Fatalne recenzje filmu "Legion samobójców" nie zniechęciły widzów, którzy tłumnie wybrali się do kin, by przekonać się, co też Warner Bros. tym razem wysmażyło. Widowisko w premierowy weekend zarobiło aż 135 milionów dolarów.
Tak znakomity wynik to oczywiście świetna wiadomość dla Warner Bros., reżysera i obsady filmu. Co prawda mówi się o tym, że by "Legion samobójców" osiągnął próg rentowności, musi zarobić 750 milionów dolarów, przed nim jeszcze długa droga. Tym bardziej, że nowe widowisko ze stajni DC być może nie trafi do kin w Chinach, będących jednym z największych filmowych rynków na świecie. Pierwszy weekend napawa optymizmem, ale czy ten trend ma szanse się utrzymać? A jeśli tak, to czy byłoby to korzystne dla widzów?
Przypomnijmy, że "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości" miał jeszcze lepsze otwarcie - w pierwszy weekend zarobił 166 milionów - a w sumie, pomimo fatalnych recenzji, zarobił 873 milionów dolarów. Warto jednak nadmienić, że już drugi weekend nie był tak udany - film przyciągnął do kin przeszło 70% widzów mniej. Krytycy dość zgodnie oceniają "Legion samobójców" lepiej od poprzedniego widowiska DC, zatem szanse na to, że uda mu się zarobić owe 750 milionów dolarów, mimo wszystko, są, nawet całkiem spore.
Tylko że dla nas, widzów, to wcale niekoniecznie byłoby pożądane. Jeżeli "Legion samobójców" zarobi tak kolosalne pieniądze, będąc filmem miernym, w dodatku jako trzecie (z rzędu!) nieudane dzieło z tego samego uniwersum, będzie to czytelny znak, że kupimy wszystko, byleby było odpowiednio opakowane. Jakikolwiek poziom artystyczny przestanie mieć znaczenie, bowiem liczyć się będzie tylko wykorzystanie popularnych postaci i bazowanie na sentymencie odbiorców.
Oczywiście nie brakuje osób, którym "Legion..." zwyczajnie się podobał. Nawet one powinny zadać sobie pytanie: czy był to film dobry, zrobiony dokładnie tak, jak powinien, czy zwyczajnie okazał się "nie tak zły, jak wszyscy mówili"? I czy chcielibyśmy oglądać takie same, byle jakie produkcje co roku, czy jednak uniwersum DC zasługuje na coś lepszego?