REKLAMA

Nie podoba mi się forma i język Stanowskiego w filmie o Janoszek. W jednym się z nim zgadzam

Krzysztof Stanowski w piątek po południu opublikował na YouTube drugą odsłonę materiału o Natalii Janoszek, którą media do tej pory określały mianem gwiazdy Bollywood. Stanowski boleśnie obnażył jej dokonania w świecie show-biznesu, pokazując, że bardzo mocno wyolbrzymiała swoje sukcesy, a w niektórych kwestiach kłamała. Choć nie byłam fanką działań Krzysztofowa Stanowskiego, a raczej bardzo mocnej i agresywnej formy, jaką obrał dziennikarz, w jednym się muszę z nim zgodzić.

Natalia Janoszek/ Krzysztof Stanowski
REKLAMA

Gdy Stanowski zaczął odkrywać nie taką łagodną twarz Natalii Janoszek i nie taką prawdomówną, publikując w sieci coraz to bardziej absurdalne posty, czy memiczne obrazki, uderzające w Janoszek, wielu zarzucało mu, że zaczyna przeginać, ma obsesję na punkcie owej gwiazdy, nienawidzi kobiet, zarzucając mu mizoginizm.

REKLAMA

Nie jestem fanką Stanowskiego, lecz w jednym się z nim zgodzę.

W pierwszej części materiału na YouTube krok po kroku odkrywał, że te wszystkie osiągnięcia Natalii w Bollywood, o których zarówno ona, jak i polskie media opowiadały, to pic na wodę fotomontaż. Pierwsza część nie odbiła się jednak tak wielkim echem, jak ta druga, prawie trzygodzinna, w której dalej Stanowski demaskuje Natalię, przedstawiając jej sprzeczne wypowiedzi w mediach, odkrywając, że wyolbrzymiała mocno swoje sukcesy, m.in. sprowadzając filmowe epizody do wielkich ról, manipulując przy okazji zwiastun jednej z produkcji, zdobywała bardzo mało istotne nagrody filmowe, natomiast w Indiach, gdzie rzekomo jest wielką gwiazdą, tak naprawdę nikt jej nie zna.

Bollywoodzkie zero

Gdy na YouTubie zagościła druga część, zastanawiałam się, po co Stanowski znów uderza w Natalię. Zdemaskował ją, już wiemy, że ta cała wielka kariera i nie wiadomo jakie osiągnięcia, to ściema i teraz sama Natalia musi wyciągnąć z dziennikarskiego śledztwa wnioski. Zresztą w komentarzach pod kolejnymi prześmiewczymi obrazkami dotyczącymi całej afery z Janoszek, wielu internautów zwracało uwagę Stanowskiemu na to, że to wszystko powoli przestaje być zabawne.

Dalej nie jestem fanką zbyt dosadnej formy i języka, jaki stosuje Stanowski w odniesieniu do Natalii, a w pewnym momencie miałam takie poczucie, że posuwa się już za daleko, "pastwiąc się" nad nią, jednak po przeczytaniu jego oświadczenia na Instagramie, trochę bardziej zaczęłam rozumieć jego motywacje, w konkretnym punkcie zgadzając się z nim.

Chodzi dokładnie o fragment, w którym Stanowski pisze w oświadczeniu, że to historia o niej, ale też o naszych czasach, czasach, gdzie niestety promuje się osoby pokroju Caroline Derpienski, celebrytki, która nie promuje kompletnie żadnych wartości, a jedynie stylizacje za "miliony monet". I mimo że jej kariera w dużej mierze jest fajkowa, ze smutkiem oglądam, jak kolejne duże portale rozrywkowe przeprowadzają wywiady z Caroline. Kasia Nosowska w niedawnej parodii nabijała się nie samej Caroline, co niektórzy jej zarzucali, lecz właśnie z naszych czasów, z głupoty, którą ludzie kupują.

Czytaj też: Na Nosowską spadł hejt za wyśmiewanie Derpienski. A przecież ona mistrzowsko piętnuje głupotę

Zgadzam się też ze Stanowskim, że żyjemy w kulturze sprytu, gdzie gloryfikuje się sprytnych, lecz nie mądrych, gdzie promuje się osoby z największą liczbą followersów, które, choć nie mają wartościowego kontentu na Instagramie, potrafią zrobić wokół siebie szum. Zresztą Stanowski trafnie porównuje tę sytuację z Janoszek do osoby Simona Levieva, czyli "Oszusta z Tindera".

Dziennikarze rozrywkowi biją się w pierś. Oni sami dali się wciągnąć w barwny i luksusowy świat Janoszek

Stanowski w swoim materiale pokazał, w jakiej kondycji jest polskie dziennikarstwo, a w dobrej nie jest, skoro przez tyle lat promowania Janoszek, nikt nie zweryfikował jej rzekomych sukcesów. Marcin Prokop z "Dzień Dobry TVN" i Damian Glinka z serwisu Pomponik biją się w pierś, przepraszają i mówią, że ich czujność została uśpiona i oni sami uwierzyli w niezwykłą karierę Natalii Janoszek. Z drugiej strony, gdy piszę o dziennikarzach, nie mogę nie zgodzić się z dziennikarką i redaktorką z wieloletnim stażem, Justyną Dżbik-Kluge, która jasno i dobitnie pisze, że medialny świat to nie tylko świat dziennikarzy i dziennikarek, wykonujących swoją pracę.

REKLAMA

Ci "beznadziejni" dziennikarze i te "beznadziejne" dziennikarki, którzy bezrefleksyjnie wypromowali Janoszek mają nad sobą szefów, managerów, targety, deadline'y - jest to system gry - jeśli do niej wchodzisz grasz tylko takimi kartami, jakie ci dadzą. Koniec kropka - pisze Justyna.

W idealnym świecie byłoby, gdyby wszyscy wyciągnęli wnioski z ostatniej medialnej wrzawy dotyczącej Janoszek. I sama zainteresowana, ale też i dziennikarze. Nie sądzę, że z dnia na dzień kolorowe, plotkarskie portale zaczną wyciągać na wierzch ludzi zdolnych, którzy rzeczywiście mają coś do powiedzenia, są w tym szczerzy, ale "nudni"- nudni dla innych ludzi, internautów. To, co dzieje się wokół tej sprawy, pokazuje, jak wielkie emocje wzbudza zamieszanie z Janoszek. I może mi się nie podobać forma i język, jakim operuje Stanowski, lecz swój cel osiągnął. Ostatnie dni należą do niego, jego nazwisko jest niemal wszędzie w przestrzeniach internetu, a druga część "Bollywoodzkiego zera" doczekała się ponad trzech milionów wyświetleń na YouTube.

Zdjęcia główne: Instagram Natalii Janoszek / Krzysztofa Stanowskiego

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA