Ponad milion Polaków obejrzało wywiad Meghan i Harry'ego. Dlaczego tak kręci nas brytyjska monarchia?
Stacja TVN24 w poniedziałkowi wieczór pokazała retransmisję wywiadu, który Oprah Winfrey przeprowadziła z księciem Harrym i Meghan Markle. Oglądalność tego wydarzenia była olbrzymia, ale nie jest to żadne zaskoczenie. Brytyjska rodzina królewska przyciąga ludzi od dawna i jest ku temu wiele powodów.
Rozmowa Winfrey z synem księżnej Diany i jego małżonką jest bezsprzecznie największym telewizyjnym wydarzeniem ostatnich lat. Wskazują na to statystyki oglądalności: oryginalną transmisję na amerykańskim kanale CBS oglądało średnio 17 milionów widzów, zaś Brytyjczyków śledzących wydarzenie na ITV było 11 milionów. Nawet w niepowiązanej bezpośrednio z całym tym zamieszaniem Polsce krytykowana powszechnie retransmisja stacji TVN24 przyciągnęła 1,33 mln widzów, czym TVN Grupa Discovery nie omieszkała się oficjalnie pochwalić.
Nie jest to oczywiście odosobniony przypadek. Właściwie każde ważne wydarzenie powiązane z brytyjską monarchią przyciąga tłumy zainteresowanych osób. Wystarczy przypomnieć szał związany z ceremoniami zaślubin księcia Williama z Kate Middleton oraz księcia Harry'ego z Meghan Markle czy narodzinami pierwszego od dawna Royal Baby. Swego czasu media donosiły, że George Alexander Louis jeszcze przed przyjściem na świat „zarobił” dla Wielkiej Brytanii 400 mln funtów, bo tyle wyniosły obroty handlu przeróżnymi pamiątkami, gadżetami i zakładami.
Wszystko to nie przybliża nas natomiast do odpowiedzi na pytanie: „Czemu Polacy tak bardzo interesują się losem rodziny królewskiej?”.
A wydaje się, że powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. Właściwie wszystko popycha ludzi, by los brytyjskiej monarchii ich ciekawił. Edukacja, popkultura, okoliczności historyczne i tak, również kapitalizm. Przez wiele lat w szkołach historii nauczano z perspektywy koronowanych głów. Polska nie była pod tym względem wyjątkiem na skalę europejską, ale u nas ten problem był szczególnie widoczny. Całe wieki omawia się do dzisiaj nie z punktu widzenia zwykłych ludzi a królów, królowych i ich dworów.
Ma to oczywiście swoje uzasadnienie i nikt przy zdrowych zmysłach nie namawiałby nauczycieli do całkowitej rezygnacji z podobnych tematów. Od jakiegoś czasu na Zachodzie coraz bardziej popularne staje się jednak mówienie o historii z perspektywy zwyczajnych ludzi. Inna sprawa, że popkultura też tego nie ułatwia. Kino historyczne też najczęściej bierze pod lupę koronowane głowy. Dość powiedzieć, że zapowiedziany niedawno film biograficzny poświęcony Tadeuszowi Kościuszce będzie swego rodzaju nowością na naszym rynku.
Sprawia to, że wszyscy Polacy dorastali otoczeni opowieściami o monarchii. I choć mało kto realnie chciałby jej powrotu, to siłą rzeczy doniesienia o kulisach funkcjonowania władzy (i to władzy odgórnie nadanej) budzą nasze zainteresowanie. „The Crown” i „Korona królów” to seriale bardzo odległe od siebie pod względem ambicji i poziomu realizacji, ale potrzeba napędzająca ich widzów do oglądania jest identyczna. Zresztą nie trzeba wcale lubić monarchii, żeby się nią interesować.
Książę Harry i jego rodzina stali się celebrytami w momencie narodzin. W oczach wielu osób zasłużyli na sławę jeszcze mniej niż instagramowi influencerzy.
Śledzenie wpadek celebrytów wielu Polakom sprawia olbrzymią przyjemność. Sława rodzi zazdrość, a niezasłużona sława tym bardziej. Słuchanie doniesień na temat chamskich i rasistowskich odzywek członków rodziny królewskiej niesie odbiorcom sporą dawkę satysfakcji. Łatwo wtedy powiedzieć: „Nie tylko są tacy jak my. Są od nas znacznie gorsi. Na nic ich wysokie urodzenie, tytuły czy bogactwo, skoro własnego wnuka traktują gorzej z powodu potencjalnie ciemniejszej karnacji skóry”.
W całej tej historii kryje się bardzo mocno konflikt, który napędza koniunkturę i przyciąga również media. Stacjom CBS czy TVN24 po prostu opłacało się pokazać wywiad Harry'ego i Meghan, nawet gdyby nie padło tam nic kontrowersyjnego. Zresztą to, co Meghan Markle powiedziała w telewizyjnej rozmowie, jest na tyle niekonkretne, by mogło napędzać do kłótni obie strony sporu. Jak podaje platforma YouGov, więcej Brytyjczyków sympatyzuje z królową i dworem niż Harrym i Meghan (1/3 respondentów nie czuje upodobania do obu grup).
Przy czym sam wywiad niemal nic nie zmienił w wykazywanych wcześniej uczuciach na ten temat. Nie takie było jego zadanie. Czy Oprah Winfrey to dziennikarka idealnie nadająca się do zbadania nadużyć wewnątrz rodziny królewskiej? Oczywiście, że nie. Liczyło się tylko to, że jest popularna i dodatkowo podbije swoją osobą oglądalność. Gdyby komukolwiek zależało na dotarciu do prawdy, to ten wywiad wyglądałby zupełnie inaczej. Ale przecież chodziło o to, żeby zorganizować kolejną rundę igrzysk dla widowni z całego świata. A widzowie nie zawiedli, bo oglądanie bitki między królami i książętami jest przecież ciekawsze niż między zwykłymi obywatelami.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.