REKLAMA

Dwudziestopięciolatek zawstydził wielkich reżyserów. "Mama", recenzja sPlay

Xavier Dolan, reżyser "Mamy", ma 25 lat i stworzył dzieło, którego zazdrościć mu będą dużo starsi koledzy po fachu, ze zdecydowanie większym dorobkiem. Dzieło piękne, niesamowicie wyważone i dopracowane w każdym szczególe.

"Mama", recenzja sPlay
REKLAMA

"Mama" jest w pewnym sensie kontynuacją "Zabiłem moją matkę", debiutanckiego filmu Dolana sprzed pięciu lat. O ile tamten obraz pełen był złości i frustracji, tak ten jest zdecydowanie bardziej stonowany, i ma - paradoksalnie - bardzo intymny charakter. Przy tym imponuje tak ogromna wrażliwość i tak fantastyczne korzystanie z rozmaitych środków artystycznych u dwudziestopięcioletniego reżysera. Jest tu, w mojej opinii, idealna równowaga pomiędzy treścią a formą.

REKLAMA

Nastoletni Steve (Antoine-Olivier Pilon) jest trudnym, nadpobudliwym nastolatkiem, który właśnie został wydalony z internatu. Wraca do domu, gdzie odtąd wychowywać go będzie owdowiała matka, Diane (Anne Dorval), której nie do końca jest to w smak. Tę dwójkę łączy trudna do opisania relacja, będąca wypadkową miłości, nienawiści, rozczarowania i zadowolenia. Oboje próbują zrozumieć się wzajemnie i zaakceptować, poświęcając przy tym możliwie jak najmniej ze swojego dotychczasowe życia. Ich stosunki komplikują się jeszcze bardziej, gdy dołącza do nich Kyla (Suzanne Clément), nieśmiała i pełna kompleksów sąsiadka.

I nawet jeżeli powyższy, lakoniczny skrót fabuły brzmi, jak kolejna nudna, quasi-artystyczna historia o niczym, to w tym wypadku jest inaczej.

Kunszt, z jakim została opowiedziana "Mama" oraz ładunek emocjonalny, jaki ze sobą niesie, sprawiają, że naprawdę warto poświęcić jej swój czas i że trudno nazwać ją filmem nieciekawym. No, chyba, że ktoś lubi wyłącznie kino akcji - wówczas, rzecz jasna, będzie męcząca i niestawna.

mama 3

Na wszelkie słowa pochwały zasługuje trio aktorskie, które wznosi się na wyżyny swoich umiejętności, idealnie wpasowują się w poetykę "Mamy".

Ich gra i reakcje nie są przesadzone ani o cal, znakomicie oddając emocje, które ani przez moment nie wydają się przez to sztuczne. To jeden z głównym czynników, przez które ten film tak silnie oddziałuje na widza i wydaje się być tak niesamowicie intymny - nie ma się wrażenia, że oglądani są aktorzy, którym ktoś płaci, żeby się śmiali czy płakali. To raczej tak, jakby z ukrycia przyglądać się prawdziwym relacjom pomiędzy osobami, które znamy.

Dolan potrafi operować formą przynajmniej równie sprawnie, co treścią.

Praca kamery, wybór kadrów - to wszystko nie jest w "Mamie" przypadkowe, a w sposób absolutnie fantastyczny oddaje atmosferę filmu i sytuację, w jakiej znajdują się bohaterowie. A muzyka? Perfekcyjna - dobrana idealnie, po mistrzowsku zagrana i w odpowiednich momentach wyciszona. Estetyczny majstersztyk.

REKLAMA
mama 4

"Mama" to film kompletnie różny, od tego, co na co dzień możemy obejrzeć w kinie. I choćby z tego powodu warto się na niego wybrać. Mimo iż jest trudny, wymagający i wyczerpujący, z nawiązką rekompensuje włożony weń wysiłek. Fenomenalne, zachwycające dzieło. Choć emocjonalnie może być trudne do udźwignięcia, zaręczam, że warto spróbować.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA