Teoretycznie jest to kolejny przykład azjatyckiego horroru, mamy tutaj wszystkie "umowne" wyznaczniki tego gatunku. Jest i strasząca dziewczynka, jest i pokręcona fabuła, są również tajemnicze wątki z przeszłości. Mimo wszystko "Dwie Siostry" mają w sobie coś, czego nie ma tabun innych produkcji z kraju kwitnącej wiśni. Ji-woon Kim nadał swojemu filmowi głębi. Jest to pierwszy azjatycki horror od czasu "Kręgu" który oglądałem z przyjemnością.
Film opowiada o dwóch młodych siostrach, które po długim leczeniu w zakładzie psychiatrycznym wracają do swojego domu. Powodem choroby dziewczynek było samobójstwo ich matki. Gdy wracają w rodzinne strony nic nie wydaje się być takie, jak przedtem. W ich życie wtargnęła złośliwa macocha, ojciec natomiast stara się nie widzieć niczego złego w tym toksycznym związku. Dziewczynki nie potrafią sobie poradzić w nowym środowisku, na domiar złego w domu w którym mieszkają zaczynają się dziać dziwne rzeczy. To oczywiście tylko początek historii, która ostatecznie odwraca się niemal o 180 stopni, jak to zresztą bywa w większości azjatyckich horrorów.
HORROR Z TYCH BARDZIEJ NIETYPOWYCH
W "opowieści o dwóch siostrach" widz do samych napisów końcowych nie jest pewien, co jest prawdą, a co złudzeniem. Część scen to rzeczywistość, część scen to halucynacje. Sam musisz się w tym odnaleźć. W tym horrorze nie ma narratora, który wszystko zgrabnie by podsumował, nie ma żadnego konkretnego zakończenia. Historia tego horroru jest zależna tylko i wyłącznie od interpretacji widza, a uwierzcie mi, fabułę przedstawioną w tym filmie można zinterpretować na wiele sposobów. Z jednej strony widzimy realny świat ojca z wszystkimi jego niedoskonałościami, z drugiej strony mamy przedstawiony halucynacyjny świat dziewczynek, w którym wszystko co widzimy może być fałszem bądź wytworem chorej wyobraźni.
Oba te światy mieszają się z sobą, dając widzowi prawdziwą plątaninę pomniejszych wątków, które sami musimy zebrać w jedną, spójną całość. Reżyser się postarał... o ile sam odnajduje się w stworzonym przez siebie dziele ;)
POWOLNY, ALE NIE NUDNY!
Film od strony technicznej jest zachwycający. Piękne zdjęcia i fantastyczna, klimatyczna muzyka dodają smaczku całej powieści. Gra aktorów również stoi na wysokim poziomie. Obie siostry bardzo dobrze zagrały swoje role, okrutna macocha również była bardzo przekonująca. Nie ma tutaj żadnej sztuczności, w film wsiąkamy od razu i rzadko kiedy odrywamy głowę od ekranu. Znajdą się zapewne oczywiście i tacy, którzy podczas seansu niemal uduszą się od ciągłego ziewania, ale z moich obserwacji wynika, że jest to zaledwie garstka. Resztę (tak jak i mnie) film będzie trzymał w ciekawości do samego końca.
CO TYM RAZEM STRASZY?
Jeżeli o motywy grozy chodzi, tych jak na azjatycki horror jest naprawdę niewiele. Raptem trzy-cztery scenki, gdzie adrenalina może podskoczyć. Słabo? Ale za to jakie! Napięcie budowane jest tutaj co prawda standardowymi sztuczkami japońskich/koreańskich twórców (z małą dziewczynką na piedestale), lecz pan Ji-woon Kim znakomicie je wyreżyserował. Dawno już nie było azjatyckiego horroru, w którym nie śmiał bym się z głównego straszydła pomalowanego zazwyczaj na biało. Niestety, nie poczułem również strachu podczas oglądania tego filmu, lecz zastanawiam się, czy to nie naturalna kolej rzeczy po obejrzeniu takiej ilości horrorów.
Nie gra aktorów, nie motywy grozy, ale podejście reżysera najbardziej mi się podoba. W każdej innej produkcji twórca z góry zakłada, że jego dzieła oglądać będzie banda totalnych kretynów, w tym wypadku jest inaczej. Ji-woon Kim nic dla nas nie upraszcza, nie daje nam żadnych wytłumaczeń i wyjaśnień. I to jest chyba w tym filmie najlepsze. Aż odżywa wiara w ambitne, skomplikowane produkcje ;). Moim zdaniem "Opowieść o dwóch siostrach" to bardzo dobry film, który powinien zostać włączony do kanonu azjatyckiego kina na równi z "Nieodebranym połączeniem" czy "Punktem R". Polecam! Pamiętajcie tylko, że dla amatorów amerykańskich produkcji film może mieć naprawdę mało wspólnego z kinem grozy. Jak dla mnie 7/10 !