REKLAMA

Odchodzą ostatnie gwiazdy złotej ery Hollywood. W weekend zmarli Olivia de Havilland i John Saxon

Ostatni naoczni świadkowie złotej ery Hollywood powoli odchodzą z tego świata. W sobotę zmarł John Saxon znany z występów u boku Bruce'a Lee i Clinta Eastwooda, a dzień później z Paryża fanów kina doszła kolejna smutna informacja. W wieku 104 lat zmarła Olivia de Havilland, gwiazda takich produkcji jak „Przeminęło z wiatrem” i „Dziedziczka”.

olivia de havilland nie zyje
REKLAMA
REKLAMA

Bieżący rok wydaje się szczególnie pechowy z wielu różnych powodów, ale fani kultury i kina z pewnością zwrócili uwagę na długą listę wybitnych aktorów, reżyserów, powieściopisarzy i muzyków, którzy odeszli w ostatnich miesiącach. W lipcu żegnaliśmy już Ennio Morricone i Andrzeja Strzeleckiego, ale niestety nie był to koniec smutnych wieści. Jak podaje portal Hollywood Reporter, w minioną sobotę z powodu komplikacji po przebytym zapaleniu płuc zmarł John Saxon.

Urodzony w 1936 roku na Brooklynie aktor i mistrz sztuk walki został zapamiętany przez widzów przede wszystkim w rolach drugoplanowych u boku największych gwiazd. Nie znaczy to jednak, że jego kariera nie była bogata (zagrał w ponad 200 filmach i serialach) czy pełna popularnych produkcji. W jej trakcie wystąpił m.in. w filmach „Wejście smoka” (gdzie zmierzył się z samym Brucem Lee), „Koszmar z ulicy Wiązów”, „Joe Kidd” i „Appaloosa”. Za ostatnią ze wspomnianych produkcji otrzymał nominację do Złotego Globa. W chwili śmierci John Saxon miał 83 lata.

Dzień później pożegnaliśmy z kolei gwiazdę takich filmów jak „Przeminęło z wiatrem” i „Rój”. Olivia de Havilland zmarła w wieku 104 lat.

Dwukrotna zwyciężczyni Oscara (za role pierwszoplanowe w „Dziedziczce” i „Najtrwalszej miłości”) była w trakcie swojej kariery uznawana za jedną z największych gwiazd całego Hollywood. W recenzjach z epoki krytycy zwracali szczególną uwagę na jej umiejętność nadawania głębi pozytywnym postaciom, fantastyczną dykcję, szczerość w portretowaniu swoich bohaterek i delikatne piękno. Przeważnie występowała w rolach protagonistek, ale miała też na swoim koncie role czarnych charakterów (choć sama preferowała te pierwsze, gdyż były trudniejsze do zagrania).

Współcześni widzowie najlepiej kojarzą de Havilland z „Przeminęło z wiatrem” (za tę rolę otrzymała nominację do Oscara), ale cała kariera aktorki była niezwykle bogata i trwała aż do 1988 roku. Jak podaje portal Variety, śmierć nastąpiła z przyczyn naturalnych w rezydencji gwiazdy mieszącej się na terenie Paryża.

REKLAMA

Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA