Debiutował u Spielberga, zagrał w filmie dla Apple TV+ i zarobił majątek w Rosji. Paweł Deląg to żywa legenda polskiego kina
Ze wszystkich polskich aktorów, którzy zadebiutowali na przestrzeni ostatnich 30 lat, żaden nie zrobił w naszym kraju i poza jego granicami takiej furory. Człowiek o wielu twarzach, wypłaty przyjmuje w złotówkach, dolarach i rublach, zapisał się w słowiańskiej popkulturze jak mało kto i na zawsze pozostanie największym amantem w historii kinematografii nad Wisłą. Przed wami… Paweł Deląg.
Ale serio, ilu znacie aktorów, nie tylko polskich, którzy mieli okazję zadebiutować u samego Stevena Spielberga? Wprawdzie Paweł Deląg zagrał w filmie „Lista Schindlera” małą rólkę, ale fakt pozostaje faktem. Większość hollywoodzkich aktorów marzy o czymś takim, a Deląg, pochodzący ze względnie niedużego kraju pośrodku Europy, który wówczas dopiero co wyszedł spod kotary komunizmu, dostał taką niezwykłą szansę. To był pierwszy znak, że aktor ten urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Zresztą jego późniejsza kariera tylko to potwierdziła.
Raptem 2 lata po premierze „Listy Schindlera” Deląga mogliśmy oglądać w jednym z najbardziej kultowych polskich filmów lat 90. Mowa tu oczywiście o „Młodych wilkach” w reżyserii Jarosława Żamojdy.
Film ten (pomimo, że o wiele słabszy) stawiany jest ramię w ramię z „Psami” Pasikowskiego jako przykład renesansu polskiego kina sensacyjnego. Deląg (podpisany w napisach końcowych jako… Delong) stworzył w tym filmie niezapomnianą rolę Biedrona, jednego z przemytników pracujących dla szefa szczecińskiego gangu.
Po kilku latach wyrazistych ról na drugim planie w filmach (takich klasykach jak „Szamanka” czy „Kochaj i rób co chcesz”) oraz serialach (w tym m.in. „Fitness Club”, „Siedlisko”) w końcu zaczął zdobywać serca polskiej publiczności. Najpierw w komediowym serialu Jerzego Gruzy „Tygrysy Europy”, gdzie wcielał się w kierowcę i prawą rękę granego przez Janusza Rewińskiego przedsiębiorcy Nowaka.
Początek XXI wieku był dla niego absolutnie przełomowy. Wtedy to zagrał Jarka Psikutę w filmie Olafa Lubaszenki „Chłopaki nie płaczą”, który , jak dobrze wszyscy wiemy, stał się komedią, która trafiła do annałów polskiej kinematografii. Przynajmniej jeśli chodzi o niesłabnącą popularność pośród widzów. A to jest tak naprawdę najważniejsze w sztuce filmowej – trafić do emocji odbiorców i zakorzenić się głęboko w ich pamięci.
Niedługo potem przyszło „Quo Vadis”. Polski „Titanic”. Istny kolos (na styropianowych nogach, ale nie czepiajmy się szczegółów). Najdroższa superprodukcja w historii polskich superprodukcji.
Pierwszym widzem tego filmu był Jan Paweł II. Potem jeszcze ten film został rozbity na miniserial (także z automatu najdroższy w historii polskiego rynku telewizyjnego).Spróbujcie przebić coś takiego! Deląg grał tu już jedną z głównych ról. Reżyser Jerzy Kawalerowicz uznał, że nie ma w Polsce lepszego aktora, który mógłby unieść na swoich plecach ciężar superprodukcji za ponad 70 mln złotych.
Następnie narobił całą masę sercowych zamieszań w serialu „Na Wspólnej”, czym zaskarbił sobie dozgonną miłość wszystkich emerytek i po kryjomu oglądających ten serial mężczyzn w wieku 40+. Potem przewodził polskiej wiośnie przebojowych komedii romantycznych na początku XXI wieku. Mam tu na myśli oczywiście film „Ja wam pokażę”, który jest kontynuacją „Nigdy w życiu”.
Ale nikt wówczas jeszcze nie przypuszczał, że największy przełom w jego karierze dopiero nadchodzi.
W 2009 roku Deląg zagrał w białorusko-rosyjskiej koprodukcji „Snajper. Broń odwetu”, który następnie stał się miniserialem. Było to jego pierwsze tak duże doświadczenie z kinematografią rosyjską. Niedługo później można go było zobaczyć w dramacie kryminalnym „W twoich oczach” w reżyserii Igora Kopyłowa. I to w jednej z głównych ról. W „Kluczu salamandry” zagrał jedną ze znaczących ról u boku Rutgera Hauera i Michaela Madsena.
W 2013 roku wystąpił w kolejnym miniserialu , tym razem Francuskim „Napoleon: The Campaign of Russia” i to po raz kolejny w jednej z głównych ról. Seria wprawdzie nie ujrzała światła dziennego, ale to w tej chwili sprawa drugorzędna.
Ale i to nie wszystko. Oprócz tego, że w 2001 roku otrzymał nagrodę Teleamora dla najseksowniejszego aktora (według czytelników Tele Tygodnia, należy nadmienić) i nagrał album muzyczny z Justyną Steczkowską, to w 2018 roku wyreżyserował film dokumentalno-fabularny dla kanału History „Zrodzeni do szabli”.
Jeśli to nie robi na was wrażenia, to co powiecie na to, że wziął udział w programach „Taniec z gwiazdami” oraz „Ameryka Express” i przeżył oraz wyszedł z nich z twarzą?
W kwietniu 2020 roku na Apple TV+ będzie mieć premierę film „Enemy Lines”.
To przygodowy dramat akcji, w którym Paweł Deląg zagrał polskiego naukowca, którego brytyjscy żołnierze próbują uwolnić z rąk Niemców w 1943 roku.
Jak dobrze pójdzie, korzystając z doświadczeń z podbijaniem gorących rosyjskich serc, może okazać się to pierwszym krokiem ku podbijaniu przez Deląga zachodnich rynków. W końcu!
Czy znacie drugiego polskiego aktora, który miałby tak bogaty aktorski życiorys i tak mocno odcisnął swoje piętno na polskiej i rosyjskiej kulturze jednocześnie? I nie tylko. Gdy do Polski zawitała amerykańska ekipa, by kręcić horror „Dom” w 2008 roku, zgadnijcie kogo wzięli do jednej z ról epizodycznych? No właśnie.