"Pompeii" to kolejny, po "X-men: Days of Future Past" czy sequelu "300", zapowiedziany na 2014 rok film, który bez wątpienia będzie aspirował do miana przeboju. Czy niezła obsada i ciut banalna, choć efektowna historyjka wystarczą by osiągnąć sukces? Obawiam się, że tak.

Fabuła "Pompeii" nie należy do tych, nad którymi można się rozpływać w zachwycie. Wydaje się być raczej pretekstem do tego, żeby Kit Harington - główny bohater, wcielający się w postać celtyckiego niewolnika Milo - mógł ponapinać muskuły i stoczyć kilka zapierających dech w piersiach pojedynków w oryginalnej scenerii płonącego miasta. Plan na życie Milo jest ambitny i dość trudny do zrealizowania: otóż chce on wykupić swoją wolność i ożenić się z córką swojego pana. Wszystko oczywiście idzie nie po jego myśli, kobieta jest już obiecana innemu, a pan postanawia pozbyć się krnąbrnego niewolnika, sprzedając go. Jednak gdy Milo dostrzega wybuch Wezuwiusza, postanawia zbiec i ocalić bliskie mu osoby.

W obsadzie filmu zobaczymy także Emily Browning, Jareda Harrisa, Kiefera Sutherlanda, Carrie-Anne Moss oraz Jessice Lucas. Reżyserem jest Paul W.S. Anderson ("Mortal Kombat", "Resident Evil"). Premiera zapowiedziana jest na luty 2014. Poniżej możecie obejrzeć pierwszy teaser do "Pompeii" z muzyką Stevena Willsona.
Jakiegoś oszałamiającego wrażenia to on nie robi, choć pewnie fanki serialowego Jona Snowa są zachwycone. Mam wrażenie, że nie będzie to obraz, który złotymi zgłoskami zapisze się w historii i o którym będzie się mówić jeszcze długo po premierze. Niemniej, pewnie będzie się go oglądało przyjemnie, a przy takim temacie i takich aktorach zaangażowanych w produkcję, sprzeda się dobrze. Choć na sequel raczej nie ma co liczyć.