Jarosław Grzędowicz już od dawna należy do czołówki polskich fantastów. I chociaż nie musi nikomu tego udowadniać, każda jego publikacja zdaje się mieć na celu jeszcze większe wzmocnienie tej pozycji. Tak jak artysta z każdym nowym dziełem powiększą swoją paletę umiejętności o nowe techniki, tak Grzędowicz z każdą kolejną powieścią rośnie w oczach poszerzając znaczenie słowa "doskonałe". Co prawda takie zachwalanie jest dosyć niezręczne, jednak w tym wypadku nie mam innego wyjścia.
Gatunek fantastyki od lat ewoluuje, co jest rzeczą najnormalniejszą w świecie. Wszystko, co chce się utrzymać na topie musi się zmieniać. Obecnie na rynku panuje najciekawszy okres, ponieważ dzięki wprowadzanym zmianom możemy przeżywać coraz to ciekawsze przygody na nowych zasadach, które ustalają sami twórcy. I chociaż już od dawna powstają ciekawe, równoległe światy fantasy (m.in. Pan Lodowego Ogrodu, Siewca Wiatru, Sługa Boży, Kłamca), to jeszcze nigdy dotąd nie miałem okazji zwiedzać tak idealnie, ale i ciekawie stworzonego uniwersum, które zostało zapożyczone z opowiadania "Obol dla Lilith". "To" nawet przewyższa o głowę świat znany czytelnikom z wyżej wymienionego Pana Lodowego Ogrodu, z pod pióra tego samego autora.
Na początku, gdy dowiedziałem się o premierze kolejnej książki tegoż autora, miałem nadzieję zobaczyć dalszy ciąg przygód Drakkainena - Nocnego Wędrowca. Jednak "Fabryka" postanowiła umilić wszystkim fanom tej powieści czas oczekiwania na kolejny tom, serwując im książkę, która powstała na fali popularności wspomnianego wcześniej opowiadania. Zresztą i te zostało umieszczone przed właściwą historią, jako wstęp do niej, więc każdy kto jeszcze tego nie uczynił, będzie mógł się z nim zapoznać.
Główny bohater, o którym snuta jest ta opowieść, bezimienny wyrzutek społeczeństwa, wykładowca oraz... Przewoźnik. Odpowiednik mitologicznego Charona, który pomaga przy przejściu na drugą stronę, o ile taka istnieje. Jeden z niewielu "żywych" bywalców świata Pomiędzy. Jednak nikt nie wie, czy to, "Pomiędzy" aby na pewno jest pomostem między ziemią a niebem i piekłem. Jego dosyć poukładane życie przerywa pasmo coraz gorszych koszmarów, niewyjaśniona śmierć jego przyjaciela z zakonu, oraz niespodziewane zauroczenie czarownicą, która też nie jest do końca tym , za co uważa ją nasz "no name". Jak się potem okazuje, nic się nie dzieje bez powodu i wszystkie przypadki łączą się w spójną całość, która ma niespodziewane zakończenie.
Cała historia zaskakuje nagłymi zwrotami akcji, oraz nietypową atmosferą. Szczerze mówiąc już od dawna żadna książka mnie nie wciągnęła jak ta. Nawet w pełnym słońcu na plaży, gdzie powinno się popływać bądź bardziej aktywnie spędzić ten czas, ja wolałem przeleżeć na ręczniku i pochłaniać kolejne stronice opowieści. A to tylko dlatego, że 5 minut wcześniej postanowiłem jedynie sprawdzić co to jest za książka... I tak właśnie wpadłem w jej sidła. Oprócz doskonałego stylu, jaki prezentuje Grzędowicz, ta książka zaskakiwała niezwykłymi pomysłami. A że trudno podobne znaleźć w innych tytułach, ta książka aż poraża unikalnością, której nie zasmakujesz nigdzie indziej. Dzięki temu wszystkiemu około 320 stron mija, jak byśmy mieli przed sobą ledwo 25 stronicową publikację.
Jednak pomimo tak wielu kart znajdujących się w ładnie prezentującej się okładce, chciałoby się zobaczyć co najmniej kolejnych sto. I nie chodzi o to, że szkoda zakończyć tą historię, tylko o to, iż zakończenie mogłoby być bardziej rozbudowane. A tymczasem mamy bardzo dobry wstęp, jeszcze lepszy środek, a sam koniec zdaje się być urwaną taśmą filmową. Po prostu opowiadanie za szybko się kończy, rzucając tym samym nam pod nos całkiem sporo informacji do przyswojenia. Podkreślam jednak, iż w żadnym wypadku nie ujmuje to miodności tego "produktu".
Warto wspomnieć także o ilustracjach z pod ręki Dominika Brońka. Prawdą jest, że "fabryka" w swoich publikacjach zawsze prezentuje nam ciekawe i dobrze wykonane arty, jednak tym razem rysunki przebijają wszystkie poprzednie tytuły tego wydawnictwa, które dane mi było zobaczyć. A muszę rzec, że nie było tego mało.
Na koniec warto powiedzieć... Hmm... No i właśnie nie ma, co tu mówić ;). Książka jest doskonała pod każdym calem i przypadnie do gustu zarówno fanom sf, fantastyki, sensacji czy kryminału niezależnie od wieku, ale także wielu innym czytelnikom. Tytuł na poziomie, który aż się prosi o wypłynięcie na szeroki świat. Skoro ludziska za granicą mieli szansę zobaczyć Sapkowskiego, to szkoda by było, aby ominęła ich taka dobra zabawa z pod marki Grzędowicza ;). A więc panie i panowie, marsz do sklepu. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich!
Autor: Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rodzaj oprawy: Miękka