REKLAMA

Jest oświadczenie reZigiusza w sprawie Stuu. Youtuber tłumaczy, dlaczego się odciął

ReZigiusz postanowił zabrać głos w sprawie Stuu. Youtuber opublikował na swoim Instagramie wpis, w którym wyjaśnił, dlaczego postanowił zakończyć współpracę ze Stuartem Burtonem.

Jest oświadczenie reZigiusza w sprawie Stuu. Youtuber tłumaczy, dlaczego się odciął
REKLAMA

W ferworze oświadczeń twórców internetowych, którzy wypowiadają się na temat afery "Pandora Gate", głos po raz kolejny zabrał reZigiusz. Tym razem już na poważnie, bo ostatnim razem postanowił zrobić swoim widzom pranka, broniąc się "eksperymentem społecznym". Youtuber, który swoją karierę na YouTubie zaczynał lata temu i miał wówczas kontakt ze Stuu, postanowił wyjaśnić, dlaczego zdecydował się zakończyć z nim współpracę.

REKLAMA

Na temat influencerów zamieszanych w aferę "Pandora Gate" przeczytasz w innych artykułach na Spider's Web:

ReZigiusz opublikował oświadczenie. Wyjaśnił, dlaczego zakończył współpracę ze Stuu

Na wstępie reZigiusz okazał swoje wsparcie dla osób poszkodowanych przez polskich youtuberów i zaapelował o to, by ofiary kierowały swoje sprawy do odpowiednich instytucji. Wierzboń podkreślił także, że żaden internetowy detektyw nie powinien dokonywać samosądów, narażając ludzi na publiczny lincz, przywołując sprawę Leksia. Poprosił, by wszelkie zarzuty i oskarżenia formułować przemyślanie i ostrożnie. Przybliżywszy obserwatorom swoje stanowisko, przeszedł do meritum, podkreślając, że do tej pory nie miał pojęcia o sytuacjach, które wyszły na światło dzienne za sprawą materiału Sylwestra Wardęgi.

Jedenaście lat temu - w 2012 r. - okazjonalnie nagrywałem filmy również ze Stuartem. Po niecałym roku takiego działania postanowiliśmy zorganizować wspólny event dla widzów. Ze względu na angielskie obywatelstwo Stuarta oraz moją niepełnoletność (miałem 16 lat), całą odpowiedzialność prawną wziął na siebie wtedy mój Tata

- napisał reZigiusz.

Youtuber opowiedział także o pierwszej formule MeetUp’a, czyli spotkania z popularnymi wówczas youtuberami, która odbyła się w 2012 roku w Krakowie. Mimo dobrego odbioru wydarzenia przez uczestników, które ostatecznie zakończyło się sukcesem, okazało się, że Stuart, jako współorganizator, nie podołał. Remigiusz wspomniał o "ogromnym chaosie organizacyjnym i komunikacyjnym" po stronie Burtona:

Przez brak komunikacji, decyzyjności, a także przez pogłębiające się wtedy problemy psychiczne Stuarta, nasza współpraca z eventu na event stawała się coraz trudniejsza. Pomimo wielu prób porozumienia, podjąłem decyzję o jej zakończeniu - mając na uwadze przede wszystkim ryzyko prawne, jakim był obarczony mój Tata, a w późniejszym czasie ja. Stuart dał mi wtedy do zrozumienia, że nie zamierza organizować MeetUp’ów, na własną rękę, więc zgodził się, bym całkowicie przejął ten projekt. Po tej decyzji nasz kontakt definitywnie się urwał

- wyjaśnił.
REKLAMA

ReZigiusz zapewnił, że był to jedyny powód zakończenia współpracy ze Stuartem i nie ma tu mowy o ukrywaniu informacji czy zmowie milczenia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA