REKLAMA

"Można inaczej" czyli talent show na YouTube. Casting na vlogera

Chcesz zmienić swoje życie? Sława i pieniądze czekają! W drugim polskim talent show przeprowadzanym na YouTube - "Można inaczej" - wyłoniona ma zostać nowa gwiazda, objawienie vlogerskiej sceny. Najlepszy pomysł i najbardziej intrygujący charakter nagrodzony zostanie sprzętem o wartości 25000 złotych. 

„Można inaczej” czyli talent show na YouTube. Casting na vlogera
REKLAMA

"Można inaczej" składa się z kilku etapów. Na początek należy przesłać swoje zgłoszenie, w którym jednym zdaniem trzeba uzasadnić, dlaczego to właśnie my mamy szansę zostać nową gwiazdą YouTube'a. Potem, na castingu, w konfrontacji z jury, konieczne jest udowodnienie, że nie była to deklaracja bez pokrycia. Sędziowie wybiorą szesnaście osób, które wypadną najlepiej, a zwycięzca wyłoniony zostanie w głosowaniu internetowym.

REKLAMA

25 tys. złotych to całkiem pokaźna suma na start. W zupełności wystarczy na zakup porządnej kamery z wymienną optyką, profesjonalnego mikrofonu, oświetlenia, statywów i tak dalej. Gra wydaje się więc warta świeczki, jeśli ktoś faktycznie marzy o karierze vlogera. Zapytałem znajomego, który kiedyś wyznał mi, że chciałby ruszyć z własnym kanałem, czy zamierza wziąć udział w tej akcji. Waha się. Zależy mu na niezależności i boi się, że gdyby wygrał, będzie musiał tworzyć pod dyktando.

W regulaminie "Można inaczej" mowa jest jedynie o tym, że nagroda musi zostać wykorzystana do nagrywania odcinków na kanale zwycięzcy. Nie ma tam zapisu, że organizator zastrzega sobie dokonywanie zmian w scenariuszach, albo że prowadzący zobowiązany jest do wypijania jednego litra Hoop Coli w każdym swoim filmie i zachwycania się jej smakiem. Wygląda więc na to, że obawy mojego znajomego są niczym nieuzasadnione.

Cała ta akcja wydaje mi się pomysłowa i uczciwa, nawet jeśli "poszukiwanie nowej gwiazdy YouTube'a" brzmi dość śmiesznie (bo w pewnym sensie takimi gwiazdami byli m.in. Lech Roch Pawlak, Luntek, Gracjan, Kula i choćby pan, który nie mógł się zdecydować, czy idzie, czy nie). Jeżeli faktycznie zwycięzca będzie miał pełną swobodę twórczą - a nie mam podstaw, by twierdzić inaczej - jakiś korporacyjny cenzor nie będzie mu sapał za uchem, że może by to jednak powiedział inaczej, a pani od marketingu nie będzie wpychała butelki Hoop Coli w każdy kadr - to każdy tutaj wygrywa.

Ciekaw jestem jak będzie wyglądać ten internetowy talent show i jak będzie przebiegać. Ciekaw jestem pomysłów, które zaprezentują uczestnicy. Wreszcie - ciekaw jestem zwycięzcy i tego, czy faktycznie potencjalna kariera na YouTube odmieni jego życie. Nie jest to wszakże pierwsza próba przeniesienia tego formatu w całości do Internetu. W 2013 roku odbyły się bowiem dwie edycje "ŻYWEGORAPU", czyli program będący czymś w rodzaju hip-hopowego Idola czy X-Factor. Tam jednak stawka była wyższa, gdyż główną nagrodą był kontrakt z wytwórnią na nagranie własnego albumu.

Czasy, w których aby być vlogerem wystarczyło mieć kiepską kamerkę internetową minęły - jak się zdaje - bezpowrotnie. Nikt już nie chce oglądać wypełniającej monitor rozpikselowanej twarzy, gadającej o tym, co mama przygotowała dzisiaj na obiad. YouTube się profesjonalizuje - liczy się ciekawy (niekoniecznie oryginalny) pomysł, osobowość, skrypt, dobry montaż i jakość HD.

Cokolwiek by jednak nie mówić o tempie, w jakim rozwija się Internet, o tym, jak tradycyjne media czerpią z niego garściami a kolejne - zdawać by się mogło niesamowicie kosztowne produkcje telewizyjne - sieciowi twórcy adaptują bez najmniejszego problemu, upłynie jeszcze wiele wody w Wiśle, zanim prestiż obu tych instytucji się zrówna. Nawet blogerzy i influencerzy wieszczący marginalizowanie się roli czy wręcz rychły upadek telewizji i prasy drukowanej, chwalą się gdzie tylko mogą każdym wycinkiem o sobie w miesięczniku grzybiarza albo setką dla Dzień Dobry TVN.

REKLAMA

Sukcesem, którego wszyscy gratulowali Radkowi Kotarskiemu, było obsadzenie go w roli prowadzącego teleturnieju "Tylko Ty!" w TVP. Nobilitacją dla Krzysztofa Gonciarza miały być komentarze dotyczące jego fantastycznych filmów z podróży do Japonii, głoszące, że z miejsca mogłyby się znaleźć w ramówce jakiejś poważnej stacji.

"YouTube to sposób na życie?" - Łukasz Jakóbik pyta Marka Hoffmanna. "Zdecydowanie. Zresztą wiesz coś o tym" - odpowiada Adbuster prowadzącemu "20m2 Łukasza". To fragment jednego z filmów promującego akcję "Można inaczej". Absolutnie nie twierdzę, że jest inaczej i że dla zwycięzcy talent showu Hoop Coli nie będzie to przygoda, która odmieni jego życie.  Wydaje mi się jednak, że jeśli miałoby się tak stać, to nie skończy się ona w Internecie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA