REKLAMA

Netflix dostarczył więcej tego samego w 3. sezonie „Ozark”, ale i tak bardzo dobrze się bawiłem

3. sezon „Ozark” nie trafił do serwisu z taką mocą, jak to było z 1. serią. Widać, że przygody kreatywnego księgowego na usługach kartelu narkotykowego nie ekscytują tak jak dawniej, ale to nie dlatego, że serial jest gorszy.

ozark 3 sezon recenzja
REKLAMA
REKLAMA

1. sezon „Ozark” zadebiutował w 2017 roku i wtedy pisałem, że to produkcja przypominająca trochę „Breaking Bad”, zwłaszcza jeśli idzie o sytuację wyjściową. W obu produkcjach mieliśmy zwykłego człowieka, który został wplątany w narkotykowy biznes. Tylko że w przypadku serialu Netfliksa główny bohater pracował niejako w tle tego interesu, piorąc pieniądze dla mafii.

Rytm fabuły w dużej mierze stanowiły przeciwności, z którymi musi się zmierzyć Marty Byrde.

Jego praca schodziła niejako na dalszy plan. Z jednej strony wiedzieliśmy, na czym polega jego robota, widzieliśmy, jak kupuje kolejne nieruchomości, wprowadza w życie kolejne plany i jaki wpływ mają jego inwestycje na rodzinę i miasto, do którego się przeprowadził. 2. sezon wprowadził jednak sporo zmian. Po pierwsze pozbyto się kilku ważnych i bardzo barwnych postaci, a po drugie bohaterowie postanowili skoczyć na głęboką wodę i zainwestować w kasyno.

3. seria ma więc utrudnione zadanie, bo musi pokazać mniej lub bardziej dokładnie codzienność pracy w kasynie, a jednocześnie załatać dziurę po poprzednim krwawym sezonie. Udaje się to świetnie. Bohaterowie stają w odmiennych konfiguracjach: Wendy przejmuje inicjatywę, a Marty jest w defensywie, musząc odpierać ataki FBI, kartelu narkotykowego a także... swojej własnej żony. Ta zmiana owocuję naprawdę niezłymi wątkami i bardzo przewietrza serial.

Jednocześnie w miejsce zabitych bohaterów Jason Bateman i inny twórcy serialu wrzucają bezwzględną prawniczkę kartelu, która pojawiła się epizodycznie wcześniej, a także brata Wendy, Bena, który wniesie również bardzo dużo, wyjątkowo mocnych emocji. Obie postacie, chociaż Ben wyskakuje trochę jak filip z konopi, doskonale pasują do tego świata i z miejsca odnajdują się w fabule, a także ożywiają ją.

Kto zna „Ozark”, ten z grubsza wie, czego może się spodziewać.

ozark 3 sezon

Produkcja Netfliksa jest przewidywalna aż do bólu. I wcale nie chodzi tutaj o to, iż możemy przewidzieć nadchodzące wydarzenia, bo tu serial ciągle potrafi nas podejść. Chodzi o rytm opowieści. Ten składa się z naprzemienne układanych elementów pokazujących stabilizację, kryzys, niespodziewane z niego wyjście i potem następuje chwilowa stabilizacja. Z czytania samych wydarzeń możemy się domyślić, kiedy „Ozark” szykuje kolejną „bombę”. Trudno określać to jednoznacznie jako zarzut, tak samo jak długaśne dialogi i przesadnie długo budowane wizualne wprowadzenia do scen. Bo za to przecież widzowie polubili tytuł Netfliksa.

A jednak ponowne wejście do tej samej rzeki sprawia, że trudno przy seansie mówić o jakiejkolwiek ekscytacji, bo produkcja nie ma jasno określonego celu, nie prowadzi świadomie, mówiąc bezspoilerowo, do ewidentnego zamknięcia i satysfakcjonującej konkluzji.

„Ozark” to ciągle bardzo solidny serial.

REKLAMA

Świetnie napisani bohaterowie, kapitalna obsada, wizualny urok i dość wciągająca fabuła cały czas są motorem napędowym serii. Nie dając nam nic ponad to, co wiedzieliśmy wcześniej. Trudno postrzegać to w 100% jako zarzut, bo przecież serial cały czas trzyma ten sam równy poziom. Dlatego uważam, że najnowsza seria to przede wszystkim kontynuacja dla fanów. Nie ma w niej nic wybitnego, ale jeśli raz polubiłeś bohaterów albo pokochałeś to, jak portretowana jest przyroda czy miejsca, to włączając kolejny odcinek, pomyślisz: warto było tu wrócić. Ja tak pomyślałem.

„Ozark” obejrzycie w serwisie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA