REKLAMA

Netflix obiecał mi kryminał, a dał telenowelę. W telewizji przełączylibyście kanał

Serial "Pan domu" szczerze mnie obrzydził i nawet nie będę starała się zrozumieć, z jakiego powodu od ponad dwóch tygodni znajduje się w czołówce najpopularniejszych produkcji Netfliksa. Zamiast tego napiszę, dlaczego ta okropna produkcja nie powinna była w ogóle powstać.

pan domu serial netflix recenzja
REKLAMA

"Pan domu" to produkcja z kategorii tych szokujących, ale nie w znaczeniu przyjemnego podniesienia adrenaliny. Próbuję pozbierać myśli, bo wciąż nie rozumiem, za co można by było pochwalić ten serial (a zawsze szukam choć cienia pozytywnych aspektów) - to po prostu kolejna turecka telenowela w tajskiej wersji, która przez swoje paskudne, wulgarne i brutalne sceny z oczywistych względów nie mogła trafić do telewizji. Zamiast tego maglują ją widzowie Netfliksa, do których mam jeden apel: przestańcie to oglądać. Serio.

REKLAMA

Netflix: Pan domu - recenzja serialu

Produkcja (choć to za dużo powiedziane - bardziej odpowiednie byłoby sformułowanie "gniot, którego nie da się oglądać") "Pan domu" skupia się na bogatej rodzinie, której głową jest Roongroj (Teerapong Leowrakwong). Mężczyzna wśród kilkunastu kobiet należących do służby upatrzył sobie jedną - Kaimook (Narilya Gulmongkolpech). Nieśmiała, choć bystra pokojówka na tyle oczarowała patriarchę rodu, że ten nieoczekiwanie postanowił oświadczyć się jej przy stole pełnym rodziny, zapowiadając, że na dowód jego miłości ślub wezmą jeszcze tego samego dnia (to wszystko dzieje się w pierwszym odcinku).

Niespodziewanie handlujący diamentami magnat umiera w tajemniczych okolicznościach poprzez upadek z balkonu, a jego śmierć daje początek walce synów Roongroja o majątek ojca (nadal w pierwszym odcinku). Wszystkiemu przygląda się oczywiście służba, którą od lat pomiatają członkowie bogatej rodziny. Pisząc "pomiatają" nie mam wcale na myśli traktowania na zasadzie "przynieś, podaj, pozamiataj" - to, co robią bohaterowie tego serialu, jest o wiele bardziej szokujące, a w tym wszystkim zupełnie niepotrzebne. Brutalny seks na zawołanie czy napawanie się władzą poprzez używanie drugiego człowieka jako podnóżka (tak, taka scena naprawdę znalazła się w tym serialu) jest obrzydliwe i nieuzasadnione. Nie da się na to patrzeć.

"Pan domu"

Żeby bardziej rozjaśnić, jak zły jest ten serial, to powiem jedno: jest gorszy niż najgorsza turecka telenowela. "Zakazany owoc", "Elif" czy "Wspaniałe stulecie" to przy "Panu domu" małe arcydzieła, których postaci są przerysowane, ale chociaż są jakkolwiek wyraziste. Tutaj główna bohaterka ma jedną minę przez cały serial - nie żartuję - jest blada, podobnie jak pozostali bohaterowie, i po prostu brak jej mocy sprawczej. Miałam wrażenie, że ona sama nie wie, dlaczego jest w centrum tej całej opowieści. Chyba nie muszę wspominać także o braku chemii (no bo na Boga, jak mamy uwierzyć w relację, kiedy facet oświadcza się przy kolacji i tego samego dnia chce się pobrać).

Tajemnica śmierci tytułowego pana domu nie jest wciągająca - pomijając te paskudne sceny, serial wlecze się tak niemiłosiernie, że po drodze gdzieś zanika ta chęć odpowiedzi na pytanie, czy Roongroj zabił się sam, czy może ktoś mu jednak w tym pomógł. Nic w tym serialu nie zagrało, nawet ścieżka dźwiękowa. Dlatego gorąco apeluję: proszę dać tej produkcji zniknąć w czeluściach Netfliksa. Tyle jest dużo bardziej wartościowych filmów i seriali, że naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie, a "Panu domu" dajcie spokój.

  • Tytuł serialu: Pan domu
  • Lata emisji: 2024
  • Liczba sezonów: 1
  • Twórcy: Kulp Kaljareuk
  • Aktorzy: Narilya Gulmongkolpech, Teerapong Leowrakwong, Charttayodom Hiranyasthiti
  • Nasza ocena: 2/10
  • Ocena IMDb: 6.2/10
REKLAMA

W Spider's Web regularnie polecamy świetne produkcje. Żeby uniknąć oglądania takich tytułów jak "Pan domu", zerknijcie na poniższe artykuły i wybierzcie dla siebie coś fajnego:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA