy wpływ na solidarność i zrozumienie poszczególnych żołnierzy, miał również despotyczny kapitan Sobel, który na każdym kroku pragnął doszukać się niedopatrzeń (a tym samym pozbawić przepustki, tudzież przydziału). Po zakończeniu szkolenia akcja toczy się już "z górki" - zgrupowanie w Anglii, a następnie pamiętny D-Day, który równa się otwarciem drugiego frontu w Europie. Nie mam zamiaru kopiować podręcznika z historii, w każdym razie dane nam będzie przemierzyć Holandię, a po niepowodzeniu operacji Market Garden, mroźny front w Ardenach, kończąc na Orlim Gnieździe Hitlera w Obersalzbergu.

Warto zaznaczyć, że cała książka została stworzona na podstawie relacji żołnierzy Kompanii E, natomiast sam Ambrose połączył owe wspomnienie w logiczną całość. I trzeba przyznać, że wykonał to w sposób mistrzowski, bowiem nie jest to zbiór wyrywkowych opowiadań - płynnie przechodzimy do następnych rozdziałów, nie widząc w tym żadnej fabularnej luki. Wiadomy tekst wzbogacają dodatkowo indywidualne opinie kompanów, biorących udział w akcji, ich przemyślenia, odczucia i nieustanna tęsknota za domem, do którego wielu nie powróciło. Nie można tez powiedzieć, że książka jest swawolną opowieścią, w której tylko sukcesy i chwalebne zachowane żołnierzy zostaje spisane na stronnicach powieści. Relacja weteranów nie została również przesypana przez sito cenzury, czy różnorakich przekształceń. Obok bohaterskich postaw żołnierzy, co wiadome trafiali się i tacy, którzy służbę krajowi chcieli zakończyć jak najszybciej, nawet kosztem samookaleczenia.

REKLAMA

Kompania Braci stała się fundamentem do filmowych, jak i wirtualnych adaptacji. Słynny "Szeregowiec Ryan" stworzony przez Spielberga i Hanksa (który zresztą zagrał jedną z głównych ról) czy 10-cio odcinkowy serial ściśle wzorujący się na dziele Ambrose'a. Produkcje nie odbiegają majstersztykiem od książkowego oryginału, choć same nazwiska nie pozostawiają wątpliwości co do poziomu tychże filmów. Do wspomnianych wirtualnych adaptacji można zaliczyć serię Brothers in Arms oraz Company of Heroes, obie pozycje w pewien sposób nawiązują do omawianej książki.

Dzieło Ambrose'a pokazuje wojnę z perspektywy "zwykłego" żołnierza i właśnie dlatego jest na swój sposób unikalne. Realistyczne opisy, wzbogacone o dokładne szczegóły - słowo "nuda" w ogóle nie wchodzi w rachubę. Bez względu na zamiłowanie do historii (lub jego brak), wiek bądź upodobania - książka zdecydowanie trafi do szerokiego grona odbiorców. Zero monotonni i powtarzalności, a przede wszystkim możliwość utożsamienia się z autentycznymi bohaterami powieści, co winno stanowić najlepszą rekomendację do sięgnięcia po recenzowany tytuł.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA