Większość z was zapewne słyszała, że Marvel łączy siły z Neftliksem w walce o serca widzów przed telewizorami. Pierwszym projektem wynikającym ze współpracy będzie popularny „Daredevil”. Pierwszym, ale nie jedynym. Dzisiaj wiemy już kto wcieli się w innego superbohatera Marvela – Luke’a Cage'a.
Małomównym twardzielem zostanie aktor Mike Colter. To już oficjalne i potwierdzone. Mężczyzna jest na wznoszącej fali i powinien być znany wielu geekom. Colter wciela się w głównego bohatera mini-serialu „Halo: Nightfall”. Aktor pojawił się również w „American Horror Story: Coven” oraz „The Good Wife”. Oczywiście nie jest to żadna pierwsza liga, ale nikt przecież nie myślał realnie o kandydaturach pokroju Idrisa Elby. Mimo tego jestem naprawdę zadowolony z decyzji. Mike Colter jako Locke w „Halo: Nightfall” staje na wysokości zadania, ma przyjemną aparycję oraz warsztat, który nie odrzuca. Jestem jak najbardziej na tak. Co prawda żeby zostać Lukiem Cagem serialowy twardziel będzie musiał stać się jeszcze twardszy, ale wierzę, że Colter sprosta wyzwaniu.
No dobrze, ale kim właściwie jest Luke Cage?
Luke Cage to jeden z superbohaterów Marvela, walczący ramię w ramię z Iron Manem, Kapitanem Ameryką czy Spider-Manem. Mężczyzna znalazł się w co najmniej kilku przetasowaniach składu Avengersów, będąc jedną z ważniejszych postaci w komiksowym uniwersum. To, co odróżnia Luke’a od pozostałych zamaskowanych bohaterów to brak fikuśnego stroju, ciasnych portek i błyszczącej peleryny. Chociaż towarzysze broni Cage’a kilkukrotnie próbowali wcisnąć go w jakiś obcisły kostium, dla niego najlepszym rozwiązaniem zawsze okazywała się zwyczajna koszulka oraz klasyczne spodnie.
Wraz z „normalną” charakteryzacją postaci wiąże się również ludzka natura. Cage jest jednym z bardziej "namacalnych" bohaterów Marvela. Lubi od czasu do czasu rzucić mięsem, ma swoje słabości oraz poglądy, których próbuje się trzymać. Pod zimną powierzchnią Luke jest bardzo czuły i zrobi wszystko, aby zatroszczyć się o swoją żonę (również ex-superbohaterkę) oraz malutkie dziecko. Cage to tradycjonalista, natomiast od ratowania świata preferuje wyciąganie z bagna pojedynczych jednostek. Jako przestępca po moralnej przemianie, Luke ten sam patent na metamorfozę próbuje przemycić dookoła, ochraniając czarnoskórą społeczność najgorszych dzielnic aglomeracji. Heros stara się być prawem i porządkiem tam, gdzie boją się dojechać radiowozy, natomiast policyjne patrole dziwnym trafem nigdy nie dojeżdżają.
Po co Marvelowi tak „normalny” super-bohater?
Lubię Luke’a Cage'a. Mimo tego uważam, że jego własny film to nieco zbyt daleko posunięta fantazja. Oczywiście w Marvel Studios mogliby stworzyć bardzo ciekawy tytuł typu noir, jakiś mroczny kryminał dziejący się w dzielnicy Harlem. Niesłusznie oskarżony bohater, bolesna droga przez odkupienie i oczyszczenie swojego imienia – jestem jak najbardziej na tak. Problem polega na tym, że w Marvel Studios znacząco zwiększyli skalę. Teraz filmowe uniwersum koncentruje się na ratowaniu całych galaktyk i zapobieganiu wojnom totalnym. Powrót do skali „jedna dzielnica – jeden bohater” pasuje do tej koncepcji jak pięść do nosa. Co innego, kiedy zaczniemy mówić o serialu.
Wzorem Daredevila, Cage może zająć się ulicznymi rzezimieszkami, na których nie potrzeba przesadnie wielkiego budżetu. Znacznie bardziej przyziemna akcja lepiej wkomponowuje się w serialowe zasady, podczas kiedy „starsi koledzy po fachu” będą walczyć z Thanosem o przetrwanie całych gatunków. Luke przyda się Marvelowi z jeszcze jednego powodu. Postać odegrała bardzo istotną rolę w „wojnie domowej” mającej miejsce w komiksowym uniwersum. Liczę, że w przypadku filmów będzie podobnie. Rozmowa między czarnoskórym superbohatrem a Iron Manem na moment przed rozpoczęciem crossovera „Civil War” to jedne z najlepszych kart komiksów, jakie kiedykolwiek przeglądałem. Liczę, że ta legendarna scena w jakiejkolwiek formie zostanie przeniesiona do filmowego uniwersum.
Niestety, na ten moment o serialu „Luke Cage” nie wiemy wiele więcej. Patrząc na dobór aktora do głównej roli, producenci idą we właściwym kierunku. Nie mogę się doczekać kolejnych informacji i po cichu liczę na debiut w „Capitan America: Civil War”.