Hollywood chce wrócić do Matriksa! I w tym momencie powinniśmy zawyć ze szczęścia. Niestety, mam złe wieści. Nawet jeżeli ta plotka okaże się prawdziwą, to będzie to Matrix realizowany przez zupełnie inną ekipę.
Matrix to było kino w zasadzie przełomowe. I choć powszechnym uwielbieniem cieszy się tylko pierwsza część trylogii, tak wszystkie trzy filmy były bardzo oryginalnym, pełnymi rozmachu i wymyślania niektórych technik filmowania na nowo dziełami. Osobiście, uwielbiam tę serię jako całość i uważam pozostałe dwa filmy za świetne, pięknie uzupełniające pierwowzór. Jedno jednak jest pewne.
Matrix to historia zdecydowanie otwarta.
To całe nowe uniwersum, tak jak Śródziemie czy gwiezdnowojenna galaktyka, które aż prosi się o wypełnianie go kolejnymi historiami. Czy to w formie prequeli, czy też kontynuacji, czy też spin-offów. No i wygląda na to, że w końcu ktoś sobie przypomniał o tej marce. A konkretniej, studio Warner Bros. posiadające do niej prawa.
Jak wynika z informacji zdobytych przez The Hollywood Reporter, wytwórnia już pracuje nad nowym filmem. Ten ma być jednak „rebootem”, czyli zamiast korzystać z fundamentów zbudowanych przez braci Wachowskich, opowie tę historię na nowo. Scenariusz ma napisać Zak Penn, jeżeli ten się zgodzi. W roli głównej mamy się spodziewać Michaela B. Jordana.
Siostry Wachowskie (obaj reżyserzy zmienili płeć) nie będą jednak uczestniczyć przy realizacji filmu. Nie tkną się ani fotela reżyserskiego, ani nawet nie będą uczestniczyć w pisaniu scenariusza. A to oznacza, że w filmie nie zagra również Keanu Reeves, który jasno deklarował, że wróci do Matriksa tylko jeśli wrócą do niego Wachowskie.
Spóźniony ten reboot i nie jestem pewien czy potrzebny.
Nie zamierzam krytykować filmu o którym nie wiem właściwie nic. Bardzo możliwe, że czeka nas niesamowite kino akcji, przygody z dużą dozą humanistycznych rozważań, a więc tak jak w przypadku poprzednich filmów. Albo coś jeszcze lepszego.
Zastanawiam się jednak czy faktycznie to w ogóle możliwe. Matrix był dla kina czymś nowym, bardzo świeżym i unikatowym. Oryginalność, alternatywne podejście do tematu i innowacyjność stanowiły o jego sile. Nic tylko budować na tym kolejne historie.
Tymczasem nowy film, zamiast wykorzystać ten kapitał, zamierza żerować na sentymencie i opowiadać raz jeszcze tą samą opowieść. Tylko po co, skoro znamy ją bardzo dobrze? I skoro tak, to co nowego właściwie mielibyśmy wynieść z rebootu serii? Nie jestem pewien…