REKLAMA

To już koniec VIVA Polska. Nie wyobrażam sobie życia bez Dara i Małgo

Przyznam uczciwie, że stację VIVA Polska z całego serca zawsze miałem w... nosie, ale w 2001, 2002 czy nawet jeszcze 2003 roku oglądałem ją wyjątkowo intensywnie. 

Viva Polsksa
REKLAMA
REKLAMA

Wiecie, o co chodziło. Albo nie wiecie, bo jesteście szaloną dzieciarnią z YouTube'a. Po prostu chcieliśmy poczuć się nastolatkami.

Wychowani na etosie MTV i amerykańskich filmów rodem z lat 90. wszyscy, jak jeden mąż, sądziliśmy, że nieodłączną cechą nastolatka jest zachwycanie się stacjami muzycznymi. No i wtedy do Polski wjechała VIVA, po polsku i do tego cała na biało.

I oglądaliśmy to godzinami, wzbogacając słownik muzycznych pojęć. Na topie byli wtedy Pezet/Noon, Peja, Tymon z jego jedyną znaną piosenką, P.O.D., Linkin Park, Eminem i Avril Lavigne.

Oglądało się te wszystkie listy przebojów, żeby raz dziennie, bo tyle trzeba było odczekać, usłyszeć Dilemmę.

Tak, tak, wy i te wasze śmieszne Spotifaje i Jutjuby. Za moich czasów na ulubioną piosenkę czatowało się przed telewizorem kilka godzin, a i tak nie było pewności, że ją puszczą. Ewentualnie można było nagrać sobie z radia, ale i wtedy trzeba było przy nim swoje odsiedzieć, a i tak tydzień później babcia nagrywała ci na tę kasetę roraty.

Drugim i nieodłącznym aspektem moich wspomnień z VIVA Polska byli żenujący prezenterzy. Oczywiście to całkiem normalni ludzie, taka praca, ale jednak trzydziestolatkowie musieli robić z siebie "pozytywnych wariatów", produkując się zza ekranu do gimbazy, co nigdy nie jest przyjemnym widokiem (patrz: prawie cały YouTube i wszyscy vlogerzy). Pamiętam to doskonale i niesmak do dzisiaj mi pozostał.

Koniec VIVA Polska

Potem VIVA Polska weszła w etap współpracy z raperami, ale tutaj - niestety - już miałem YouTube'a i moja przygoda ze stacją się skończyła. Z tego co czytam w internecie, później poszła śladem MTV i próżno było tam szukać muzyki. Pojawiało się coraz więcej programów dla niezbyt rozgarniętych chromosomów. Wiem tylko, to moje ostatnie doświadczenie ze stacją, że VIVA Polska wyprodukowała swój własny serial, który miał być mocną odpowiedzią na Warsaw Shore, w którym jakaś dziewczyna została twarzą rajstop. Miłość na bogato, tak się to nazywało.

REKLAMA

Nie dziwi mnie przesadnie, że stacja znika, najwyższy czas. Press.pl donosi, że może to nastąpić już w październiku tego roku. Oglądalność się kurczyła, stopień oddziaływania na rynek był znikomy. Jestem skłonny uwierzyć, że w pierwszej dekadzie XXI wieku kanał oglądało wiele młodych osób. Po latach wspominam to jednak z delikatnym zażenowaniem, w odróżnieniu od listy 30 Ton, o której ciepło pisałem na Spider's Webie.

Teraz każdy z nas musi sobie odpowiedzieć indywidualnie, czy jest gotów żyć w świecie, w którym Daro i Małgo nie bawią nas już z ekranu VIVA Polska (choć coś mi mówi, że od paru ładnych lat i tak już tego nie robią). Obawiam się, że ja nie nie potrafię.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA