REKLAMA

Millie Bobby Brown – świadoma siebie aktorka czy marketingowy produkt?

Dosłownie z dnia na dzień stała się jedną z najbardziej znanych aktorek na świecie. Nagle z 25 osób obserwujących ją na Instagramie, liczba ta wzrosła do ponad 8 (!) milionów. Wszycy mówią o Millie Bobby Brown i jej postaci Eleven z serialu Stranger Things. Kim jest i skąd się wzięła?

eleven stranger things
REKLAMA
REKLAMA

W pewnym sensie Millie Bobby Brown, prawie niczym serialowa Eleven, wzięła się znikąd. Nie ma za sobą żadnych szkół czy choćby kursów aktorskich. Po prostu pewnego dnia zdecydowała, że chce występować przed kamerą.

I rzeczywiście, stwierdziła, że chce zostać aktorką i nic jej przed tym nie powstrzymało. W wieku 8 lat wraz z rodziną przeprowadziła się z Wielkiej Brytanii na Florydę w Stanach Zjednoczonych. Jednym z głównych powodów było ułatwienie jej startu w branży. Jak widać rodzice byli mocno przekonani o talencie córki, bo co jak co, ale przeprowadzka do innego kraju, za Ocean, to niemały kredyt zaufania, jaki jej udzielili. Choć zapewne oni sami widzieli w niej ponadprzeciętny potencjał i szansę na zawojowanie show-biznesu.

Początki były skromne, ale na pewno nie beznadziejne. Już w 2014 roku dostała angaż w serialu produkowanym przez BBC America "Intruders". W tym samym roku pojawiła się w epizodycznej roli w jednym z odcinków serialu NCIS. Prawdziwy przełom nastąpił bardzo szybko, bo w 2015 roku, kiedy to Millie Bobby Brown miała zaledwie 11 lat. Oprócz gościnnych wystąpień w serialach "Współczesna rodzina" i "Chirurdzy", brała udział w dwóch niezwykle ważnych castingach.

Pierwszy, do filmu "Logan", niestety nie wypadł pomyślnie.

Brown miała zagrać w nim X-23 u boku Hugh Jackmana. Rola ta ostatecznie powędrowała do Dafne Keen.

O mały włos, a zamiast Eleven Millie Bobby Brown zagrałaby w filmie Logan

Natomiast Millie wygrała niedługo później casting, który okazał się dla niej o wiele ważniejszy, mowa tu oczywiście o roli Eleven w produkowanym dla Netfliksa serialu "Stranger Things". I zaczęło się. Brown dopięła swego. Zaledwie w kilka lat po podjęciu decyzji o zajęciu się aktorstwem stała się znaną na całym świecie aktorką, której kariera w rok zmieniła się o 180 stopni. I raczej nieprędko przestaniemy ją widywać, zarówno w telewizji jak i w kinie.

Za nami drugi sezon "Stranger Things", a serial będzie kontynuowany co najmniej jeszcze przez kilka lat.

Na 2019 rok zaplanowany jest kinowy debiut Millie Bobby Brown – wystąpi w filmie "Godzilla: Król potworów". Będzie miała wówczas... 15 lat.

Kilka lat temu łapałem się z głowę gdy, młodziutka Jennifer Lawrence raptem na przestrzeni kilkunastu miesięcy zdobyła wszystko, co tylko mogła w swojej branży. Sławę, uznanie, bogactwo, popularność, hitową franczyzę, a nawet dwie, bo poza "Igrzyskami śmierci" dołączyła też do rodziny "X-Men", oraz wór nagród, z Oscarem dla "Najlepszej aktorki" włącznie. Zastanawiałem się wtedy, co z nią dalej będzie? W końcu, gdy jeszcze przed trzydziestką osiąga się wszystko, co jest możliwe, to później pozostaje już tylko droga wiodąca w dół, a wraz z nią wypalenie, być może depresja i inne choroby bliskie wielu artystom.

Hollywood zna wiele takich przypadków młodych, przedwczesnych karier, które nieumiejętnie prowadzone bardzo szybko się kończyły.

Wystarczy wspomnieć o Macaulayu Culkinie, czy choćby Drew Barrymore, której droga była dość podobna do tej, jaką kroczy obecnie Millie Bobby Brown. Barrymore swoją karierę w filmie zaczęła już w wieku 5 lat. Gdy miała lat 7 zagrała w jednym z największych przebojów wszech czasów, "E.T." u samego Stevena Spielberga. Cały świat zachwycał się jej niesamowitą naturalnością i talentem. "E.T." z miejsca stał się klasyką kina, na której zresztą wzorowali się silnie bracia Duffer przy tworzeniu "Stranger Things", a z Drew uczynił dziecięcą gwiazdę. Przypłaciła to zdrowiem psychicznym, uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, przez co sporą część lat 80. i 90. spędzila na odwyku.

Prawie 20 lat temu świat zachwycał się też dojrzałością i genialną rolą Haleya Joela Osmenta w "Szóstym zmyśle", który w wieku 11 lat był nominowany do Oscara za rolę w filmie M. Nighta Shyamalana. Wystarczyło kilka lat i świat o nim zapomniał...

Czy Millie Bobby Brown też czeka taki los? Nie da się tego oczywiście wykluczyć, choć pod wieloma względami można dostrzec sporo analogii pomiędzy nią a Natalie Portman.

Portman również była dość rezolutną i świadomą siebie nastolatką. Wiedziała, że chce zostać aktorką, do tego stopnia, że gdy proponowano jej pracę modelki, potrafiła bez zawahania odrzucać owe propozycje.

Młoda Natalie Portman w filmie Leon Zawodowiec

Jej kinowy debiut, w głośnym "Leonie Zawodowcu" u boku Jeana Reno i Gary’ego Oldmana, nie przeszedł bez echa. Przez kolejne lata pojawiała się bardziej na drugim planie m. in. w "Gorączce" Michaela Manna, gdyż skupiała się przede wszystkim na nauce (jest absolwentką Harvarda). Później przyszły role w prequelach "Gwiezdnych wojen", wybitne kreacje w filmach "Bliżej" czy "Czarny Łabędź" (za tę ostatnią dostała Oscara) czy próby zostania reżyserką.

Przyglądając się i przysłuchując wypowiedziom Millie Bobby Brown, sądzę, że jest ona na dobrej drodze, by pójść, w jakimś stopniu, śladami Natalie Portman.

Brown traktuje aktorstwo poważnie. To nie jest jej dzieciecy kaprys ani szalone marzenie jej rodziców, którzy na siłę wpychają ją do show-biznesu. To jak świadomie i konsekwentnie dążyła do zostania aktorką jest po prostu imponujące i póki co Millie podejmuje w większości same dobre decyzje.

W wolnych chwilach, poza zabawą i odpoczynkiem, planuje zaangażować się w pomoc innym:

Ma też dość zdrowe podejście do Hollywood. Sama nie mieszka w Kaliforni, a w stanie Georgia:

Jej idolką jest Jodie Foster, która też zaczynała jako dziecko, a w wieku 14 lat zagrała nieletnią prostytutkę w kultowym filmie Martina Scorsese "Taksówkarz".

Młoda Jodie Foster w filmie Taksówkarz

Foster, podobnie jak Natalie Portman oraz Millie Bobby Brown, świadomie prowadziła swoją karierę. Wyrosła na jedną z najważniejszych postaci Hollywood i przy okazji niezłą reżyserkę. Jeśli rzeczywiście takie wzory stawia przed sobą Brown to chyba nie musimy się martwić o jej przyszłość.

Jest fanką mody i to widać.

Gdy podczas promocji 2. sezonu "Stranger Things" dała się ponieść wyobraźni i przywdziała stroje (oraz makijaż), które uczyniły z niej 35-latkę, ewidentnie wzbudziła tym poruszenie w mediach.

Jedni zachwycali się jej gustem, drudzy trochę z niepokojem przyglądali się temu jak nastoletnia dziewczyna dodaje sobie 20 lat.

millie bobby brown premiera stranger things 2

Z jednej strony, zapewne była to niewinna zabawa dziewczyny, przed którą swoje szafy otworzyli światowi projektanci mody. Z drugiej zaś strony, to trochę niebezpieczny przekaz dla jej rówieśniczek, promujący niezdrowe standardy urody u młodych dziewcząt.

Mimo wszystko dla mnie to bardziej wyraz dojrzałości Brown, która ewidentnie czuje się starsza niż te 13 lat. W dodatku przebywa w świecie dorosłych, nawet gdy otoczona jest kolegami-rówieśnikami z planu "Stranger Things". Mamy tu bowiem do czynienia z nastolatką, która od kilku lat pracuje, w większości mając styczność z o wiele starszymi od niej ludźmi. A gdy dodamy do tego jej wewnętrzną dojrzałość oraz fakt, że jej idolką nie jest jakaś gwiazdka popu, popularna youtuberka czy influencer, tylko poważna i szykowna aktorka, to składa się to wszystko w dość sensowną całość.

Czy Millie Bobby Brown jest produktem? Pewnie do jakiegoś stopnia tak.

Eleven w kilka tygodni stała się jedną z najbardziej kultowych postaci popkultury, a z Brown uczyniła globalną gwiazdę. W takiej sytuacji nie da się nie stać kreacją speców od PR-u i marketingu. Wydaje mi się jednak, że Millie Bobby Brown świadomie gra w tę grę i pozwala sobie i innym na tyle, na ile sama czuje się z tym dobrze.

Wiedząc co ta branża potrafi zrobić z ludzi, i tak sądzę, że udało się obyć bez skandalu. Pamiętajmy przecież, że Millie Bobby Brown ma dopiero 13 lat. To jeszcze dziecko, choćby nie wiem jak inteligentne, tak więc zapewne popełni jeszcze niejeden błąd. Choć miejmy nadzieję, że będą to co najwyżej niefortunne wizerunkowe gafy, bądź słowa jakie przyjdzie jej wypowiedzieć.

REKLAMA

A póki co dajmy się jej cieszyć i bawić sukcesem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA