Twórcy "Rancza" byli chętni i gotowi na realizację nowych odcinków serialu TVP. Co więcej, fani z pewnością tłumnie by je oglądali. Dlaczego więc publiczności nie było dane poznać dalszych losów ukochanych bohaterów? Powód takiego stanu rzeczy zdradził w niedawnym wywiadzie, wcielający się w księdza proboszcza Bartłomiej Kasprzykowski.
Oryginalnie "Ranczo" było emitowane w latach 2006-2016. W ciągu dekady serial doczekał się łącznie 130 odcinków, na których powtórki do dzisiaj można natknąć się na antenach kanałów TVP. Co więcej, ciągle cieszą się sporą popularnością. Ba! Parę lat temu produkcja trafiła nawet na Netfliksa, gdzie również mogła pochwalić się zainteresowaniem polskich użytkowników.
Swego czasu mówiło się o powrocie "Rancza" i realizacji nowych odcinków. Nigdy jednak do tego nie doszło. Dlaczego? Można było myśleć, że powodem takiego stanu rzeczy była śmierci Pawła Królikowskiego, który wcielał się w Kusego. Problem leżał jednak tak naprawdę w czym innym.
Więcej o "Ranczu" poczytasz na Spider's Web:
Ranczo - dlaczego nie reaktywowano serialu TVP?
Na odpowiedź na pytanie, dlaczego nie doszło do reaktywacji "Rancza", widzowie musieli poczekać ładnych parę lat. W rozmowie z Plotkiem zdradził go wreszcie Bartłomiej Kasprzykowski, który w serialu wcielał się w księdza proboszcza. Według niego produkcję nowych odcinków zablokował Jacek Kurski, sprawujący funkcję prezesa TVP w latach 2016-2022:
Pomysł na powrót "Rancza" został zniszczony. To było w czasie, kiedy pan Kurski objął szefostwo w telewizji. On go nie chciał. Były pomysły reaktywacji, ale on wszystkie projekty odrzucił, wtedy, kiedy miałyby jeszcze tego kopa i nowe odcinki miałyby sens. Dzisiaj moim zdaniem powrót do "Rancza" nie jest możliwy.
Powstały co prawda nawet scenariusze nowych odcinków i według Bartłomieja Kasprzykowskiego, kontynuacja nie odstawała poziomem od wcześniejszych odsłon serialu. Aktor co prawda nie miał bezpośredniego dostępu do tych scenariuszy, ale słyszał o pomysłach. Na ich podstawie sądzi, że "byłoby to stare, dobre "Ranczo"".
Sam Bartłomiej Kasprzykowski ma osobiste powody, aby żałować decyzji Jacka Kurskiego o zablokowaniu kontynuacji "Rancza". W rozmowie ze wspomnianym portalem aktor przyznaje, że przy żadnym wcześniejszym projekcie nie czuł się tak wolny. Cała ekipa świetnie się dogadywała i na próbach wystarczało jedno czytanie scenariusza, aby wszyscy wiedzieli, co mają robić. "Nie trzeba było nic poprawiać, bo wszystko było jasne i oczywiste".