Na Max trafił film, który rzucił mnie na kolana. Oto jeden z najlepszych duetów aktorskich w historii
Oferta Max została właśnie wzbogacona o tytuł, który zawsze wprowadza mnie w błogi trans. To wspaniały stan pełen wypełniającej mnie miłości do prawdziwego kina i zachwytu nad cudownie przemyślaną realizacją i bodaj najlepszym aktorskim duetem, jaki kiedykolwiek miałem przyjemność oglądać na ekranie. Przed państwem „Nocny kowboj”.
Klasyka, choć trochę już zapomniana. Przypomnijmy ją sobie zatem. „Nocny kowboj” („Midnight cowboy”) to amerykański dramat z 1969 r. wyreżyserowany przez Johna Schlesingera i oparty na motywach powieści Jamesa Leo Herlihy’ego o tym samym tytule. Podczas 42. rozdania Oscarów obraz zgarnął trzy statuetki - za najlepszy film, najlepszą reżyserię i najlepszy scenariusz adaptowany. Do teraz jest to jedyny obraz w kategorii wiekowej X (odpowiednik obecnej NC-17), który zdobył główną nagrodę. Do teraz plasuje się na 47. miejscu na liście 100 najlepszych produkcji wszech czasów Amerykańskiego Instytutu Filmowego. I słusznie.
„Nocny kowboj” opowiada historię Joe Bucka (Jon Voight), młodego mężczyzny z Teksasu, który przyjeżdża do Nowego Jorku z zamiarem zostania żigolo, licząc na to, że uda mu się zarabiać na życie uwodzeniem bogatych kobiet. Niestety dość szybko odkrywa, że życie w wielkim mieście jest o wiele trudniejsze, niż sobie wyobrażał. Zamiast osiągnąć sukces, zderza się z brutalną rzeczywistością i pogłębiającą się biedą. Wkrótce zaprzyjaźnia się z Rico „Ratso” Rizzo (Dustin Hoffman), oszustem i drobnym przestępcą, który również zmaga się z trudną sytuacją życiową. Razem, mimo różnic i początkowej niechęci, próbują przetrwać w miejskiej dżungli nowojorskich ulic.
Nocny kowboj - film, który warto obejrzeć w Max w ten weekend
„Nocny kowboj” to surowa, ale głęboko poruszająca opowieść o dwóch outsiderach, realistycznie i bezkompromisowo portretująca życie na marginesie społeczeństwa. Piękna, choć bolesna refleksja nad rzeczywistością, która ma nasze wielkie plany głęboko gdzieś i weryfikuje je z szyderczym uśmiechem. To wszystko w formie bezwzględnie szczerej, pozbawionej grama patosu i wybitnie zrealizowanej. Zdjęcia i montaż robią wrażenie do dziś - stopień skrupulatnego przemyślenia całej tej kompozycji ociera się o arcydzieło. Estetyka - nowojorski realizm - podkreśla autentyczność historii, a każde ujęcie poraża chaosem, brudem i beznadzieją metropolii. W tym wszystkim nie zabrakło jednak miejsca na momenty czułości i bliskości.
Melancholijna, wzruszająca opowieść o samotności i marzeniach o lepszym życiu była historycznie przełomowa - w tamtym okresie próżno było szukać kina poruszającego tematykę ludzkiej godności, biedy czy marginalizacji w tak bezwzględnie uczciwy sposób. Zresztą, „Nocny kowboj” pod wieloma względami pozostaje tytułem aktualnym.
Nie byłby jednak utworem tak porażającym, gdyby nie kreacje dwóch głównych postaci. Voight bezbłędnie oddaje wewnętrzną walkę i zagubienie swojego bohatera, a Hoffman, wcielając się w Ratso, stworzył postać tragiczną, ale jednocześnie pełną życia - taką, o której pamięta się i myśli jeszcze długo po seansie. Nie skłamię, jeśli napiszę, że to mój ulubiony duet.
Wielkie aktorstwo. Zobaczcie koniecznie.
Czytaj więcej o premierach na platformach VOD:
- Netflix: co obejrzeć w weekend? Ten serialowy thriller już zdążył zachwycić widzów
- Ten horror stał się viralowym hitem. Obejrzycie go za darmo
- "Kaos" to jakiś obłęd. Na nowym serialu Netfliksa ubawiłem się jak prosię
- Ten horror podbił Amazona. Jest jak "Ciche miejsce", tylko dużo lepszy
- Ten legendarny serial wywołał kiedyś falę protestów i ogólnopolski skandal. Wreszcie trafił do VOD