Fani serialu „Ranczo” od lat czekają na oficjalną zapowiedź kontynuacji kultowej produkcji TVP. Wszystko wskazuje na to, że ta saga powoli dobiega do końca. Nie będzie on jednak wcale na pewno szczęśliwy. Bo negocjacje z Telewizją Polską okazują się trudniejsze niż sądzili twórcy.
Od ponad dwóch lat co rusz słychać plotki o powstaniu nowego sezonu „Rancza” lub jakiejś kontynuacji tej historii w formie pełnometrażowego filmu. W sieci pojawił się nawet tytuł tej produkcji, który miał brzmieć „Ranczo: Zemsta wiedźm”. Każdy z dotychczasowych artykułów dotyczących sequela lub następnego sezonu okazywał się jednak przedwczesny. Najpierw wydawało się, że plany ciągu dalszego pokrzyżuje przedwczesna śmierć Pawła Królikowskiego, a potem problemem okazały się przedłużające się negocjacje z TVP.
Ta ostatnia kwestia nie została rozwiąza aż do dzisiaj. Jeszcze w czerwcu producent serialu Maciej Strzembosz był względnie pozytywnie nastawiony do powodzenia obu projektów. Głównie dlatego, że po raz pierwszy otrzymał oficjalną propozycję ze strony publicznego nadawcy. Ofertę podpisał sam Jacek Kurski, co sugerowało jej powagę. Według doniesień portalu Onet, strony negocjowały film oraz 3-odcinkowy miniserial (początkowo epizodów miało być więcej, ale po śmierci Królikowskiego zmieniono ten plan). Za całość producenci oczekiwali 3 mln zł (2,5 mln za serial i 500 tys. za pięć lat praw do pełnometrażowej produkcji). Wygląda na to, że TVP zaoferowało znacznie mniej, bo przyszłość obu projektów stoi pod dużym znakiem zapytania.
Nowe „Ranczo” i „Ranczo: Zemsta wiedźm” powstaną albo w 2022 roku, albo wcale.
W ostatnią niedzielę we wsi Jeruzal, która odgrywała serialowe Wilkowyje, odbyło się uroczyste otwarcie ronda nazwanego na cześć „Rancza”. Jednym z gości wydarzenia był reżyser Wojciech Adamczyk. To właśnie on długo był motorem napędowym obu kontynuacji, ale teraz jakby stracił wiarę w możliwość ich realizacji. Jak podaje portal Jastrząb Post, TVP i producenci wciąż nie doszli do porozumienia. I chyba powoli wyczerpuje się im cierpliwość, dlatego ostatecznym terminem powstania obu produkcji ma być 2022 rok:
Jeżeli w przyszłym roku nie nakręcimy, to już nie nakręcimy nigdy niczego. Będzie w tym roku książka. Dobrze by było wrócić jeszcze raz po latach. Ale też z drugiej strony wszystko ma swój koniec i trzeba się przyzwyczajać. Co do filmu – czekamy na pieniądze. Jeżeli uda się zdobyć finansowanie od Telewizji Polskiej, to w przyszłym roku będziemy tutaj, w Jeruzalu. A jeżeli się nie uda, to już nie
– zaznaczył Wojciech Adamczyk.
- Czytaj także: Swastyka zamiast strony aktora na Wikipedii. W taki sposób trolle zareagowały na ogłoszenie obsady serialu „The Witcher: Blood Origin”.