REKLAMA

Poklatkowe cudo. "Kubo i dwie struny", recenzja sPlay

Przepiękna animacja poklatkowa od studia Laika zachwyca od strony wizualnej i emocjonalnej. To zatopiona w smutku i japońskiej mitologii przypowieść o rodzinie, dojrzałości i człowieczeństwie.

"Kubo i dwie struny". Piękno poklatkowej animacji - recenzja filmu
REKLAMA
REKLAMA

Mały Kubo mieszka z matką na skraju malutkiej wioski. Pewnego dnia chłopiec dowiaduje się o czyhających na niego złych duchach, które w końcu przystępują do ataku. W obronie Kubo staje jego matka, która poświęca swoje życie by ratować chłopca. Kubo ląduje na pustyni, gdzie nie wiadomo skąd pojawia się mówiąca małpa. Razem ruszają w podróż w celu znalezienia mitycznej zbroi i miecza, które mają pomóc chłopcu pokonać złe duchy.

Pierwsze co rzuca się w oczy, oglądając "Kubo i dwie struny", to olśniewająca warstwa wizualna.

Za każdym razem, kiedy oglądam animację poklatkową jestem w stanie wielkiego zachwytu połączonego z równie wielkim respektem dla samego żmudnego procesu tworzenia takich filmów. Do tego, bez dwóch zdań, "Kubo..." jest jak dotąd najbardziej zaawansowanym przedstawicielem tego rodzaju animacji, jaki zobaczycie. Jakość, kolory oraz płynność ruchu prezentują się po prostu obłędnie. Studio Laika, które specjalizuje się w tego typu produkcjach, osiągnęło właśnie szczyt. Zastanawiam się, czy będą teraz w stanie go kiedyś przebić.

kubo_i_dwie_struny_film class="wp-image-76819"

Ale zostawiając w tyle rozważania tego typu, skupmy się na konkretach. To że "Kubo i dwie struny" wygląda pięknie to jedno, ale drugą kwestią jest to, że jest również pięknie opowiedzianą historią o sile więzi rodzinnych, odpowiedzialności, dobroci, radzeniu sobie ze stratą, akceptowaniu ludzkich niedoskonałości. Ubrane jest to oczywiście w ramy bajki dla dzieci, tak więc mamy do czynienia z typowym schematem podróży i przygód grupy bohaterów, natomiast tym, co wyróżnia "Kubo..." od reszty jest niezwykła dojrzałość tej animacji.

"Kubo" opowiada o dość trudnych tematach, takich jak śmierć, utrata rodziców, dojrzewanie.

Z jednej strony opowiedziane jest to z lekkością i w pełni zrozumiałe dla dzieci, ale też z dużą dozą smutku i nie traktując widza jak idiotę.

kubo_i_dwie_struny_film_1 class="wp-image-76818"

Zakorzenienie całej opowieści w morzu symboli, mitów i ornamętyki japońskiej jest na szczęście bardzo przejrzyste i nawet małe dzieciaki nie będą miały problemu w odnalezieniu się w barwnym świecie przedstawionym.

A jest on w sam raz nadający się do bajkowej przypowieści dzięki swojej egzotyce i mistyce jakże odmiennej od naszej wrażliwości i przyzwyczajeń. Już sam pomysł na bohatera, którego magiczna moc bierze się z uderzania w struny swojej shamisen (rodzaj japońskiej gitary) działa na wyobraźnię i nasze postrzeganie świata o wiele mocniej niż te wszystkie motywy jakie znamy z bajek z naszego kręgu kulturowego. Kubo dotyka pięknej materii stwarzania rzeczywistości za pomocą muzyki, niewidzialnych drgań powietrza, które w magiczny sposób działają na nasze emocje.

REKLAMA

To wszystko sprawia, że "Kubo i dwie struny" z jednej strony nie jest nadmiernie nowatorskie jeśli chodzi o samą fabułę, ale zniewala widza od strony emocjonalnej i zachwyca dojrzałością. Całościowo, nie jest to może najlepsza animacja tego roku, ale z pewnością najbardziej wyjątkowa.

kubo_i_dwie_struny_plakat class="wp-image-76820"
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA