Zostałem wyciągnięty z domu przez własną siostrę i jej chłopaka z chęcią zabrania mnie do kina. Wybór filmu nie należał do mnie. Chłopak mojej siostry wolał Deja vu , ona zaś upierała się przy komedii romantycznej "Holiday", ale na szczęście pół godziny przed wyjściem z domu w telewizji ujrzała reklamę "Pachnidła" i zdecydowała się ten właśnie film obejrzeć.
Film zrealizowano na podstawie powieści niemieckiego pisarza Patricka Süskinda. Fabuła jest dość osobliwa, a jej przeniesienia na ekran musiało być wyzwaniem, bowiem motorem obrazu jest świat zapachów. Reżyser musiał więc dotrzeć do powonienia widza przy pomocy dźwięku i obrazu. Mamy bowiem historię Jana Baptysty Grenouille'a - niezwykłego człowieka, który urodził się z darem niesamowicie czułego powonienia. Odkrywał świat przy pomocy tego jednego zmysłu. Chłonął wszystkie wonie, z którymi się spotykał, aż poznał ich aż tyle, że nie potrafił nadać większości z nich nazwy. Grenouille smakował każdy nowy zapach, aż poznał ten najpiękniejszy, ten który chciał utrwalić na zawsze - zapach kobiety. To właśnie obsesja na punkcie stworzenia zapachu doskonałego złożonego z esencji kilku kobiet doprowadziła go do zguby.
Akcja w obrazie już od samego początku prowadzona jest tak, abyśmy mogli poczuć się jak sam bohater. Akcja dzieje się w XVIII-wiecznym Paryżu, gdzie wówczas śmierdziało najgorzej. Kamera uwydatnia nam elementy otoczenia przez co mimowolni staramy się wyobrazić sobie jakiż to odór musiał panować na paryskim bazarze w owych czasach. Dalej zaś, jak pięknie muszą pachnieć perfumy, które stworzył Grenouille. Te wszystkie elementy czynią film bardzo zmysłowym i mogą być czymś, czego nigdy jeszcze nie doznano. W tle słyszymy muzykę, która idealnie komponuje się z obrazem i również uderza w nie tylko jeden zmysł, bo i ona odpowiedzialna jest za wyrażenie zapachów, których widz nie odczuwa. No dobra, może trochę przesadzam ;).
W każdym razie od strony realizacyjnej filmowi nie wolno nic zarzucić, a przy tym trzeba dodać, że włożono wiele kasy w jego powstanie. Nie wiem ile wynosił budżet, ale Suskind za sprzedaż praw autorskich otrzymał ponoć jakieś 10 milionów euro. Mówi się też, że realizacją ‘Pachnidła' zainteresowani byli tacy reżyserowie jak Stanley Kubrick, Ridley Scott, Martin Scorsese czy Tim Burton. Ostatecznie dokonał tego niemiecki twórca Tom Tykwer, którego kariera nabrała burzliwego biegu od czasu nakręcenia "Run Lola".
Bardzo dobrze spisali się aktorzy, a w szczególności Ben Whishaw odgrywający główną rolę (wcześniej proponowaną Leonardo DiCaprio). Szczególnie upodobałem sobie kreację Dustina Hoffmana w roli perfumiarza Giuseppe Balidniego oraz Alana Rickamana (Profesor Snape z serii o Harrym Porterze), jako paryskiego arystokraty Antoni Richisa. Nie mam też zastrzeżeń do gry młodziutkiej, bo 17-letniej aktorki Macher Hurd-Wood.
Film szczególnie godny polecenia dla fanów książki, bo dla przeciętnego widza może być tylko średnio godnym uwagi obrazem. Jednakże powinien spodobać się również nieco bardziej wytrawnym kinomanom, dla których dodatkowo zakończenie może być dość zaskakujące i… hmmm… piękne?