REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

O Polaku, co Niemcem chciał zostać. Pomiędzy słowami – recenzja

Nowy film Urszuli Antoniak to kolejny przykład obrazu, w którym błyszczy Jakub Gierszał, ale niestety cała reszta jest tylko pustą wydmuszką.

15.02.2018
20:41
Pomiędzy słowami recenzja film
REKLAMA
REKLAMA

Bohaterem filmu jest Michał (Jakub Gierszał), 28-letni prawnik, pracujący w Berlinie. Michał jest z pochodzenia Polakiem, który wyjechał z rodzinnego kraju i zrobił karierę w Niemczech. Ma dobre, wygodne życie, wystawne, przestronne mieszkanie – spełnił swój sen emigranta. Pewnego dnia odwiedza go ojciec (Andrzej Chyra). Michał właściwie nigdy go nie poznał, myśląc, że ten nie żyje.

Cała fabuła „Pomiędzy słowami” opiera się na interakcjach między Michałem a jego ojcem. Urszula Antoniak nie jest jednak zainteresowana tym, co mają sobie oni do powiedzenia, a skupia się raczej na tym, co wedle tytułu, znajduje się pomiędzy słowami. Studiuje więc gesty, spojrzenia, mimikę, sposób mówienia, niezręczne cisze.

W tle dodatkowo wybrzmiewa wątek życia na obczyźnie i losu emigrantów.

Michał Niemcem jest tylko fasadowo. W pracy stara się mówić płynnym niemieckim, ubierać i zachowywać się  tak, jak typowy mieszkaniec Berlina. W domu jednak zdejmuje swoją maskę, cały czas próbuje uczyć się języka i przede wszystkim mentalnie czuje się trochę obcym na nieswojej ziemi.

Wizyta ojca, którego uważał za martwego, dodatkowo budzi w nim to poczucie obcości i niepewności związanej ze swoją tożsamością. On sam również zauważa, że Michał jest jakby dwiema osobami w jednej – przemiana zachodzi w nim już wtedy, gdy przestaje mówić po niemiecku i zaczyna po polsku.

Wszystko to jednak wydaje się być dość wątłym materiałem na pełnometrażowy film.

Przez większość seansu obserwujemy bohaterów, którzy próbują ze sobą rozmawiać, spoglądają na siebie, rozmyślają, przechadzają się milcząco ulicami Berlina bądź siedzą w swoich mieszkaniach, a towarzyszy im jedynie fortepianowa muzyka klasyczna w stylistyce a la Chopin.

Pomiedzy slowami recenzja

Trochę za mało tu „mięsa”, głębszej analizy, i przede wszystkim wciągającej fabuły. „Pomiędzy słowami” jawi się raczej jako puste ćwiczenie z formą Urszuli Antoniak. Tak jakby był to film studentki szkoły filmowej, która próbuje przekazać w nim wszystko to, czego się nauczyła i teraz chce się tym pochwalić. Brakuje tu emocji, zaangażowania, zajmującej opowieści, po której wyszedłbym z kina z czymś więcej niż tylko wrażeniem, że oglądałem ładny film.

Bo „Pomiędzy słowami” wygląda ładne i stylowo. Czarno-białe zdjęcia z jednej strony są trochę pretensjonalne i pseudo-artystyczne, ale z drugiej strony nadają całości trochę posągowego nastroju i sprawiają, że przyjemnie na tym wszystkim zawiesić oko.

Antoniak niemalże wręcz studiuje też i samego Jakuba Gierszała.

To na nim skupia się każde ujęcie filmu. Mamy liczne zbliżenia na jego twarz. Poza dobrymi zdjęciami to właśnie rola Gierszała należy do nielicznych mocnych punktów„Pomiędzy słowami”.

pomiędzy słowami film

Po seansie niestety nie miałem poczucia, że czegoś się dowiedziałem, nauczyłem, że przyjąłem jakąś lekcję o życiu i relacjach międzyludzkich – po prostu oglądałem ludzi, którzy krzątają się po mieście i nie do końca wiedzą, kim są. To materiał raczej na film krótkometrażowy do pokazania na festiwalu niż na kinową produkcję, którą prezentuje się widzom w normalnej dystrybucji.

Jeśli macie w zapasie 80 minut wolnego czasu, z którym nie macie co zrobić i chcecie popatrzeć na ładne zdjęcia, to seans „Pomiędzy słowami” możecie uznać za warty uwagi. W innym wypadku jest to jednak strata czasu.

REKLAMA

Czasem zastanawiam się, po co reżyserowie tworzą w ogóle takie produkcje, niemające ani specjalnie poruszającej, ani interesującej treści. Chcą pokazać, że potrafią skręcić ładne obrazki i dobrze poprowadzić aktorów? Jest to jakaś umiejętność, wcale nie bez znaczenia, ale wydaje mi się, że nie o to chodzi w robieniu i oglądaniu filmów.

Nawet najprostsze historyjki kina rozrywkowego potrafią mieć w sobie więcej treści i serca. Budują jakąś więź z widzem. „Pomiędzy słowami” to jednak pusty, banalny pomnik przemyśleń reżyserki, który sprawia wrażenie niepotrzebnie rozciągniętego wstępu. Zabrakło tu bowiem rozwinięcia i jakiegoś lepszego zakończenia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA