Czy "Kosmiczne jaja" - słynna parodia "Gwiezdnych wojen" - doczekają się drugiej części? Nic nie jest jeszcze przesądzone, ale choć Mel Brooks chętnie stworzyłby kontynuację, szanse na jej powstanie wydają się dość mizerne.
Temat wypłynął podczas prowadzonego przez Adama Carollę podcastu " Take a Knee". Brooks wyznał w nim, że sequel filmu "Kosmiczne jaja" chodzi za nim już od jakiegoś czasu, a teraz - w związku ze zbliżającą się premierą nowej części "Gwiezdnych wojen" - nadarzałaby się ku temu idealna okazja. Reżyser byłby gotów zaangażować się w ten projekt niemal natychmiast, jest jednak pewien kłopot.
Brooks powstanie ewentualnej kontynuacji "Kosmicznych jaj" uzależnia bowiem od decyzji Ricka Moranisa, który w pierwszej części wcielił się w postać Lorda Mroczny Hełm. Jeżeli sequel miałby zostać zrealizowany, Moranis musiałby w nim zagrać. Cały problem polega na tym, że aktor od kilkunastu lat znajduje się na emeryturze i jak dotąd nie przejawiał żadnego zainteresowania powrotem do Hollywood. Mel Brooks miał go zresztą już kilkukrotnie namawiać do udziału w "Kosmicznych jajach 2", jednak jego odpowiedź zawsze była negatywna.
Trudno przypuszczać, by Moranis nagle zechciał zmienić zdanie, niemniej być może i on dostrzeże wielką szansę związaną z nadchodzącą premierą "Przebudzenia mocy", VII części "Gwiezdnych wojen". Jeśli sequel kiedykolwiek powstanie będzie nosił tytuł - i tu bez niespodzianek - „Spaceballs: The Search for More Money”.