W strumykach pojawiła się już cały album Michaela Jonesa aka Wax. To gorąca muzyka więc na upały się niestety nie nadaje ale wieczorową porą, w miękkim świetle i ulubionym drinkiem w dłoni, będzie w sam raz.

O nietypowym teledysku Jonesa, czyli niegrzecznej „Rosanie” wspominałem w tekście „Rap, sex i latynoskie klimaty. Klip Michaela Jonesa podnosi ciśnienie?” natomiast całą płytkę można odsłuchać m.in. na Spotify i... jest bardzo dobrze. Swoją drogą, „Rosana” ma już ponad 23 miliony odsłon i wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Trudno powiedzieć co odbiorcom podoba się bardziej: muzyka, czy modelka.
To już czwarty krążek Amerykanina. „Continue” to tytuł wiernie odpowiadający zawartości płytki bo rzeczywiście brzmi jak kontynuacja jego poprzednich dokonań – nogi słuchaczy same zaczynają tuptać a biodra kołysać się niczym statek na falach – to zasługa flow, dobrych podkładów i poczucia humoru, z którego Jones słynie.
Nawoskuj uszy
Najnowszy album został wydany samodzielnie przez Wax po tym jak wokalista pożegnał się z Def Jam Recordings. Polska premiera krążka wciąż jeszcze przed nami. Planowana jest na 15 lipca (wersja cyfrowa już jest). Podobnie jak na „Scrub Life” poprzedniej płycie, Jones współpracuje z T Herbal, bratem bliźniakiem, który popisał się w kawałku „Levis and Clark” natomiast dynamiczne wejście, którego trzeba posłuchać zaliczył Breezy Lovejoy w „Feels Good”.
Wszystkie kompozycje brzmią bardzo poprawie ale właściwie poza „Rosaną” brak na tym albumie jakiegoś błysku, niezapomnianych chwil. Być może Jones zbyt mocno pracował nad kontynuacją a nieco za słabo nad świeżymi, nowymi aranżacjami. Zresztą posłuchajcie sami...