REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Nawet Emilia Clarke nie była w stanie ocalić tego filmu. Oceniamy „Last Christmas”

„Last Christmas” to nowa komedia romantyczna, z przebojami George'a Michaela w tle. Czy obraz jest w stanie pozostać w pamięci widzów na dłużej?

29.11.2019
18:40
last christmas recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Przed seansem filmu „Last Christmas” nie spodziewałam się niczego więcej, poza przyjemną rozrywką. Z daleka widać było, że film w reżyserii Paula Feiga bazuje na dobrze znanych z wielu innych komedii romantycznych i filmów świątecznych schematach. Spodziewałam się czegoś w rodzaju miksu „To właśnie miłość” i „Holiday”. Jednak „Last Christmas” raczej nie ma szans na to, by zapisać się w pamięci widzów na tyle, by ci wracali do filmu przez kolejne lata.

W grupie najpopularniejszych komedii romantycznych na święta od dawna jest już ciasno. Stałe miejsce w sercach widzów już dawno zajęły wspomniane dwa filmy, razem z szeregiem innych tytułów, chociażby „Dziennikiem Bridget Jones”. Co roku oczywiście nowe filmy próbują dobić się do tego grona, ale rzadko któremu udaje się pozostać w świadomości widzów na dłużej. Ci raczej wolą wracać do sprawdzonych, ukochanych tytułów. Filmowi „Last Christmas” raczej nie uda się dołączyć do wspomnianego grona.

Główną bohaterką „Last Christmas” jest grana przez Emilię Clarke Kate.

Dziewczyna pochodzi z emigranckiej rodziny, która przed laty osiadła w Londynie. Na początku filmu jawi się na ona jako roztrzepana, nieco pogubiona młoda kobieta, która nie jest pewna, co ma zrobić ze swoim życiem.

W miarę upływu akcji dowiadujemy się, jak wyglądają jej relacje rodzinę, a także o przebytej poważnej operacji. Ten wątek łączy zresztą Clarke z bohaterką - aktorka opowiedziała kilka miesięcy temu o swojej walce o życie. Po nakręceniu pierwszego sezonu „Gry o tron” kobieta przeżyła groźny wylew.

Wracając jednak do Kate - dziewczyna miota się od jednej słabej decyzji do drugiej, nadszarpując przy tym relacje z bliskimi ludźmi. Jak na komedię romantyczną przystało, w pewnym momencie w jej życiu pojawia się czarujący i tajemniczy mężczyzna. Jest też miejsce na zwrot akcji, którzy zmusza Kate do przemyślenia swojej sytuacji i podjęcia pewnych decyzji. Słowem - w filmie „Last Christmas” znajdziecie kilka poważnie wytartych klisz znanych temu gatunkowi filmowemu.

REKLAMA

To nie byłby zarzut, gdyby motywy te zostały wykorzystane w interesujący sposób.

Niestety, scenariusz, którego współautorką jest Emma Thompson, choć ma kilka zaskakujących momentów, nie był w stanie przykuć mojej uwagi na dobre. W filmie pojawia się kilka dłużyzn, przez które film traci swoje tempo, stając się nieco nudnawym. Nie pomaga całkiem niezła rola Emilii Clarke, która idealnie pasuje mi do tego typu komedii romantycznych. „Last Christmas” nie przyniósł oczekiwanej przyjemnej rozrywki. Zamiast tego dostałam niezbyt ciekawie opowiedzianą historię opierającą się o wiele znanych schematów.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA