Maleńczuk nazywa użytkowników Spotify hołotą i plebsem. Oczywiście znajdziemy tam jego piosenki
Maciej Maleńczuk nie słynie z powściągliwości, a jego bezpośredniość i ostry język wielokrotnie wywoływały mniejsze lub większe kontrowersje. Tym razem słowo „kontrowersja” okazuje się jednak zupełnie nieadekwatne - nowa wypowiedź wokalisty to jednoznacznie karygodny wyraz wyższości i pogardy do milionów ludzi. W tym również jego słuchaczy.
Maciej Maleńczuk, awangardowy artysta, rockowy wokalista, gitarzysta i poeta, nazywany również „bardem Krakowa” (chyba najwyższy czas przenieść to zaszczytne miano na kogoś innego, prawda?), nigdy nie gryzł się w język. Jego wypowiedzi wielokrotnie wywoływały złość i oburzenie - zarówno te rzucone na trzeźwo, jak i pod wpływem alkoholowego upojenia. Tu potyczka z policjantami, tam określenie się mianem proroka, gdzie indziej strzał w mordę; silące się na szokowanie teledyski, mocne teksty, pijackie awantury. I przekonywanie, że ma pełną kontrolę nad swoimi nałogami. Nic dziwnego, że mówi się o nim i pisze od dekad.
W ten sposób zbudował sobie silny wizerunek; fascynował nie tylko dobrą muzyką, lecz także swoją postawą, stylem, całą tą kontrowersyjną otoczką. Wydawał się w tym konsekwentny i prawdziwy. Co więcej, to naprawdę działało. I w porządku.
Tym razem jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, że artysta posunął się, pisząc eufemistycznie, za daleko. Co innego światopoglądowe i polityczne spory, ostre i stanowcze dyskusje, zachowania, które może i gorszą, ale są też koherentnym systemem sposobu bycia, wyrażania siebie, twórczości. A co innego miotane w kierunku całej masy odbiorców inwektywy i obrzydliwie klasistowska postawa.
Maciej Maleńczuk: Spotify jest dla hołoty
O co chodzi? Ano o jedną z ostatnich wypowiedzi Maleńczuka, który w wywiadzie dla programu „Mellina” Marcina Mellera w Esce Rock stwierdził:
Jestem wrogiem Spotify. Spotify to dostęp do muzyki dla biedaków, dla hołoty, dla plebsu, dla kogoś, kto nie ma pieniędzy. Ludzie z klasą słuchają muzyki z płyt. Mówię całkowicie serio. Oczywiście, jeśli ktoś bardzo potrzebuje sobie włączyć jakąś piosenkę to niech sobie włączy Spotify, ale mojej piosenki tam nie będzie. Nie lubię tego czegoś. Płacą jakieś żenujące pieniądze. W ogóle nie płacą. A zapłacili Meghan i Harry’emu 20 milionów funtów za wywiady. Dziękuję bardzo. Moja stopa na Spotify nie postanie. Baj baj Spotify.
Powyższe słowa padły w kontekście premiery płyty „Spider”, z którą powrócił jeden z projektów Maleńczuka - Homo Twist. Jest to zbiór najważniejszych w historii grupy utworów w nowych wersjach. Nowego albunu rzeczywiście nie znajdziemy w streamingu.
Rzecz jasna dotychczasowe utwory Maleńczuka - zarówno solowe, jak i realizowane w różnych formacjach - są na Spotify dostępne. Artysta gardzi żenującymi pieniędzmi i nazywa użytkowników serwisu plebsem, ludźmi bez klasy, ale mimo tego wciąż na nich te pieniądze zarabia. Rzesza fanów muzyka wraca do jego piosenek właśnie za pośrednictwem tej aplikacji, z której korzysta się już powszechnie - i wszyscy ci ludzie są w jego oczach kimś gorszym, niż słuchacze płyt. Postawa godna prawdziwego barda.
Czytaj więcej o artystach muzycznych w Spider's Web:
Zdjęcie główne: screenshot z kanału YouTube Eski Rok.