Z tej obsesji może wywiązać się niezły thriller szpiegowski. Wrażenia po premierze serialu Obsesja Eve
Obsesja Eve, nowy nabytek HBO GO, rozpoczął się całkiem nieźle. Pierwszy odcinek zarzuca delikatnie przynętę, na którą daję się złapać i już czekam na kolejny odcinek.
OCENA
Kto by pomyślał, że zobaczę kiedyś w jednym serialu Sandrę Oh, czyli piekielnie utalentowaną i charakterną doktor Christinę Yang z Chirurgów oraz Davida Haiga, czyli inspektora Dereka Grima z posterunku policji w fikcyjnym brytyjskim mieście Gasforth, znanym z serii Cienka czerwona linia. A jednak, i takie ekstremalne połączenia okazują się możliwe, co więcej, dają świetne efekty.
Aktorzy spotkali się na planie zamówionego przez BBC America serialu Obsesja Eve. Premierowy odcinek pierwszej serii, która liczy 8 części, można oglądać na platformie HBO GO. Główne rolę w tym obrazie należą do kobiet - Eve Polastri (Sandra Oh) i Villanelle (Jodie Corner). Panie jeszcze się nie znają, ale pierwszy odcinek zapowiada, że już lada moment ich losy połączą się na dobre. Być może do końca życia, bowiem jedna będzie tu zwierzyną, sprytną i trudną do złapania, druga zaś myśliwym.
Tajemniczą Villanelle poznajemy na samym początku. Wiemy o niej niewiele, oprócz tego, że mieszka w Paryżu. Z czasem dostrzegamy, że to ona gra tu czarny charakter - Villanelle jest płatną morderczynią.
Znana głównie z roli mocnej, wyrazistej doktor Yang Christina Oh tym razem prezentuje całkiem inny charakter. Owszem, nadal nie brakuje jej sarkazmu, jest jednak raczej spokojną, choć dociekliwą pracownicą biura MI5, czyli brytyjskiego wywiadu. Towarzyszy jej Bill Pargrave, którego gra wspomniany David Haig. Eve mieszka w Londynie razem z mężem, który ma polskie korzenie. Marzy o porzuceniu biurka na rzecz pracy w terenie. Okazja ku temu może zdarzyć się szybciej, niż podejrzewa.
W jej ręce trafia sprawa tajemniczego zabojstwa rosyjskiego polityka, którego świadkiem jest jego polskojęzyczna dziewczyna. Z pomocą męża, przy lekkim nagięciu zasad i dedukcji godnej szpiega jej Królewskiej Mości, Eve dochodzi do wniosku, że za morderstwem stoi kobieta.
Po nitce do kłębka, powoli dowiadujemy się, co połączy historie obu kobiet.
O ile Sandra Oh, ze względu choćby na charakterystyczną urodę i temperament, jest postacią z miejsca wyrózniającą się, o tyle partnerująca jej Jodie Corner wydaje się być delikatną kobietą, o dość przeciętnej, może nieco eterycznej urodzie, raczej niepasującej do wyobrażenia o płatnej morderczyni. Jeśli to celowe, podoba mi się ten nieoczywisty pomysł na obsadzenie głównych ról.
Sandra Oh po opuszczeniu obsady Chirurgów miała pewne problemy ze znalezieniem kolejnych ról. Dołączenie do ekipy brytyjskiego serialu wydaje się być świetnym posunięciem. Takiej Oh widzowie jeszcze nie widzieli. Do tego w pierwszym odcinku pojawił się miły rodzimym widzom akcent - oprócz wspomnianych polskojęzycznych postaci, sama Eve również wypowiada kwestię po polsku. Krótką, ale zawsze.
Podoba mi się stopniowe zawiązywanie fabuły, które zastosowano w pierwszym odcinku Obsesji Eve. Mam poczucie, że wiem ile trzeba, jednocześnie zdaje się, że kolejne odcinki mogą przynieść ciekawą akcję, sprytnie przeplatające się wątki poboczne i szpiegowską nutę, którą lubię. Amerykanka jako brytyjski szpieg? Tego jeszcze nie było!