REKLAMA

Najlepsza płyta Pezeta ma już 5 lat, ale na nowy krążek rapera się nie zanosi

Ostatnia płyta Pezeta wyszła tak dawno temu, że jeden z promujących ją singli jest dostępny na YouTube w maksymalnej jakości 480p. Szkoda, bo była to najlepsza płyta rapera. 

Radio Pezet ma już pięć lat. Możliwe, że nowy krążek nigdy się nie pojawi
REKLAMA
REKLAMA

Pezet ma swoje problemy, o czym wspominałem na Spider's Web już przy okazji artykułu o twórcach, którzy stali się zakładnikami swoich fanów. Płyta Radio Pezet była przeklęta już w momencie swojej premiery. Raper pokłócił się z produkującym album Sidneyem Polakiem, a serwisy plotkarskie jeszcze przez długie miesiące roztrząsały szczegóły awantury. Że poszło o pieniądze, że poszło o wydźwięk artystyczny, że poszło o zasługi. I tak dalej.

To prawda, Radio Pezet nie zostało zbyt ciepło przyjęte przez fanów, ale wiemy jacy są miłośnicy tego gatunku. Niespecjalnie znam się na rapie, znam się trochę na Pezecie, którego utwory, jak donosi last.fm, przesłuchałem kilka tysięcy razy. I jestem przekonany, że Radio Pezet było zdecydowanie najlepszą płytą muzyka.

Oberwało mu się za bity, za to, że poszedł w dubstep i grime, że kto to widział, taką abominację wprowadzać do rapu. I szkoda, że nawet sam artysta nie był zbyt skory do bronienia obranej drogi, bo... rok później co drugi raper w Polsce nagrywał właśnie w podobnych klimatach muzycznych.

Radio Pezet to kapitalna płyta pod względem lirycznym.

O ile fajnie było słuchać o "Ukrytym w mieście krzyku", to jednak wielu słuchaczy Pezeta z czasem przestało się utożsamiać z problemami chłopaków siedzących na murku, którym nikt nie zmieni gruntu, ani nie poda ręki.

Radio Pezet przenosi się w świat hedonizmu, ale w odróżnieniu od Muzyki Rozrywkowej - hedonizmu doświadczonego, dojrzałego. To krwawy i smutny reportaż z życia warszawskich korporacji, problemów z Urzędem Skarbowym. Desperackiego szukania uczuć w świecie, gdzie coraz bardziej liczy się tylko "koks, hajs i używki". Agresywne, wściekłe Radio Pezet jest dla polskiej muzyki mniej więcej takim samym manifestem, choć przy użyciu innych narzędzi artystycznych, co swego czasu Fight Club dla światowego kina.

I piszę o tym, jakby płyta właśnie dziś rano trafiła na sklepowe półki. A tymczasem za moment będziemy obchodzili piątą rocznicę ostatniego, autorskiego krążka rapera. Niestety nie mam dobrych wieści - Pezet zapowiada jedynie nowe single, które szczerze mówiąc - poza reklamą Reeboka nagraną z Jimkiem - średnio trafiają w moje gusta.

REKLAMA

Gdyby miało nie być jutra, takim utworem kończyła się przedostatnia płyta Pezeta. I to byłby dobry koniec kariery. Ale Radio Pezet pozostawia wiele wątków niedokończonych i niedomkniętych, więc mimo upływu lat, chętnie dowiedziałbym się jakie są najnowsze przemyślenia artysty. Miejmy nadzieję, że się doczekamy. Zwłaszcza, że z roku na rok oczekiwania niestety coraz bardziej rosną i ewentualne rozczarowanie może być jeszcze większe.

Od tamtego czasu, Sidney Polak też mi się trochę, na mapie lubianych przeze mnie artystów, zagubił.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA