Netflix: najlepsze seriale w historii serwisu. TOP 15 świetnych produkcji

W swojej historii Netflix zaoferował swoim subskrybentom naprawdę wiele świetnych seriali. Za sprawą taśmowego produkowania mizernych zapychaczy biblioteki serwis przez pewien czas był kojarzony głównie z chałturą, nie jest to jednak sprawiedliwa ocena: poza w pełni świadomym realizowaniem paździerzy, włodarze platformy dbają o to, by regularnie dostarczyć nam coś mocnego.

Dlatego też wybór 15 najlepszych seriali spod szyldu Netflix Original wcale nie był prosty - w końcu musiałem przeprowadzić selekcję, by wyłonić największe perełki spośród naprawdę wielu świetnych tytułów. Ostatecznie, kierując się, rzecz jasna, subiektywnymi sympatiami, ułożyłem TOP 15.

Spis treści:

Poniżej znajdziecie subiektywnie najlepsze produkcje odcinkowe, które zostały wydane pod szyldem Netflix Original (wliczając te, które Netflix przejął od innych, by zrealizować kolejne odsłony).

Tak pisze się absorbujące i trzymające w nieustannym napięciu seriale. "Ozark" opowiada historię Marty'ego Byrde'a, doradcy finansowego, który wraz z rodziną musi przenieść się do Missouri, aby prać tam pieniądze dla meksykańskiego kartelu narkotykowego. Produkcja wyróżnia się skomplikowaną fabułą pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz głębokimi portretami psychologicznymi postaci, które muszą balansować na granicy moralności. Jason Bateman, który gra tu główną rolę i reżyseruje część odcinków, udowodnił, że po obu stronach kamery radzi sobie doskonale. W ogóle kreacje aktorskie są tu znakomite - dodają realizmu i głębi dramatycznym sytuacjom, w jakich znajdują się bohaterowie. Ciężkie, mroczne gęste - trudno oderwać się od ekranu.

Serial kryminalny, który opowiada o początkach profilowania psychologicznego w FBI w latach 70. i 80. Tytuł śledzi losy agentów Holdena Forda i Billa Tencha oraz psycholożki Wendy Carr, którzy prowadzą wywiady z seryjnymi mordercami, aby zrozumieć ich psychikę i zastosować tę wiedzę w przyszłych śledztwach. "Mindhunter" to jeden z tych tytułów Netfliksa, który uwielbiali chyba wszyscy - i każdy smucił się po rezygnacji z realizacji 3. sezonu. Nic dziwnego: tytuł wyróżnia się realistycznym i szczegółowym przedstawieniem pracy śledczych, a także głębokimi analizami psychologicznymi badanych postaci. Znak jakości Davida Finchera.

Niewątpliwie jeden z najlepszych amerykańskich seriali animowanych dla dorosłych w historii. Doprowadza do łez na kilka sposobów - fenomenalnym, błyskotliwym, często mrocznym humorem oraz prawdziwym, bolesnym tragizmem. Jedna scena potrafi naraz zasmucić i wywołać śmiech, balansując między głęboko emocjonalną tematyką a absurdem. Serial opowiada o życiu tytułowego bohatera, zapomnianej gwiazdy telewizyjnej, zmagającego się z depresją, uzależnieniami i kryzysem tożsamości. Akcja rozgrywa się w świecie zamieszkanym przez ludzi i antropomorficzne zwierzęta, co dodaje całości unikalnego charakteru. Do dziś jestem pod wielkim wrażeniem, że jak wnikliwie i z dużą wrażliwością "BoJack" potrafi poruszać trudne tematy, takie jak psychiczne zdrowie, egzystencjalne lęki i relacje międzyludzkie. Małe arcydzieło.

Tej pozycji nie mogło tu zabraknąć - w końcu to flagowiec platformy i jeden z najchętniej oglądanych seriali w jej ofercie. I nic dziwnego: produkcja czaruje klimatem (nostalgia, popkultura sprzed kilku dekad), bohaterami, muzyką i ekscytującym scenariuszem. Po słabszej 3. odsłonie, otrzymaliśmy obłędną "czwórkę" i teraz z wielkim zniecierpliwieniem czekamy na kontynuację i wielki finał!

Prawdziwy skarb od Aziza Ansariego. Serial (mam tu na myśli dwa pierwsze sezony; trzeci przygląda się innej postaci) opowiada o Devie, aktorze próbującym znaleźć swoje miejsce w Nowym Jorku, balansując między karierą a osobistymi relacjami. Całość wyróżnia się naprawdę trafnym, autentycznym inteligentnym humorem, który często dotyka ważnych tematów społecznych (rasizm, imigracja, miłość i tożsamość). Doskonałe dialogi, wiarygodność postaci oraz nowatorskie podejście do narracji sprawiają, że każdy odcinek angażuje i sprawia wrażenie głęboko przemyślanego (kolejne epizody nie zawsze się ze sobą łączą i często stanowią osobne mikroopowieści). Złoto.

Tak, to właśnie Netflix dał nam swego czasu najlepsze seriale w uniwersum Marvela (albo i - szerzej - jedne z najlepszych produkcji w historii uniwersum). "Daredevil" naprawdę działa - głównie dzięki doskonale napisanym, bogatym emocjonalnie i rozwijającym się w przemyślany sposób postaciom, brudnej, ponurej atmosferze Hell's Kitchen oraz brutalnym i wiarygodnym sekwencjom walk. Serial zapoczątkował serię znakomitych castingów i wspaniałych kreacji komiksowych (Kingpin, Punisher) i spróbował powiedzieć coś ponad kilka klasycznych superbohaterskich frazesów.

Choć trudno tu mówić o pełnoprawnej adaptacji gry wideo ("Arcane" przenosi nas do świata "League of Legends", ale - siłą rzeczy - opowiada swoją historię), to właśnie ten tytuł jest wymieniany wśród nielicznych "growych" produkcji, które wyszły naprawdę świetnie. "Arcane" zręcznie łączy elementy przygody, polityki oraz osobistych dramatów bohaterów. Animacja jest tu oryginalna, atrakcyjna i bardzo szczegółowa, co w połączeniu z dynamiczną akcją i wyrazistymi postaciami tworzy niezapomniane wrażenie. Całość doskonale balansuje pomiędzy momentami emocjonalnymi a spektakularnymi scenami walki, co sprawia, że jest równie angażujący zarówno dla dorosłych, jak i dla młodszej widowni.

Jedyna w swoim rodzaju perełka - coś, czego wcześniej nie było. "Sex Education" oferuje innowacyjne podejście do tematów seksualności i dorastania - zarówno zabawne, jak i wiarygodne, życiowe, rzeczywiste. Cała ta edukacja seksualna łączy się tu z humorem, a chyba wszyscy się zgadzamy, że jest to połączenie doskonałe. Serial bardzo umiejętnie i z empatią porusza tematy trudne i tabu, takie jak orientacja seksualna, samoakceptacja, problemy związane z ciałem czy molestowanie seksualne. Co więcej, nietrudno utożsamiać się z postaciami i ich dramatami. Wspaniała sprawa.

"Reniferek" to bodaj najlepsza odcinkowa produkcja sygnowana "Netflix Original", jaka została wydana w 2024 r. Zaczyna się niepozornie, a kończy się na wstrząsającej emocjonalnie opowieści, która porusza tym bardziej, że wydarzyła się naprawdę. Prawdopodobnie nikt jeszcze nie zaproponował widzom swojej autobiografii w takim stylu - bezpośredniej, szczerej, pozbawionej tak zwanego autowybielenia. O serialu długo dyskutowano; widzowie wytropili prawdziwe osoby, których zmodyfikowane wersje trafiły do fabuły, a jedna z nich postanowiła pozwać Netfliksa na grubą kasę.

Złoto! Oto incydent przemocy drogowej między dwojgiem obcych sobie ludzi z różnych klas społecznych doprowadza do sporu, który zaognia się coraz bardziej z odcinka na odcinek, przy okazji ukazując historię życia i związków bohaterów. Twórcy "Awantury" sprawnie zbalansowali czarny humor i poważniejsze tony. Co ważne - dowcip nie należy do banalnych, przewidywalnych czy bezpiecznych; to cięta i nieoczywista satyra, która na przemian bawi i wywołuje dyskomfort. Z kolei gdy serial przechodzi do eksploatacji bardziej emocjonalnych gruntów, w okamgnieniu potrafi stać się niezwykle czuły i nienachalnie nostalgiczny. Przy okazji chętnie bada interesujące kwestie poboczne - tematy tabu, pierwotne instynkty i kobiece ambicje.

Swego czasu uznawano "The Crown" za najlepszą rzecz od Netfliksa. Jakość, odwzorowanie historycznych wydarzeń i postaci oraz głęboka analizie politycznych i osobistych konfliktów członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Dodajmy do tego wybitne aktorstwo zaprezentowane przez fenomenalną obsadę - z Olivią Colman w roli królowej Elżbiety II na czele. Może i nie stara się być wierny historii do bólu, ale ta kwestia ma znaczenie marginalne - znacznie istotniejsze jest to, że nie boi się poruszać trudnych tematów związanych z władzą, rodziną i tożsamością narodową, co czyni go nie tylko rozrywką, ale także refleksyjną analizą historii i współczesnych realiów monarchii brytyjskiej.

Wszyscy wiemy, jak to wszystko się skończyło (otóż: mizernie), ale przez dłuższy czas całość była uznawana za rzecz wybitną - wzór dla innych seriali, wielkie osiągnięcie Netfliksa, który cieszył się wówczas znacznie większym poważaniem. Bezwzględny Francis Underwood fascynował i obrzydzał zarazem. Fenomenalny Kevin Spacey, mistrzowska reżyseria i świetne scenariusze. No, do czasu.

Jedna z najwybitniejszych rzeczy od Netfliksa... ever. Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia tzw. "Piątki z Central Parku", czyli młodych Afroamerykanów, którzy zostali bezpodstawnie oskarżeni oraz skazani za gwałt i ciężkie pobicie białej kobiety. Nie muszę chyba powiedzieć, że ta wstrząsająca produkcja porusza bardzo aktualne problemy społeczne, takie jak dyskryminacja rasowa, seksizm oraz napięcia klasowe, prezentując je w sposób bardzo, bardzo niepokojący (bo z życia wzięty).

Netflix zgarnął "Black Mirror" dla siebie - i dobrze, bo choć serial jest (i zawsze był, okej?) bardzo nierówny, to wciąż potrafi przywalić w czerep fenomenalnym epizodem. Twórcy mogą poszczycić się zdolnością do refleksji nad współczesnymi technologiami i ich potencjalnym wpływem na społeczeństwo. Każdy odcinek stanowi niezależną historię, która porusza tematy jak manipulacja mediów społecznościowych, nadmierne uzależnienie od technologii, dystopijne wizje czy etyczne dylematy związane z sztuczną inteligencją.

Kiedy już ogarniemy, kto tu jest kim (chodzi o różne wersje tych samych bohaterów) - robi się fascynująco. "Dark" zachwyca złożoną fabułą, scenariuszem opartym na odległych w czasie ciągach przyczynowo skutkowych, mrocznym stylem oraz skrupulatnym nakreśleniem niemieckiego miasteczka, gdzie rozgrywają się kluczowe wydarzenia. Wizualny i scenopisarski majstersztyk - jedyny w swoim rodzaju. W skrócie: zaginięcie dzieci ujawnia podwójne życie i nadszarpnięte relacje członków czterech rodzin, łącząc się z wydarzeniami sprzed aż trzydziestu lat.