REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Mads Mikkelsen o mały włos nie zagrałby Hannibala Lectera, bo telewizja wolała... Hugh Granta

Serial „Hannibal” od lat cieszy się w Polsce dużą popularnością i ma swoich wiernych fanów, którzy wciąż liczą na kontynuację w postaci filmu lub nowego sezonu. Nie wiadomo jednak, czy byliby tak samo zakochani w produkcji, gdyby w rolę Hannibala Lectera nie wcielił się Mads Mikkelsen. A taki scenariusz był jak najbardziej realny.

05.08.2020
12:24
mads mikkelsen hannibal
REKLAMA
REKLAMA

Nadawana w latach 2013-15 produkcja stacji NBC od samego początku była dziełem dosyć specyficznym. Bardzo nierównym pod względem jakości poszczególnych odcinków, mającym ciekawą obsadę, ale pod względem estetycznym w wielu momentach ocierającym się o kicz. A przy tym potrafiącym budować suspens na poziomie najwybitniejszych kinowych thrillerów. Pomysłodawca i twórca serii, Bryan Fuller, od początku chciał zresztą, żeby „Hannibal” nie był jak inne seriale z tamtego okresu. A jednym ze sposób na wyróżnienie się z tłumu był angaż Madsa Mikkelsena.

Duński aktor miał już w tamtym momencie za sobą kilka większych ról w Hollywood, ale nadal był uznawany za aktora należącego do kina europejskiego. Dlatego NBC krzywo patrzyło na pomysł powierzenia mu głównej roli w „Hannibalu”. Bryan Fuller przyznał w rozmowie z portalem Collider, że szefowie stacji chcieli bardzo amerykańskiego aktora, którego można by z sukcesem sprzedać tamtejszej widowni. Dlatego na propozycje składane przez showrunnera odpowiadali kolejnymi nazwiskami.

Mads Mikkelsen nie zagrałby Hannibala Lectera, gdyby tę rolę przyjęli wcześniej Hugh Grant lub John Cusack.

To był interesujący taniec między mną a szefami stacji. Przychodziłem i mówiłem: „Mads Mikkelsen!”, a oni na to odpowiadali: „Nie, co powiesz na Hugh Granta?”. Mówiłem na to: „Jasne, złóżcie mu ofertę. Nie zgodzi się”. Oni składali wymienionemu aktorowi ofertę, on odmawiał i znowu przychodziłem z propozycją zaangażowania Madsa. Na co stacja odpowiadała: „A co powiesz na Johna Cusacka?”.

Karuzela nazwisk kręciła się przez około 3-4 miesiące. Długo po zatrudnieniu Hugh Dancy'ego do roli Willa Grahama nadal nie było wiadomo, kto zagra jego oponenta. Wszyscy faworyci NBC nie byli bowiem zainteresowani. Aż w końcu po długich negocjacjach dowodząca stacją Jennifer Salke wyraziła zgodę na Mikkelsena. Miało to jednak swoje negatywne reperkusje, bo europejski aktor w głównej roli nie był interesujący dla marketingu NBC, który od tego czasu poświęcał niewiele uwagi „Hannibalowi”. Co w dłuższej perspektywie mogło mieć przełożenie na słabsze wyniki oglądalności serialu (zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych).

REKLAMA

Nie ma wątpliwości, że „Hannibal” z Hugh Grantem byłby zupełnie innym dziełem, choć jego podejście do roli seryjnego mordercy i kanibala mogło być bardzo interesujące. Paradoksem całej sytuacji jest natomiast fakt, że szefowie telewizji tak bardzo chcieli typowo amerykańskiego Hannibala Lectera, że ich pierwszym wyborem był Brytyjczyk z krwi i kości. Hollywood czasem trudno zrozumieć.

W ostatnich tygodniach pojawiły się plotki, że „Hannibal” może dostać kontynuację w postaci filmu, ale nie padły żadne konkretne informacje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA