Nie macie się czego bać. Netflix nie chce wprowadzać reklam do serwisu i ma ku temu dobry powód
I przy zmieniających się cenach abonamentów, i gdy Netflix wymyśli nowy sposób na reklamowanie swoich treści w serwisie, pojawia się obawa, że serwis wprowadzi materiały promocyjne, które będą pojawiały się w trakcie seansu. Wygląda jednak na to, że nie stanie się to w najbliższej przyszłości.
Jedną z chyba największych zalet różnych serwisów VOD jest, że seans może trwać nieprzerwanie, o ile sami nie zdecydujemy się go zakończyć. Być może fakt, że tak mocno to eksponuję – chociaż wiem, że nie jestem w tym sam – wynika ze złych doświadczeń z przeszłości. Wszyscy wiemy przecież, jak oglądało się wciągający film przecinany długim pasmem reklam, a czasem losowaniem Lotto. Zdarza się, że emisja materiałów promocyjnych w telewizji trwa tak długo, że w tym czasie można by wyjść na spacer z psem, przygotować kolację dla całej rodziny, ułożyć puzzle z Darthem Maulem (600 elementów) i nie przegapić ani jednej sceny z filmu.
Ale nie trzeba szukać w pamięci, żeby tę obawę jeszcze potwierdzić. Reklamy przerywające materiały filmowe od dawna irytują w serwisie YouTube i jakiś czas temu pojawiły się na Facebooku. Niektóre serwisy VOD (zwłaszcza te darmowe) również w trakcie programu potrafią zaproponować nam idealną kostkę rosołową, albo udowodnić, że dnia nie da się zacząć od kawy – z tym ostatnim mogę się zgodzić.
Dlatego obawy, że Netflix wprowadzi reklamy są żywe, również w Polsce.
Chociaż nie tylko dlatego. Co jakiś pojawiają się plotki, które sugerują, że czerwony serwis VOD może poprzedzać (lub nawet przerywać) swoje treści reklamami. I w pewnym sensie Netflix to robi. Gdy oglądany przez nas film się kończy, to bardzo szybko napisy końcowe znikają i pojawia się zapowiedź kolejnej produkcji, często odpalając przy okazji zwiastun. Ciekawą taktykę ma również Amazon Prime Video, tam przed odpaleniem jakiejś treści często pojawia się zapowiedź innych, głośnych produkcji platformy.
I tak, to są reklamy. Ale dotyczą one tylko treści, które możemy znaleźć w serwisie. I w zasadzie ich celem jest jedynie utrzymanie nas tam jak najdłużej.
Netflix zapewnia jednak, że w serwisie nie pojawią się reklamy podmiotów trzecich.
W swoim oświadczeniu dla inwestorów włodarze serwisu jasno zaznaczyli, że Netflix nie planuje oferować nic innego, niż to co znamy do tej pory, czyli nieograniczonego dostępu do treści przy opłacie abonamentowej. W liście do inwestorów to stanowisko jest podkreślone jeszcze mocniej:
Jeśli czytacie spekulacje, że Netflix może planować sprzedawać reklamy, to możecie być pewni, że to nieprawda. Wierzymy, że możemy mieć bardziej wartościowy biznes, w dłuższej perspektywie, trzymając się z daleka od konkurowania o przychody z reklam, za to skupiając się na konkurowaniu o zadowolenie klienta.
To o tyle ważne, że spekulacje nie biorą się z niczego. Netflix i jego widzowie, a także sposób, w jaki serwis bada swoich użytkowników i co o nich wie, wydaje się łakomym kąskiem dla reklamodawców. Zwłaszcza że w reklamie internetowej coraz mniej i mniej liczy się liczba osób, do której się dociera, a coraz bardziej to, aby trafić do jak najlepiej sprofilowanego odbiorcy. A w tym, co oglądamy i jak to robimy, może kryć się znacznie więcej informacji o nas, niż mogłoby się wydawać.