REKLAMA

Obiecali hit, ale pilot nie nastraja zbyt pozytywnie. "Marco Polo" - recenzja

"Marco Polo", nowy serial wyprodukowany przez Netfliksa, miał stać się konkurentem jednej z najpopularniejszych serii ostatnich lat - "Gry o Tron". Po pierwszym odcinku wygląda to trochę tak, jakby Dawid, uprzednio pozbawiony procy, związany i dotkliwie okaleczony, mierzył się z Goliatem. 

Obiecali hit, ale pilot nie nastraja zbyt pozytywnie. "Marco Polo" - recenzja
REKLAMA

Z pilota wieje bowiem nudą, a zamiast obiecanej ekscytującej przygody dostaliśmy scenariuszowy rozgardiasz, którego autor najwidoczniej nie mógł się zdecydować, jaką konwencję serialu obrać. Mamy więc kilka różnych wątków, którymi jesteśmy naprzemiennie bombardowani i które raczej nie budzą zainteresowania.

REKLAMA

Tytułowy bohater zostaje sprzedany przez własnego ojca na dwór Kubilaj-chana w zamian za otwarcie jedwabnego szlaku dla jego kompani kupieckiej. Marco Polo jest bystry, błyskotliwy i inteligentny, co podoba się chanowi, otrzymuje więc od niego bardzo ambitne zadanie - ma szwendać się za poborcą podatkowym, by poznać miasto i opisać je tak, jak je postrzega. W międzyczasie pobiera nauki od mistrza sztuk walk. Tymczasem Kubilaj szykuje się do wojny ze zbuntowaną prowincją, a politycy tkają swoje dworskie intrygi.

Brzmi to nawet ciekawie i pewnie takie by było, gdyby nie fakt, że wszystkie te wydarzenia są tak spłycone, jak to tylko możliwe. I okej, to tylko pilot, chodziło pewnie tylko o zarysowanie wątków, które będą rozwijane w kolejnych odcinkach - rzecz byłaby jak najbardziej do przyjęcia, ale przez ten toporny misz-masz wszystkiego i bez sensu wplecione retrospekcje, całość sprawia dość groteskowe wrażenie. Nie pomagają też przeciągnięte, często pozbawione znaczenia dialogi, które zwyczajnie nużą.

la_ca_0915_marco_polo

Podobnie sprawa wygląda z postaciami, które są płaskie i nijakie. Być może twórcy serialu przesyłali sobie ich charakterystyki za pośrednictwem Twittera albo bramki sms i musieli wspiąć się na wyżyny lapidarności. W zasadzie każdego bohatera, nieważne czy epizodycznego czy pierwszoplanowego, można by opisać jednym słowem i oddać tym samym jego charakter. Tak, tak - na pewno poznamy ich lepiej w następnych odcinkach. Ale weźcie piloty "Breaking Bad", "Detektywa" czy "Gry o Tron" i spróbujcie to samo zrobić z Walterem White'em, Rustem Cohle'em czy Tyrionem Lannisterem.

Dobrych stron tego serialu musiałem się chwilę naszukać i wcale nie jest pewien, czy wypadają wystarczająco przekonująco. Całkiem udane są scenografia i charakteryzacja, nie najgorzej prezentują się aktorzy, którzy zresztą nieźle pasują do swoich ról. Muzyka nie zapada w pamięć, więc przynajmniej nie irytuje (zawsze to jakiś plus). Wreszcie: ta historia ma pewien potencjał, więc nawet słaby pilot nie przekreśla całego serialu. O ile dalej będzie lepiej, rzecz jasna.

REKLAMA
marco-polo

"Marco Polo" nie jest aż tak kiepski, żebym już teraz go sobie odpuścił. Póki co jest po prostu kompletnie niezajmujący i rozczarowujący przez fakt, że podejmuje dość ciekawy temat, ale robi to w sposób nieudany. Daje temu serialowi jeszcze dwa odcinki na rozkręcenie się i wcale nie oczekuje fajerwerków. Niech ta produkcja po prostu nabierze jakiegoś konkretnego kształtu, niech zacznie być choć trochę wciągająca. Bo jak na razie nawet "Demony da Vinci" jawią się przy niej jako dzieło znakomite, co tu dopiero mówić o "Grze o Tron", z którą "Marco Polo" miał rzekomo rywalizować.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA