Kartony, meteoryt i wściekłe bicie mięsa. Wybieramy najbardziej absurdalne sceny w polskich telenowelach
Polskie seriale emitowane w rodzimej telewizji cieszą się ogromną popularnością. "M jak miłość", "Klan" czy "Na Wspólnej" to produkcje pokazywane od wielu lat. Niedawno scenarzyści "Klanu" wykazali się nie lada kreatywnością i stworzyli nadprzyrodzony wątek. To właśnie pod koniec 2022 roku na dom Elżbiety i Jerzego Chojnickich na warszawskiej Sadybie spadł meteoryt. Tego w polskim serialu jeszcze nie było, choć trzeba przyznać, że absurdalnych ujęć w rodzimych telenowelach jest znacznie więcej. Oto one.
Tego chyba nikt się nie spodziewał. Choć na przestrzeni lat scenarzyści "Klanu" serwowali nam różne, czasem bardzo absurdalne, lecz jednocześnie zabawne sceny, pod koniec 2022 roku przeszli samych siebie. Bo oto na warszawskiej Sadybie na dom Elżbiety i Jerzego Chojnickich spadł meteoryt. Gdy Chojniccy planowali kłaść się, rozmawiając też, jak szybko minął im rok, nagle usłyszeli hałas. Zgasło światło, a bohaterowi czym prędzej chwycili za latarki, zastanawiając się, co takiego się stało. Po chwili usłyszeli kolejny odgłos i zobaczyli spore pęknięcie w ścianie domu. Mało tego, pękła też szyba w drzwiach do apteki.
Meteoryt w "Klanie". Na warszawskiej Sadybie cuda nie z tej ziemi.
Jako dowód, że to meteoryt, Lubiczowie znajdą fragmenty skały na terenie posesji. Z powodu uszkodzenia domu Elżbieta i Jerzy będą musieli się wyprowadzić z niego i przenieść do sąsiadów, gdyż konieczne będzie wykonanie remontu dachu oraz naprawa instalacji elektrycznej. Jak się okazuje, nudy w "Klanie" nie ma, nawet po 25 latach od emisji serialu.
Choć wątek rzeczywiście jest mocno abstrakcyjny, w rzeczywistości powstał, bo w pobliżu domu w Podkowie Leśnej, gdzie od lat kręcone są zdjęcia do "Klanu", udającego dom na Sadybie, trwa remont chodnika i drogi, przez co utrudniony jest dojazd do filmowej lokalizacji. W związku z tym zanim prawdziwy remont się skończy, Elżbieta i Jerzy będą musieli pomieszkać poza serialowym domem na Sadybie. Absurdalny wątek w "Klanie" spotkał się ze sporym zainteresowaniem ze strony fanów. Na YouTube scenę uderzenia meteorytu obejrzało 7. 5 tysięcy osób, choć aktualnie scena nie jest dostępna ze względu na prawa autorskie.
Meteoryt w "Klanie" to nie jedyna absurdalna scena zaserwowana przez scenarzystów polskich telenowel. Było ich naprawdę sporo i nie raz wywoływały uśmiech na naszych twarzach. Czasem za sprawą tematyki, a innym razem sposobu, w jaki bohaterowie wypowiadali daną kwestię. To wszystko sprawiało, że całość była bardzo, ale to bardzo zabawną mieszanką. No bo jak tu się nie śmiać, kiedy widzimy, jak w "M jak miłość" Piotrek "podbija" do Kingi i wprasza się, aby zobaczyć jej najnowszy komputer lub, jak pies zjada hot doga bohaterce granej przez Matyldę Damięcką w "Na Wspólnej".
Piotrek wprasza się do Kingi "na komputer" w "M jak miłość". "Jaki jest ten komputer? No taki szary"
"M jak miłość" to telenowela emitowana na antenie TVP 2 od 2000 roku. Większość z was pewnie nie pamięta pierwszych scen serialu, lecz w internecie nic nie ginie. Scena, w której Piotrek (Marcin Mroczek) wprasza się do domu Kingi (Katarzyna Cichopek) zobaczyć, jaki ta ma komputer rozbawia, a cringe, sztuczność i ciary żenady aż z niej biją. W 2000 roku internet dopiero raczkował, to fakt. Jednak sposób, w jaki bohater grany przez Mroczka wypowiada słowa o tym, że "dzięki internetowi można mieć dostęp do wszystkich informacji" jest koszmarny. Gorszy, niż w kiepskiej reklamie. Do tego odpowiedź bohaterki granej przez Kasię Cichopek, Kingi Zduńskiej, na pytanie, jaki jest ten komputer, rozbawia i to jak.
O psie, który chapsnął hod doga i lament Matyldy Damięckiej w "Na Wspólnej"
Mało kto już pamięta, ale Matylda Damięcka, miała wiele lat temu swój czas w "Na Wspólnej". W jednej ze scen widzimy ją na randce z Igorem (Kuba Wesołowski). Damięcka najpierw narzeka na brudną ławkę, lecz jej absztyfikant szybko ją przeciera chusteczką. Gdy już mają oddać się pałaszowaniu bułki z parówką, nagle do Damięckiej podbiega czający się w rogu pies i zjada hod doga. Zabawna jest nie tylko sama scena, ale sposób w jaki Damięcka lamentuje. To trzeba zobaczyć.
Jacek Borecki w "Klanie" znęca się nad kawałkiem mięsa
W jednym z odcinków "Klanu" Piotr Rafalski (Jacek Borkowski) rozmawia w kuchni z Jackiem Boreckim (Tomasz Bednarek) o przyziemnych sprawach, przygotowując wspólnie posiłek. Borecki narzeka, że sprawy nie idą po jego myśli. Jak w domu jest dobrze, to w pracy źle. Z kolei jak w pracy dobrze, to zbierają się natychmiast problemy rodzinne. Mając już dość takiej sytuacji, Borecki wyżywa się na kawałku mięsa i tłucze go do tego stopnia, aż go rozwala, mając ogromną złość w oczach. Do tego dramatyczne spojrzenia innych członków rodziny, którzy w tym momencie wpadają do kuchni. Całość jest mocno absurdalna i oczywiście bardzo zabawna.
Sacro polo w "Pierwszej miłości"
W jednym z odcinków serialu Polsatu "Pierwsza miłość" występuje zespół "Więcej wiary" na Festiwalu Piosenki Religijnej. Wokalista śpiewa piosenkę "O Paulino", w której podkreśla, jak bardzo brakuje mu Pauliny, jej piersi, bioder i innych krągłości. „Gdzie piękne oblicze, gdzie pierś ta blada, chcę pocałunki na niej swe składać”. Początkowo publiczność zgromadzona na Festiwalu reaguje na tę piosenkę mocnym niesmakiem i zdziwieniem, ale potem wszyscy zaczynają się bawić i śpiewać wspólnie refren: „O Paulino, Paulino. Tyś miłością mą jedyną, jedyną”. Co ciekawe, pod materiałem na YouTube w komentarzach, fanom wpadła w ucho wspomniana piosenka. „Normalnie hit, ciągle to podśpiewuję”, "Codziennie mi to po głowie chodzi”, "Jeden z najszczęśliwszych momentów od 14 lat, jak oglądam serial” – pisali fani „Pierwszej miłości”.
"Chyba jestem w ciąży. A Robiłaś test? Nie, ale jakoś dziwnie się czuję"
Seriali, w których ona jest w ciąży, bo była wpadka, jest wiele. Ale tutaj mamy prawdziwą perełkę. Bohaterka "Plebanii", grana przez Olgę Kalicką, ogłasza swojemu chłopakowi, że chyba jest w ciąży. Na jej pytanie, czy dziewczyna robiła tekst, bohaterka grana przez Olgę Kalicką, odpowiada, że nie, ale chyba jest w tej ciąży, bo jakoś dziwnie się czuje. Do tego ten dramatyzm i sucharowe dialogi, które w skali od 1 do 10, dostają maksymalną ilość punktów.
Niepokalane poczęcie w serialu „Majka”
Wiele lat temu na antenie TVN gościł serial „Majka”, w którym wydarzył się cud… niepokalanego poczęcia. Główna bohaterka Majka (Joanna Osyda) zaszła w ciążę, nie mając żadnego kontaktu fizycznego z mężczyzną. Jak do tego doszło? Otóż w trakcie rutynowego badania ginekologicznego, lekarka zamiast pobrać próbkę do cytologii, przeprowadziła inseminację. A jakby tego wszystkiego było mało, dawcą materiału genetycznego okazał się facet, w którym Majka zupełnie przypadkiem zakochała się.
Klasyk na kasykami, czyli Hanka umiera w kartonach w "M jak miłość"
Scena sprzed lat, o której mówi się do tej pory. Na deser Hanka Mostowiak grana przez Małgorzatę Kożuchowską i jej śmierć w kartonach. Tym, którzy jakimś cudem są niezorientowani w temacie, przypominamy: Hanka, jadąc ze swoją siostrą, graną przez Tamarę Arciuch, zobaczyła na drodze małą dziewczynkę z rowerem, która zaczęła przecinać ulicę. Hanka, nie chcąc jej przejechać, przerażona skręciła, wpadając w poślizg. Uderzyła głową w kierownicę, natomiast auto bohaterki granej przez Kożuchowską wjechało, ostro hamując w kartony na poboczu. Później, jak się okazało i czego widzowie już nie zobaczyli, Hanka trafiła do szpitala i w wyniku tętniaka zmarła.
Śmierć Hanki w kartonach swego czasu była najpopularniejszym polskim memem, a z uśmiercenia serialowej bohaterki niektórzy śmieją się do dzisiaj. No bo co by nie mówić i pisać, bez wątpienia jest to jeden z najdziwniejszych pomysłów scenarzystów. Zresztą Ilona Łepkowska, scenarzystka "M jak miłość" i Małgorzata Kożuchowska przez lata nie były w dobrej komitywie, a wszystko dzięki właśnie niespodziewanemu odejściu Małgorzaty z „M jak miłość”, która miała już dość zaszufladkowania w roli Hanki.
Swego czasu mówiono też, że śmierć w kartonach była zemstą scenarzystki Ilony Łepkowskiej za niespodziewane odejście. Jak się okazuje, nie do końca tak było. Łepkowska nie pracowała już wtedy przy „M jak miłość”. Scenarzyści zdecydowali się na taki wariant śmierci Hanki Mostowiak, który mi wydał się dziwny - tłumaczyła Ilona Łepkowska w podcaście „Niekończące się historie”. Jej zdaniem śmierć Hanki powinna wyglądać zupełnie inaczej.
"Rozwiązałabym to inaczej: Ona powinna w stanie agonalnym pożegnać się z Markiem i poprosić go, by był silny i potem znalazł kogoś, kto pokocha jego i dzieci. I cala polska tonęłaby we łzach – wyjaśniała w podcaście. Jak się też okazuje, również sama śmierć Hanki miała wyglądać zupełnie inaczej. W podcaście „Niekończące się rozmowy” Małgorzata Kożuchowska zdradziła, że wspomnianych kartonów miało po prostu nie być. Chodziło o to, żeby nie zniszczyć samochodu, który prowadziłam. Obiecano mi, że w ostatecznej wersji odcinka wszystko tak będzie zmontowane, że nie będzie ich widać. Niestety, jak wiemy, pozostały – powiedziała.
O kartonach są memy i masa żartów. Śmierć Hanki w kartonach jest tematem dowcipów komików, a nawet tekstów piosenek. Kartony z „M jak miłość” pojawiły się nawet w tekście piosenki Margaret: Wpadłam na ciebie kiedyś tak jak Hanka w karton. Pamiętam serenady grałeś mi na Casio. Jak mocna karuzela kręcisz mnie, gdy światła gasną. Zabiorę cię nad morzę odpłyniemy jak ostatnio – śpiewała Małgorzata Jamroży. Jak widać na przykładzie wspomnianych scen, fantazji naszym scenarzystom nie brakuje, natomiast widzom powodów do śmiechu.