„Punisher” wróci na Netfliksa z 2. sezonem już za miesiąc. Będę celebrował każdy kolejny odcinek
„The Punisher” od Netfliksa niespodziewanie wróci z 2. sezonem już w przyszłym miesiącu. A mi jest smutno, bo to będzie zapewne ostania brutalna ekranizacja komiksów Marvela.
Dzisiejszy dzień jest pełen niespodzianek dla użytkowników serwisów VOD. Showmax ogłosił, że zwija interes w Polsce, by skupić się na innych rynkach, a Netflix chwilę później poinformował, czym dokładnie będzie kusił widzów na początku przyszłego roku.
Wśród zapowiedzi znalazło się wiele nowości oraz kilka kultowych seriali sprzed lat. Wszystkie przyćmił jeden niespodziewany powrót. Dokładnej daty premiery nie znamy, ale Frank Castle w interpretacji Jona Bernthala wróci w 2. sezonie „Punishera” już za około miesiąc.
To fantastyczna wieść dla fanów Marvela, bo The Punisher był jedną z najlepszych ekranizacji komiksów w historii.
Historia policjanta i/lub wojskowego, który traci rodzinę i zaczyna się mścić na gangsterach, by stać się brutalnym stróżem prawa i porządku, nie stroniącym od brudzenia sobie rąk, była przekładana na język filmu wielokrotnie. Punisher nigdy nie wypadł jednak na ekranie tak dobrze, jak u Netfliksa.
Co prawda Ray Stevenson w „Punisher: War Zone” był już odpowiednio komiksowy, ale to nadal nie było to. Bohater, którego zagrał Jon Bernthal w ramach Marvel Cinematic Universe, okazał się za to niespodziewanym ulubieńcem fanów. Po debiucie w 2. sezonie Daredevila serwis Netflix postanowił dać mu własny serial.
Marvel i Netflix trafili w dziesiątkę.
„Punisher” przypadł do gustu zarówno widzom, jak i krytykom. Jest przy tym jednym z dwóch najlepiej ocenianych seriali o superbohaterach na podstawie komiksów w historii - zaraz obok „Daredevila”, gdzie nomen omen najnowsza inkarnacja tego antybohatera zaczynała swoją ekranową karierę.
Jon Bernthal, którego po roli Shane’a w „The Walking Dead” spisałem na straty, wziął mnie z zaskoczenia. Punisher od Netfliksa jest brutalny. Jest okrutny. Jest bezkompromisowy. Dokładnie taki, jaki powinien być mściciel, który uznał, że przestępcy nie zasługują na litość i taryfę ulgową.
Disney i Netflix się do tego nie przyznają, ale współpraca obu firm nie układa się gładko. Marvel Television odpowiedzialne za seriale Netfliksa od lat zresztą żyje w oderwaniu od Marvel Studios, które stawia na widowiska kinowe dla rodzin. Te dwie komórki w ramach jednej firmy nie potrafią się dogadać.
Chciałbym też wierzyć, że „The Punisher” otrzyma kiedyś 3. sezon, ale nie robię sobie wielkich nadziei. Disney już w tym roku wystartuje z własną platformą VOD o nazwie Disney Plus, na której pojawią się seriale w ramach serii Marvel Cinematic Universe. Ich gwiazdami nie będą jednak członkowie grupy The Defenders z przyległościami.
Disney stawia na seriale dużo bardziej powiązane z filmami.
Marvel w nowym serwisie VOD będzie kusił widzów produkcjami o Lokim, Scarlet Witch, Zimowym Żołnierzu i Falconie - bohaterach wprost z kinowych ekranów. Nie jest wykluczone, że postaci z seriali Netfliksa w jakiś sposób wrócą w ramach współdzielonego uniwersum, ale nie wykluczałbym, że więcej w tym życzeniowego myślenia fana niż faktów.
Netflix powoli zamyka ten rozdział. Skoro kasacji doczekali się nie tylko „Iron Fist” i „Luke Cage”, ale też „Daredevil”, to nie ma co się łudzić, że Punisher dostanie kolejny sezon. Zapewne pojawi się jeszcze jeden sezon „Jessiki Jones” - który raczej nie będzie tak krwawy jak „Punisher” - i na tym zapewne skończy się przygoda giganta z adaptacjami Marvela.
Nie ma też szans na to, by na Disney Plus pojawił się serial tego typu. Nie będzie tam miejsca na widowiska, które w kinach otrzymałyby kategorię R. „The Punisher” może być więc ostatnią okazją, by zobaczyć naprawdę brutalną ekranizację komiksów Marvela. Nowe odcinki będę sobie dawkował, by ta przygoda nie skończyła się zbyt szybko.