Iran. Kraj - zależnie od mapy - leżący na Bliskim Wschodzie lub na kontynencie Australia. Irańczycy to fanatyczni muzułmanie, którzy wybrali oszalałego prezydenta, by ten poprowadził ich naród ku zniszczeniu Izraela i Stanów Zjednoczonych. I przy okazji zaopatrzył państwo w broń jądrową.
Stereotypy są trudne do zwalczenia. Oczywiście trik z mapą wykorzystany przez australijskiego dziennikarza w rozmowach z Amerykanami pokazuje głównie ich niewiedzę, ale także po części ich stosunek do świata zewnętrznego (choć w sumie, jak mieli problem z krajem na U...). Niemniej często patrzymy na kraj pod kątem aktualnej sytuacji, rządzących i stereotypów, które narosły od dłuższego czasu. Niezwykle rzadko zaglądamy pod tę skorupę, by przekonać się, jacy mieszkańcy danego państwa są naprawdę. Po części z wygody, po części z ignorancji. Wielka szkoda, że tak się dzieje.
Persepolis zdecydowanie ułatwia sprawę mieszkańcom Zachodu. Ta niesamowita kreskówka to nie tylko ciekawa i barwna opowieść, ale przede wszystkim niezwykle cenna lekcja kultury i historii Iranu, a po części całego świata arabskiego. Jak się okazuje, wcale nie tak odległego, jak dotąd mogliśmy przypuszczać.
Życie Marjane Satrapi zostało już przez nią samą przeniesione na płaszczyznę komiksu, teraz zaś zdecydowała się na film. Szczęśliwie - animowany, a nie hollywoodzki, z Bradem Pittem czy Angeliną Jolie, jak jej proponowano. Historia opowiada o dorastaniu młodej dziewczyny w Iranie, którym targają różne wydarzenia historyczne. Na oczach kilkuletniej dziewczyny irański proletariat, przepełniony ideałami komunistycznymi, obala despotycznego szacha. Powstaje intrygujący do dziś twór islamskiej republiki. Kraju, który łączy demokrację z dyktatem religijnym. Można głosować, lecz nie oznacza to, że masz łamać Koran i Szariat.
Na tym tle poznajemy historię Marjane Satrapi, która stanowczo buntowała się przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Ona i jej rodzina. Dziadek przepełniony komunizmem, babcia niezwykle żywa jak na swój wiek czy opozycyjni, acz bojący się o los dziecka rodzice. Obostrzenia nałożone przez islamski rząd, jak i wojna między Irakiem i Iranem poślą Marjane do Austrii, gdzie zetknie się ze światem Zachodu. Wolnym, w którym laicyzm jest najważniejszą wartością. A który, jak się przekonamy, nie zastąpi rodziny. I tak dużo wam opowiedziałem, więc w tym momencie przerwę, jednakże życie Satrapi jest wręcz fascynujące. I okraszone w filmie świetnym humorem, który często jest groteskowy, wyolbrzymia pewne elementy, ale dzięki temu wychwytuje pewne typy zachowań. Jak choćby młodzieńczy bunt poprzez odważne ściągnięcie chusty i kurtkę "Punk is not dead" czy zaopatrzenie się w płytę Iron Maiden poprzez "drobnych sprzedawców", jakże powszechnych kiedyś w Polsce.
Niewątpliwą zaletą filmu jest animacja. Choć kreska jest dość prosta, pozbawiona szczegółów i opierająca się na konturach, zaś paleta barw przez zdecydowaną większość czasu ogranicza się do czerni i bieli, to i tak wizja artystyczna urzeka. Animacja również jest świetnie wykonana, wprowadzając dynamizm do obrazu, zaś muzyka, dźwięk i dubbing francuski również są znakomite.
Niestety, nie miałem styczności z komiksem przed obejrzeniem filmu. Nie stało to jednak na przeszkodzie, by film mnie urzekł. To nie jest zwykła animacja, lecz film, który dzięki oprawie, niedomówieniom (głównie dlatego świetnie w tej roli spisuje się rysunek) i fabule zyskuje niezwykłą otoczkę. Jest on zarówno uniwersalny w sferze osobistej, jak też doskonale przybliża Iran i świat arabski. I zmusza do refleksji, od naszego stosunku do świata arabskiego poczynając, poprzez aspekty emigracji, na osobistych problemach skończywszy.